Skradzione dziecko recenzja

Gdy ginie dziecko...

Autor: @Moncia_Poczytajka ·3 minuty
2019-12-16
1 komentarz
5 Polubień
„Skradzione dziecko” angielskiej pisarki Sanjidy Kay to bardzo dobrze napisany thriller psychologiczny, od którego trudno się oderwać. Motyw zaginięcia lub porwania jest bardzo często podejmowany czy to w literaturze faktu, czy beletrystyce i trudno tu o jakąś nieszablonowość. A jednak autorce udało się tchnąć w tę opowieść sporo indywidualizmu co zapisuję na duży plus.

Siedmioletnia Evie jest adoptowaną córeczką Zoe i Olliego. Rodzice towarzyszyli jej od samego początku, od momentu, gdy była noszona pod sercem przez swoją biologiczną matkę – narkomankę. Dziewczynka przychodzi na świat przed czasem, ale walka o jej życie i zdrowie się nie kończy. Dziecko rodzi się odurzone narkotykami i nie wiadomo jakie będzie to miało skutki dla malutkiego organizmu. Zoe i Ollie nie odchodzą od inkubatora i drżą wraz z lekarzami o każdy kolejny dzień maleństwa. Na szczęście wszystko kończy się dobrze, chociaż niektóre zachowania Evie odbiegają nieco od normy i mogą być pozostałością po zatruciu organizmu w życiu płodowym.
Teraz dziewczynka ma już siedem lat, chodzi do szkoły i nadal jest oczkiem w głowie swoich adopcyjnych rodziców, a szczególnie mamy. Evie to także ulubiona starsza siostra dwuletniego Bena. Od jakiegoś czasu zachowanie dziewczynki znacząco się zmienia. Mała staje się krnąbrna i nieposłuszna, coraz częściej pyta o swoich biologicznych rodziców, a w jej pokoju pojawiają się nowe zabawki, ubrania i tajemnicze wiadomości od stęsknionego „taty”. Niedługo potem dziewczynka znika ze szkoły odebrana przez rzekomego ojca, podczas gdy jej rodzice czuwają w szpitalu przy łóżeczku małego Bena.
Rozpoczynają się poszukiwania, trwa wyścig z czasem… Wszystko wskazuje na porwanie, ale co kilka godzin pojawiają się nowe okoliczności i poszlaki.

Co się stało z siedmiolatką? Kto podał się za ojca dziewczynki? Dlaczego nie wróciła ze szkoły do domu?
Pytania można mnożyć, ale odpowiedzi na nie wymagają zaangażowania policji oraz wielu postronnych ludzi z otoczenia. Krąg podejrzanych jest dość szeroki, ale z dnia na dzień zawęża się by ostatecznie dojść do prawdy.

Sanjida Kay stworzyła emocjonującą opowieść, w której nic nie jest oczywiste, a scenariuszy co do wydarzeń feralnego popołudnia mamy kilka. Wprowadzenie do fabuły rozległych wyludnionych wrzosowisk okolic Yorkshire spowitych mgłą tworzy niepowtarzalny klimat. Nastrój niepokoju, lęku, niepewności przeplata się ze swego rodzaju pięknem i malowniczością. Te wrażenia udzielają się bohaterom, ale także w jakimś stopniu stają się udziałem czytelnika. Powołane do życia postaci są wiarygodnymi ludźmi z krwi i kości, chociaż niektóre ich zachowania zupełnie mi się nie podobały. Postać Zoe – adopcyjnej matki bardzo przypadła mi do gustu. Rozumiem tę kobietę, bez trudu zaakceptowałam jej słabość do tajemniczego artysty Harisa i szczerze jej kibicowałam w próbach samodzielnego odnalezienia zaginionej córeczki. Irytowała mnie natomiast postać Olliego – adopcyjnego ojca, który moim zdaniem zupełnie nie sprostał sytuacji, nie był oparciem dla żony, obwiniał ją za porwanie, nie dostrzegał swoich błędów, a jego bierna postawa wobec śledztwa nie ułatwiała sprawy.
Zachowanie nauczycieli w szkole, do której uczęszczała Evie wydało mi się karygodne i bardzo nieprofesjonalne. W moim przekonaniu nie chodzi tu o naiwność i łatwowierność rodziców, ale raczej i braki w pedagogicznym przygotowaniu kadry uczącej. Jak zatem łatwo zauważyć powieść wzbudza emocje. Różne, czasem zupełnie skrajne uczucia towarzyszą lekturze, przez którą możemy z łatwością „zarwać noc”.
Autorka umiejętnie manipuluje czytelnikami, kilkakrotnie udaje się jej kompletnie wywieźć nas w pole, a zwroty akcji są dość spektakularne. Pani Kay pisze prostym, lekkim językiem, co w przypadku thrillera psychologicznego wcale nie jest łatwe. Plastyczne opisy krajobrazów działają na wyobraźnię. Wrzosowiska mimo swojej grozy i niesamowitości zdają się przyciągać nas swoim urokiem niczym magnes. Zabrakło mi trochę budowania napięcia, które w zasadzie przez cały czas pozostaje na tym samym poziomie.
„Skradzione dziecko” to powieść, którą bardzo chętnie obejrzałabym na ekranie. Przepiękne wrzosowiska, urokliwe głazy, polne drogi, małe miasteczka i wstrząsające wydarzenia to zestawienie, któremu trudno byłoby się oprzeć. A tymczasem pozostaje nam własna wyobraźnia oraz osobiste wnioski i przemyślenia. Powieść Sanjidy Kay zmusza do refleksji i pozwoli miło spędzić czas.

Polecam.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-07-31
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Skradzione dziecko
Skradzione dziecko
Sanjida Kay
7.8/10

Zoe Morley i jej mąż Ollie po długim oczekiwaniu na dziecko zostają przybranymi rodzicami maleńkiej Evie. Ich radość nie ma granic. Po kilku latach wydarza się cud – rodzina powiększa się o kolejne dz...

Komentarze
@Syndzia
@Syndzia · prawie 5 lat temu
Jest na mojej liscie
× 1
Skradzione dziecko
Skradzione dziecko
Sanjida Kay
7.8/10
Zoe Morley i jej mąż Ollie po długim oczekiwaniu na dziecko zostają przybranymi rodzicami maleńkiej Evie. Ich radość nie ma granic. Po kilku latach wydarza się cud – rodzina powiększa się o kolejne dz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Zoe i Ollie Morley długo starali się o dziecko. Wkrótce szczęśliwym trafem zostali rodzicami maleńkiej Evie. Po kilku latach wydarzył się cud, ponieważ ich rodzina powiększyła się o kolejnego członka...

@Natalia_Swietonowska @Natalia_Swietonowska

Pozostałe recenzje @Moncia_Poczytajka

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadrobić zaległości decydując się na powieść obyczajową...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Miłość za zakrętem
Nadzieja na miłość

Pod wpływem jednego z wyzwań czytelniczych sięgnęłam po powieść Kingi Gąski "Miłość za zakrętem". Nie miałam wówczas pojęcia, że jest to trzecia część dłuższej historii,...

Recenzja książki Miłość za zakrętem

Nowe recenzje

Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka
Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri