W lesie w pobliżu Tarnowskich Gór zostają znalezione zwłoki niemieckiego prawnika, których chwilowo zameldował się w eleganckim pałacyku w Rybnej. Policja jednak nie łączy jego śmierci z miejscem, w jakim się zatrzymał. Na ślad powiązań przybysza z Niemiec zagadkowymi dziejami rodu von Koschützkich wpada dziennikarka lokalnej gazety pisząca cykle artykułów dotyczących okolicznych zabytków. Dokąd zaprowadzi kobietę prowadzone na własną rękę dochodzenie? Jakie sekrety skrywają mroczne zakamarki Hannowaldu?
Sięgając po tę pozycję nie dostaniecie krwawego i brutalnego policyjnego kryminału. Otrzymacie za to solidnie poprowadzone dziennikarskie śledztwo, które w niejednym momencie Was zaskoczy. Język autora okazał się piękny, kwiecisty, chwilami wręcz poetycki, a do tego okraszony został cudowną gwarą śląską, która dodaje całości kolorytu oraz urzeka swym bogactwem. Znać też po nim lekkość pióra, dzięki czemu przedstawiona przez twórcę fabuła wciąga niczym ruchome piaski od pierwszych stron. Umiejętne połączenie kryminału z wątkami historycznymi po prostu zachwyca i sprawia, że nie można oderwać się od lektury. Czytelnik zostaje porwany przez nurt dawnych czasów mających ogromny wpływ na teraźniejszość. Powoli - krok po kroku - przemierza labirynt postawiony na solidnej fasadzie zbudowanej z tajemnic poprzetykanych prawdziwymi wydarzeniami, miejscową tradycją oraz zaprawiony architektonicznymi smaczkami.
Intryga stworzona przez literata na potrzeby tej powieści po mistrzowsku spaja ze sobą fikcję literacką z fascynującymi dziejami tego regionu sięgającymi wielu lat wstecz. Akcja może nie pędzi z prędkością TGV, ale odbiorca podskórnie czuje rosnące napięcie, zatapia się w coraz bardziej gęstniejącą atmosferę czy pogrąża w mroku otaczającym go z każdej strony. Treść jest tak mocno realistyczna, a bohaterowie tak autentyczni, iż na pierwszy rzut oka ciężko wychwycić co było wytworem wyobraźni autora, a co zdarzyło się naprawdę. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym natychmiast nie zaczęła grzebać w przepaściach internetu, by dokopać się do wiedzy tajemnej w nim ukrytej 😉 Faktycznie rodzina von Koschützkich zamieszkiwała te tereny, Aha novald istniał, na temat więcej już nie zdradzę, aby nie psuć wam lektury oraz dać możliwość samodzielnego poszukiwania, które z pewnością okaże się przyjemnością samą w sobie. Osobom z żyłką badacza polecam artykuł Kamila Łysika "Mogiła Rotmistrza Koschützkiego, który znajdziecie w z pomocą wujka Google 😉
Jeśli jesteście miłośnikami historii tak jak ja, ta lektura Was zachwyci i w pełni zaspokoi głód wiedzy. To pozycja także dla tych, którzy uwielbiają ciekawe intrygi, interesujące zagadki czy zaskakujące zakończenia podlane sosem z genialnie połączonych gatunków, zaserwowane z klasą i pozostawiające po sobie posmak przyszłości oraz apetyt na więcej. Polecam z czystym sumieniem!