Jak to mówi Olga z Wielkiego Buka: „Polska kryminałem stoi”. Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Między innymi dlatego sięgnęłam po „Śmierć w Żelazowej Woli” spodziewając się bardzo dobrej książki z ciekawym motywem. Czy spełniła ona moje oczekiwania?
Niektórzy dla muzyki byliby zdolni zabić… Pewnego dnia na terenie parku-muzeum w Żelazowej Woli zostają odnalezione zwłoki młodego pianisty, który dopiero co koncertował w dworku Chopina. Chłopak trzyma w dłoni kartkę z szyfrem. Aspirant Fatalny wraz z Edwardem Nurzałą rozpoczynają śledztwo w sprawie tego tajemniczego morderstwa. Swoje własne śledztwo przeprowadza także Emil Marchewka – ochroniarz, który odnalazł zwłoki pianisty. Z pomocą przychodzi mu Kasia – miejscowa bibliotekarka. Wkrótce okazuje się, że zbrodnia może być powiązana z zaginionym siedemnastym polonezem Fryderyka Chopina…
Jak wcześniej wspomniałam, zainteresował mnie motyw tej książki. Trochę przypominało mi to twórczość Dana Browna, bo w końcu kryminalna zagadka dotyczy światowej sławy artysty, a do tego wszystko kręci się wokół tajemniczego szyfru. Niestety, do Dana Browna tutaj dość daleko. Akcja nie biegnie zbyt szybko i momentami jest monotonna. Nie powiedziałabym, żeby zapierała dech i nie pozwoliła się od siebie oderwać, aczkolwiek sam koncept ma potencjał.
Nie wiem, czy taki był zamysł autora, ale ta powieść zakrawa nieco na komedię kryminalną. Przede wszystkim wskazują na to nazwiska bohaterów i związane z nimi zabawne sytuacje. Trochę mnie to zaskoczyło, bo nie wynikało to z opisu książki. Być może to sprawiło, że trochę mnie rozczarowała.
Niemniej, trzeba przyznać, że autor wykreował bardzo ciekawe postacie. Każdy z bohaterów jest inny. Każdy czymś innym się wyróżnia. Nie zabrakło również obyczajowego zderzenia pokoleń pod względem wygłaszanych poglądów. Do tego w idealnie pasującym kontekście pojawia się wzmianka o poprzedniej powieści autora. To bardzo ciekawy zabieg, który siłą rzeczy koduje u czytelnika informację, że można by sięgnąć po inne dzieło pana Sobieraja. Z kolei wizualnym plusem „Śmierci w Żelazowej Woli” jest okładka, która nawiązuje do Fryderyka Chopina nie tylko ze względu na przedstawioną na niej postać, ale także na motyw fortepianu.
„Śmierć w Żelazowej Woli” to kryminał, a w zasadzie komedia kryminalna, z bardzo ciekawym pomysłem na fabułę. Trzeba mieć jednak na względzie, że akcja jest dość rozwleczona, co niektórych może zniechęcać. Jeżeli jednak jesteś czytelnikiem, który właśnie poszukuje takiego „niespiesznego” kryminału, to ta pozycja jest dla Ciebie.
Współpraca reklamowa z Novae Res