Córki Wawelu recenzja

Fascynująca opowieść o kobietach w rodzinie Jagiellonów

Autor: @Orestea ·5 minut
2019-08-16
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
"Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach" Anny Brzezińskiej to książka, która szybko przypadła mi do gustu. Robię notatki, kiedy czytam, z tej książki mam ich naprawdę sporo. 
Czym ta książka mnie zaciekawiła? 
Sposobem narracji. "Córki Wawelu" Brzezińskiej nie są podręcznikiem akademickim, nie są powieścią, nie są biografią ani monografią rodziny czy miasta, nie są książką popularyzującą historię czy hagiografią. Powiedziałabym, że to książka popularnonaukowa z narracją w tle. Lub powieścią historyczną z mocnym wątkiem popularyzatorskim. Uwaga: w słowie "popularyzatorski" nie ma negatywnych i pedagogicznych konotacji. 
Na IV okładce wydawca, Wydawnictwo Literackie, porównał"Córki Wawelu" do książek Pawła Jasienicy. Uważam, że to nie jest akuratne porównanie. Odnajduję w książce Brzezińskiej tony znane z "Cmentarza w Pradze" czy "Baudolino" Umberto Eco. Jest w "Córkach Wawelu" ta mieszanka akcji i erudycji, chęci przybliżenia świata i sposobów myślenia, która jest tak widoczna u Eco. Ale mimo tych podobieństw Brzezińska jest pisarką samodzielną, ciekawą i mającą swój własny styl. 
Ale o czym w zasadzie są "Córki Wawelu"? 
Tytuł mówi wiele: "Córki Wawelu" to opowieść o jagiellońskich królewnach. I to nie tylko tych zrodzonych ze związków Jagiellonów, ale i o żonach potomków Jagiełły, tych pierwszych, tych drugich i tych morganatycznych. O niełatwych losach kobiet, które zwykle nasze książki "do historii: spychają na pozycje łona, które wydało na świat kolejnego króla. 
To chyba książce Brzezińskiej jest dla mnie szczególnie wartościowe, ten akcent na "kobiecą stronę historii". Ja wiem, feminizm, gender, "to przegięcie", "znowu-to-samo" i te sprawy, tiaaa. Ale mówię serio. 
Bardzo często poznajemy dzieje, i to nie tylko naszego kraju, ale i świata, poprzez wojny, bitwy, układy polityczne, z których tworzenia z racji ówczesnych przekonań i przesądów, my, kobiety, byłyśmy wyłączone. Królowa kojarzy nam się z ładną kiecką i klejnotami, nie z byciem towarem eksportowym, dokładnie oglądanym, nieledwie zmacanym, żeby sprawdzić jego świeżość. Widzimy, że królewien, jak i innych dziewcząt, nikt o zdanie w sprawie małżeństwa nie pytał. Widzimy, że królowe były bite, upokarzane, traciły życie w czasie porodu, były trute, zamykane i otrącane. Musiały się uśmiechać, kiedy mąż miał jedną kochankę za drugą. Musiały siedzieć i czekać na wiadomość, czy ich dziecko jest dobrze traktowane przez jej męża. Jeśli nie było, niewiele mogły zrobić, oprócz modlitwy. Jeśli mogły się modlić, czasem bowiem religia męża decydowała o tym, jaką religię one będą wyznawać. 
Tak. To było wspaniałe życie, prawda? 
Kolejnym powodem, dla którego uznaję "Córki Wawelu" za odświeżającą lekturę, jest to, że Anna Brzezińska wybrawszy formę de facto powieści, mogła sobie pozwolić na swobodę, której pisząc pracę historyczną nie miałaby. Mogła tchnąć życie w postaci, które spoglądają na nas ze starych obrazów, dokumentów królewskiej kancelarii czy z chłodnych nagrobków. Autorka zebrała materiał źródłowy i utkała z niego historię kobiet, które urodziły się lub weszły do rodu Jagiellonów. 
Czas w "Córki Wawelu" nie jest linearny. On plącze się i rozgałęzia jak pajęczyna. Akcja zaczyna się w 1526 roku w Krakowie, ale przenosimy się z nią na przykład do 1495 do Wilna, żeby poznać Helenę Moskiewską, żonę Wielkiego Księcia Aleksandra, a potem króla Polski Aleksandra Jagiellończyka. I takie skoki czasowe spotykamy cały czas. Ale tak działa nasza pamięć, prawda? Rzadko prosto od-do, częściej skokami i obrazami.
Sama "akcja" jest dość wątła. Autorka pokazuje nam bowiem życie karlicy Dosi, która została sprzedana na Wawel, dla rozrywki królowej Bony, a która prawie tam nie dotarła, prawie tam umarła, a jednak i tak znalazła się tam, gdzie znaleźć się miała: na pokojach królewskich, jako towarzyszka i "zabawka" królewien Zofii, Anny i Katarzyny, najmłodszych córek Bony i Zygmunta Starego. 
Dosia, która umie patrzeć i gromadzić informacje, chociaż nie od razu wszystkie je rozumie, jest świadkiem czasu. Nie tylko tego, w którym żyje. Poprzez obrazy, których pełno na Wawelu, poprzez słuchanie opowieści dwórek i służących, Dosia wiąże jagiellońskie czasy, w których żyje, z o wiele odleglejszymi latami, tymi w których dynastia dopiero się rodziła.
"Córki Wawelu" nie są jednak prostą książką historyczną opisującą losy Jagiellonek. To opowieść o historii kobiet. Autorka prowadzi nas do kamienicy zamożnego kupca, pokazuje, jak tam się żyło u progu nowoczesności, zwłaszcza jeśli się było służącą. Pokazuje zamtuz i życie kobiet, które na chleb zarabiały ciałem. Zaglądamy do wiejskiej chaty i na wawelskie podgrodzie, gdzie widzimy i praczki, i majstrowe. Widzimy panny z zamku i ich nie do końca lekkie życie. Poznajemy życie w niewoli w Szwecji, widzimy, jak rodziły się dzieci. Poznajemy przesądy, zabobony, poziom medycyny. Poglądy na kształcenie chłopców i powody, dla których nie kształcono dziewcząt. 
Anna Brzezińska wykorzystuje rzetelne informacje, dane historyczne, dokumenty, ikonografię, i na tej bazie snuje swoją opowieść. To sama historia, bardzo rzetelnie podana, a nie własne "widzi mi się" Autorki, pokazuje wielowarstwowość i niejednoznaczność tych czasów. Bo to epoka przemian, umiejscowiona między średniowieczem, a renesansem, między monopolem katolicyzmu, a wybuchem Reformacji, między czasami rękopisów, a drukowanymi książkami. Między dziś, a wczoraj. 
Dlatego "Córki Wawelu" Anny Brzezińskiej tak bardzo mi się podobały. Bo one same stoją pomiędzy: pomiędzy powieścią historyczną, a książką popularno-naukową.
Bohaterka "Córek Wawelu", Dosia, jej perypetie, jej życie służą jako pas transmisyjny, a na sama jest naszą przewodniczką i tłumaczką tamtych czasów. Ona czasem "nie ogarnia" tego, co widzi, zupełnie jak my. W XXI wieku ciężko zrozumieć czasy, które są 500 lat za nami. Brak higieny, konieczność własnoręcznego szycia własnych ubrań, praca przy świeczce, bezradność wobec niegroźnych (w naszym pojęciu) chorób - to wszystko jest bardzo obce, jakkolwiek byśmy nie protestowali, że "wiemy, jak się wtedy żyło". Nie, nie wiemy, ale możemy przynajmniej spróbować to pojąć.
"Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach" Anny Brzezińskiej sprawiły mi ogromną przyjemność czytania, podrzucając mi przy tym niewielkie okruchy wiedzy, której, jako laik, sama bym z dokumentów wydłubać nie mogła.
To nie jest książka, którą się połyka w jeden wieczór, ale czas poświęcony na jej czytanie w żadnym wypadku nie jest czasem straconym. 
Polecam "Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach" Anny Brzezińskiej wszystkim miłośnikom historii, którzy chcą na chwilę odpocząć od czystej faktografii. 
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Córki Wawelu
3 wydania
Córki Wawelu
Anna Brzezińska
8.1/10

