Są takie historie, które niezależnie od tego ile razy się o nich słyszało, zawsze zadziwiają, budzą grozę i zdumiewają.
Do takich historii należy właśnie, ta opowiedziana przez Jacka Piekiełko. Autora znam, cenię i lubię, ale do tej pory serwował nam fikcję literacką, teraz zmierzył się, z historią prawdziwą. I to nie byle jaką! Postanowił po swojemu zapoznać czytelnika z faktami o syberyjskim rozpruwaczu, zwanego również Potworem z Nowokuźniecka. Ten seryjny morderca w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, mordował i rozczłonkowywał swoje ofiary, którymi były dzieci.
Dla wielu czytelników powieść z kategorii true crime to wyśmienita lektura, ponieważ oparta na faktach, zdaje się przerażać jeszcze bardziej, niż najokrutniejsza fikcja. I ja również należę do tej grupy. Lubię ten gatunek, a już w szczególności o seryjnych mordercach. Chociaż znam historię Aleksandra Spiesiwcewa, Jacek w „Dobermanie” przedstawił ją w taki sposób, że czytałam z olbrzymią ciekawością, porównując to, co wiem, z rzeczami, o których mówi autor. O i tu warto wspomnieć o ciekawym zabiegu, jaki został zastosowany. Pomimo iż jest to historia oparta na faktach, jest także utrzymana w konwencji thrillera i w niektórych miejscach stanowi fikcję, bowiem trzeba pamiętać o jednej rzeczy, nie jest to reportaż, a dla tych, których zafascynuje historia rosyjskiej bestii, polecam książki sensu stricto o nim.
Aleksandr Spiesiwcew był pozbawionym ludzkich odruchów, bestialskim potworem. Moim zdaniem, jego trudne dzieciństwo, czyli schemat: toksyczna matka i okrutny ojciec, nie tłumaczą tego, czego się dopuścił, lecz z lekka pozwalają nam lepiej zrozumieć mechanizm, który trafiając na podatny grunt, spowodował stworzenie potwora. Idąc takim tokiem rozumowania można by również oskarżyć nieudolny system sądowniczy, lekarzy psychiatrów, którzy się nim zajmowali i cały szereg innych ludzi, ale czy to wszystko można zrzucić im na barki? Moim zdaniem nie, ale wszystko to, dało kanwę że Spiesiwcew mógł stać się, tym kim Moim zdaniem, jego trudne dzieciństwo, czyli schemat: toksyczna matka i okrutny ojciec, nie tłumaczą tego, czego się dopuścił, lecz z lekka pozwalają nam lepiej zrozumieć mechanizm, który trafiając na podatny grunt, spowodował stworzenie potwora. Idąc takim tokiem rozumowania, można by również oskarżyć nieudolny system sądowniczy, lekarzy psychiatrów, którzy się nim zajmowali i cały szereg innych ludzi, ale czy to wszystko można zrzucić im na barki? Moim zdaniem nie, ale wszystko to, dało podwaliny tego, że Spiesiwcew mógł stać się, tym kim chciał…
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.