Dziecięcy kram recenzja

Witamy w dziecięcym kramie, w sklepie w którym wszystko jest podejrzane, w historii, która niejednokrotnie nas zaskoczy, przestraszy i lekko zszokuje. W miejscu, w którym nikt nie może czuć się bezpiecznie, a niektórzy muszą zmagać się nie tylko z trudną codziennością ale i dziwnymi gośćmi. Rozejrzycie się, pooglądajcie i zaczynamy zakupy!

Klara Silva to kobieta, która nie ma w życiu łatwo, po tym jak jej matka nagle zmarła a ojciec zniknął bez śladu, dziewczyna była zdana tylko na siebie. Czas mijał, ojciec po nią nie wrócił, a ona weszła w dorosłość, w jej życiu pojawił się w mężczyzna, dzięki któremu stała się matką, a najważniejszym priorytetem stało się wychowanie synka. Tak więc Klara wraz z pięcioletnim Wiktorem żyją z dnia na dzień, aż do momentu, w którym na ich drodze niespodziewanie pojawia się szanowany Pan Bastos. Właściciel sklepu niespodziewanie wyciąga do nich pomocną dłoń, oferując więcej niż mogliby oczekiwać. Na tę dwójkę tułaczy spadło wielkie szczęście, pytanie tylko jak długo będzie trwało? Kim tak naprawdę jest życzliwy Bastos i jakie tajemnice skrywa jego osoba? Jak na życie Klary wpłynie zarówno przeszłość, jak i teraźniejszość, i czy w tym dziwnym świecie znajdzie jeszcze kogoś, komu będzie na niej zależeć?

Książka wciąga od samego początku, będąc z tych których nie można odłożyć, no chyba, że tak jak ja macie problem z przyswajaniem zjawisk nadprzyrodzonych. Mimo, że nie mogłam się oderwać od tej historii, dozowałam ją sobie małymi częściami. Treść jest tak zbudowana, że na każdej stronie czułam ściśnięcie w żołądku, zastanawiając się czym zaskoczy mnie autor. Teoretycznie pewnych rzeczy się domyślałam, ale w praktyce rozwiązanie tej historii nieco mnie zaskoczyło. Co prawda, czasami bohaterzy lekko mnie irytowali, ale wszystko zgrywa się w naprawdę świetną całość! Normalność pomieszana ze strachem i tajemnicą pozostaje w pamięci na bardzo długo. Czasem oddychasz z ulgą, by zaraz po tym znów wstrzymać powietrze. tylko pamiętajcie, jeśli lubicie Disneya to uważajcie, bo Goofy już nigdy nie będzie taki sam 😉