„Za moim namiotem był cały zły świat: dzikie zwierzęta i obłąkani mordercy. Były czarownice i jakiś pokój, w którym ktoś krzyczał na mojego brata i robił mu krzywdę.”*
Zadaje sobie pytanie skąd dzieci biorą siłę by przetrwać to co ich spotyka od ludzi, którzy powinni je chronić.. Ile też są wstanie wytrzymać, gdzie kończy się ta granica, po której przekroczeniu zaczną wpadać w czarną dziurę, a normalne życie to coś tak odległego, że aż nierealnego... I choć czas leczy rany, nie jest w stanie wymazać wspomnień... Czy tym razem przekroczono granicę...?
Dwoje małych dzieci, rodzeństwo, Aaraon i Ania od dziecka nie mieli łatwo, po śmierci ojca, mama się załamała i musieli sami się sobą zajmować, w ostateczności dzwonili do cioci Gabrysi. Rodzeństwo jest zżyte sobą, brat jako starszy przejął jakby opiekę nad Anią, pilnował by miała odrobione lekcje, by chodziła do szkoły, by nikt jej nie skrzywdził... Tylko za jaką cenę? Gdy Cecylia – matka dzieci – trafia do szpitala dzieci jadą do cioci i jej faceta, który nie przepada za Aaronem, nie przepada to mało powiedziane. Okazuje to na każdym kroku, zrobił sobie z chłopca worek treningowy, a ciotka choć o tym wiedziała nic nie robiła... Pewnego dnia gdy w domu było tylko rodzeństwo i chłopak Gabrysi, Aaraon został brutalnie pobity i wraz z Anią zamknięty w pokoju, który na zawszę miał tkwić w ich pamięci, a to co się w nim wydarzyło zmieniło ich na zawsze... Po latach Ania oskarża brata o gwałt... Jakie są tego powody, czy rzeczywiście ją zgwałcił? Jeśli nie to kto? Czy na pewno została zgwałcona, a może tu nie chodzi o Anię wcale... Jaka jest prawda?
Gdy wiem, że biorę do ręki książkę o ludzkich dramatach zawsze boje się czy podołam jej przeczytaniu, albo czy pisarz nie zawiedzie i opisze coś tak istotnego w naszych czasach byle jak, aby tylko napisać. Tak było i w tej sytuacji, ale na szczęście szybko przekonałam się, że to co obecnie trzymam w rękach będzie kawałkiem dobrej literatury i przekonanie te trwa dotychczas. Małgorzata Warda porusza bowiem bardzo ważne tematy takie jak depresja, przemoc i wykorzystywanie seksualne, które wcale nie jest łatwo przedstawić. A tej polskiej pisarce wyszło to całkiem dobrze. Przeczytałam wiele książek o tej tematyce i jestem skłonna powiedzieć, że to co jest opisane w „Dziewczynce, która widziała zbyt wiele” to szczegółowy i przejmujący obraz przeżyć rodzeństwa. Na łamach tych kartek jest historia dzieci, którym nikt nie pomógł choć doskonale było widać, że tego potrzebowali, rówieśnicy woleli się wyśmiewać i trzymać z dala o od nich... a nauczyciele zachowywali się jakby nie było problemu, czasem nawet zachowywali się bardzo niepedagogicznie co przemilczę bo nie ręczę za siebie... Pani Warda potrafi świetnie przekazać uczucia, które towarzyszą postacią co sprawia, że Czytelnik zagłębia się jeszcze bardziej w fabułę i wraz z nimi przeżywa kolejne zdarzenia. Niesamowity przekaz uczuć i odwzorowanie psychiki dziecięcej to też duży atut tej powieści.
„Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” jest splotem wielu wątków, czasem niedokończonych co mi trochę przeszkadzało, tak jak i nagłe przeskoki w czasie, w których czasem się gubiłam. Jeszcze jednym minusem był dla mnie czasem styl pisania, w niektórych momentach czytania co może drażnić tych, którzy zwracają dużą uwagę na takie rzeczy, ja starałam się wtedy przymykać oko.
Małgorzata Warda stworzyła postacie, które są realne co z pewnością jest bardzo ważne, mamy możliwość poznania ich uczuć i tego jak sobie radzą w życiu. Nie bała się okazać prawdziwych emocji. Najbardziej intrygujący był chyba Aaraon bo to po im nigdy nie można było przewidzieć czego się spodziewać, zaskakiwał i to bardzo. Ania też mnie ciekawiła szczególnie w drugiej połowie książki. Byłam ciekawa jej postępowania i tego co ją skłoniło do podjęcia takie kroki. Poruszyła też ważny temat ignorowania przez społeczność takich spraw.
Książka jest naprawdę dobra, zdarzenia są opisane bez zbytnich szczegółów, ale w taki sposób, że można się domyśleć tych szczegółów. Zakończenie zaś jest takie niedokończone co pozwala Czytelnikowi snuć domysły, samemu je skończyć. „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” trzyma w napięciu do ostatnich stron, prawie do końca nie wiadomo jaki będzie finał tej historii. Muszę jednak stwierdzić, że czuję mały niedosyt, brakuje mi zakończenia niektórych wątków... Polecam, naprawdę warto przeczytać.
*str. 116