„Fighter” to najnowsza książka autorki Pauliny Świst, wydana przez Wydawnictwo Muza.
Pola Werner jest autorką licznych bestsellerów. Podczas zbierania materiałów do najnowszej książki trafia na trop firmy VeroMax. Od tego momentu, gdy Pola szpera i zagłębia się w sprawę, zaczyna dostawać anonimowe listy z pogróżkami, mimo że książki wydaje pod pseudonimem Ksenia i mało kto zna o niej prawdę. Po dwóch miesiącach sytuacja się nie zmienia, a do tego znika informator Poli, więc dziewczyna prosi o pomoc wydawcę w swoim wydawnictwie Azum. Mężczyzna uruchamia swoje kontakty i zatrudnia do ochrony gwiazdora MMA i właściciela firmy ochroniarskiej – Patryka „Cwibla” Cybulskiego.
Cwibel ma swoje powody, aby przyjąć tę robotę. Nie jest to spełnienie marzeń, ale jeśli chodzi o VeroMax, to już coś innego. Do tego Pola wydaje się być dziwnie intrygującą osobą. Już przy pierwszym spotkaniu pogrywa sobie z Cybulskim i zupełnie się go nie boi. Mało tego, jest pyskata, bezczelna i pokazuje, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Jest godnym przeciwnikiem dla Cwibla. Do tego mają wspólnego wroga, a nie od dziś wiadomo, że wspólny wróg zbliża bardziej niż wspólny przyjaciel.
Do książek Pauliny Świst podchodziłam dość sceptycznie, ponieważ sądziłam, że nie jest to typ literatury, który przypadnie mi do gustu. Przed zapisaniem się na egzemplarz „Fightera” przeczytałam opis książki i pierwsze, o czym pomyślałam, to „cholera, to może być naprawdę niezłe”.
Czy moje pierwsze wrażenie okazało się słuszne? Jak najbardziej tak!
Przede wszystkim od początku uderzyło mnie to, jak bardzo Paulina Świst nie stara się na siłę zmiękczyć rzeczywistości. Jeśli coś ma mieć dobitny wyraz, to go ma. Gdy komuś ucieknie autobus, nikt normalny nie powie „czmychnął mi owy autobus i cóż ja teraz pocznę, gdyż do pracy śpieszno mi”. Większość z nas rzuci jednak słowa lepiej oddające naszą frustrację i wkurwienie. I właśnie to jest niezaprzeczalnym plusem autorki – język prawdziwy, język wulgarny, ALE pasujący do sytuacji, pasujący do bohaterów.
Nietrudno jest wpleść przekleństwa w książkę, wpleść w język bohaterów, ale sztuką jest sprawienie, aby wyglądało to naturalnie, żeby nie było wymuszone.
Autorka kreuje postaci od początku do końca, skupiając się na najdrobniejszych szczegółach, dzięki czemu to wszystko jest autentyczne i pasuje do siebie.
„Fighterka” to połączenie sensacji i kryminału z erotykiem. W książce znajdziecie przede wszystkim świetne dialogi, mocne charaktery, przyciąganie między bohaterami, tajemnice, namiętność. Jest to połączenie wątku kryminalnego, sportów walki i świetnego duetu, który potrafi i zaskoczyć i rozbawić.
Oczywiście do tego dochodzą pikantne sceny erotyczne, które właśnie nie przekonywały mnie na początku do autorki, ale dzięki temu, że książki nie czyta się jak czegoś tandetnego, to i te sceny nie były dla mnie jakkolwiek żenujące. Całość jest naprawdę przystępna w odbiorze, nawet dla osób, które na co dzień nie czytają tego typu książek. Jest to lekka książka z ciężkim językiem, ciężką ironią, błyskotliwymi dialogami, świetnymi nawiązaniami i porównaniami, które mogłabym wypisać i używać ich na co dzień.
Do tego bardzo podobało mi się przedstawienie w książce silnej, kobiecej postaci.
Kiedyś przeczytałam opinię, która zapadła mi w pamięć – „Książki Pauliny Świst to twórczość charakterna, z pazurem”. I nie wiem jak poprzednie książki autorki, ale ta z pewnością taka była.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Muza.