Polska Jagiellonów oczami kobiet Wielki powrót Anny Brzezińskiej – przełomowa książka o historii kreowanej przez mężczyzn, w której jednak najważniejszą rolę odgrywały kobiety Regina jest prost...

Komentarze
Córki Wawelu
3 wydania
Córki Wawelu
Anna Brzezińska
8.1/10
Polska Jagiellonów oczami kobiet Wielki powrót Anny Brzezińskiej – przełomowa książka o historii kreowanej przez mężczyzn, w której jednak najważniejszą rolę odgrywały kobiety Regina jest prost...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach autorstwa Anny Brzezińskiej . W 1526, w jednym dniu w Krakowie na świat przychodzą dwie dziewczynki. Dosia to nieślubna córka słodownika i jego mło...

AN
@aniagrzebalska

Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach. Popularnonaukowa dysputa o życiu, społeczeństwie i kobietach renesansowej Polski. Anna Brzezińska podjęła się próby odtworzenia szczegółowych reali...

@Petit_hibou @Petit_hibou

Pozostałe recenzje @Orestea

Wieczne igrzysko. Imię duszy
„Imię duszy” Jakuba Pawełka, czyli piekło, polityka i wielka cierpiętnica

Jakby to powiedzieć… chyba już kiedyś pisałam, w jednej z moich recenzji, że jest taka grupa książęk, które nazywam zwodniczymi albo podtrutymi. To takie pozycje, które ...

Recenzja książki Wieczne igrzysko. Imię duszy
Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)
Mirosław J. Leszka, Szymon Wierzbiński, „Wodzowie Zenona i Anastazjusza I”, czyli działo się w Bizancjum!

Jeśli komuś się wydaje, że Cesarstwo Rzymskie upadło w V wieku naszej ery, to mu się tylko wydaje. Ono jeszcze jakieś tysiąc lat żyło sobie w najlepsze nad brzegami B...

Recenzja książki Wodzowie Zenona (474–491) i Anastazjusza I (491–518)

Nowe recenzje

Za duży na bajki 2
Prawda zamiast bajki
@filmiks:

Życie to nie bajka, ani gra komputerowa. Nie ma w nim prostego podziału na "dobrych" i "złych", schematów i scenariuszy...

Recenzja książki Za duży na bajki 2
Manipulacja
Dobry debiut
@zaczytanaangie:

Pewnie nikogo nie zaskoczy fakt, że za mną lektura kolejnego kryminalnego debiutu. Czasami mam wrażenie, że tylko po ni...

Recenzja książki Manipulacja
Długo i szczęśliwie
Długo i szczęśliwie
@cafeetlivre:

[RECENZJA ZAWIERA SPOILERY DO POPRZEDNICH TOMÓW] Historia Agaty i Sofii towarzyszy mi już od dłuższego czasu. Kiedy za...

Recenzja książki Długo i szczęśliwie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl