„Szkoła przygotowuje dzieci do życia w świecie, który nie istnieje”.
Albert Camus
W zdaniu z cytatu mieści się cała kwintesencja polskiej edukacji. Można by jeszcze do tego dodać, nigdy nie dopuściłem do tego, aby szkoła przeszkadzała mi w kształceniu się, lub nie pochwalam szkół. Przeszkadzają w edukacji i wbrew pozorom nie będzie, to wina nauczycieli, ale całego pruskiego systemu. Kochając, jak widać naszych zaborców do upadłego, ciągle tworzymy szkoły nieprzyjazne dzieciom totalnie oderwane od rzeczywistości, w których nie liczy się kreatywność, innowacyjność, osobowość, czy talent, ale szablon i jednakowość. Co najgorsze, że są nauczyciele, którzy nie lubią tych wychylających się, ani naprawdę lubiących się uczyć, bo to zajmuje im czas, oraz rozwala lekcje. Wiadomo, do zbierania szparagów w Niemczech nie trzeb być bystrym, więc po co nauczyciel ma się narobić.
Na szczęście wychodząc naprzeciw potrzebom uczniów, oraz coraz bardziej niezadowolonym rodzicom mamy jeszcze w naszym kraju edukację domową, która, mimo że wymaga poświęcenia ze strony rodzica i ucznia, przynosi większe efekty niż siedzenie w ławce i udawanie, że coś się umie. W Polsce ciągle mało jest merytorycznej rozmowy o edukacji domowej, przecież historycznie trzeba zapamiętać, że szkoła jako placówka została stworzona dla biedoty, natomiast bogaci i zamożni ludzie uczyli tylko i wyłącznie swoje dzieci w domach zatrudniając bony lub nauczycielki, lub uszczuplając czas jednego z rodziców do edukowania, najczęściej matki.
Pan Wiesław Stebnicki w swej naprawdę uważam ważnej pozycji Edukacja domowa, edukacja przyszłości, przedstawia nam obraz współczesnej edukacji od czasów starożytnych, przekonując, że nauka w domu przynosi więcej korzyści. Jednym z ciekawszych rozdziałów, jest ten mówiący o tym, że szkolnictwo pozbawia dzieci szlachetności. Generalnie pozbawia ich wielu innych rzeczy, przede wszystkim chęci uczenia się, a to wielka tragedia, która prowadzi do tego, że ludźmi niewykształconymi można łatwiej manipulować.
Teraz z własnego doświadczenia, zgadzam się z tą książką w stu procentach. Sama ma dziecko w ED i uważam, że dzieci się tak uczących będzie coraz więcej. Szkoła nie uczy już moralności, etyki, patriotyzmy, historii narodu, nie zachęca do tego, by wzrastać, na dodatek taki kicz komunistyczny, jak Karta Nauczyciela broni tych, którzy w ogóle nie powinni nauczać.
Edukacja domowa to przede wszystkim wolność wyboru, o tym między innymi mówi ta książka. Edukacja domowa, to szansa na rozwój osobisty, ED nie marnuje czasu na pierdoły do niczego nie potrzebne, dziecko chce się uczyć, bo może to robić, jak chce, kiedy chce i z czego chce, o tym także mówi Autor. Edukacja domowa, to tytuł dla niewtajemniczonych. Dla tych, którzy chcą, ale się wahają. Dla tych, którzy boją się, że sobie nie poradzą. Pozycja ta nie wspomina za bardzo o różnych formach ED, ani o platformach i centrach, które wspieraj w tym dzieci i rodziców, jak np. Centrum Nauczania Domowego 20 lat na rynku. Książka Pana Stebnickiego, to raczej ogólny zarys nauki w domu, ale moim zdaniem bardzo dobry i potrzebny. Oczywiście, że taka forma wymaga poświęcenia i samodyscypliny, ale ile poświęcenia wymaga szkoła systemowa, w której króluje przemoc fizyczna i psychiczna, wypalenie zawodowe nauczycieli, braki kadrowe, brak pomocy psychologiczno – pedagogicznej? Jeśli jesteście ciekawi, czym jest ED, jakie ma wady i zalety i szukacie jednego opracowania, ta książka jest dla Was.