Podziwiam Małgorzatę Starostę za świetne pomysły w tworzeniu nowych historii, gdyż nieustannie potrafi zaskoczyć mnie czymś nowym. Dała się już poznać w komedii kryminalnej, powieści obyczajowej, thrillerze i gdy wydawało mi się, że nie ma już szans, by mogła mnie jeszcze czymś zadziwić, to okazało się, że nie poznałam do końca możliwości autorki. Uwielbiam styl pisania Małgorzaty, lekkość, z jaką to robi, poczucie humoru, piękny język, staranność w tworzeniu historii i ich wyjątkowość. Mój zachwyt niezmiennie wzbudza nienaganny język i wiedza, jaką autorka niewątpliwie posiada i w jak przepiękny sposób potrafi się nią dzielić z czytelnikami. 𝑊𝑖𝑔𝑖𝑙𝑖𝑗𝑛𝑎 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść to zupełnie nowa twarz autorki i zapewne nikt włącznie ze mną nie podejrzewał, że przed świętami Małgorzata Starosta zaserwuje nam taką niespodziankę. Ta książka to zupełnie nowa odsłona Małgorzaty, jakiej się nie spodziewałam. Panie panowie czapki z głów, Małgorzata Starosta napisała klasyczny kryminał i to jaki. Nie powstydziłaby się go sama Agatha Christie autorka świetnych kryminałów, mistrzyni zagadek i tajemnic.
𝐾𝑜ś𝑐𝑖 𝑧𝑜𝑠𝑡𝑎ł𝑦 𝑟𝑧𝑢𝑐𝑜𝑛𝑒, 𝑧𝑎𝑝𝑟𝑜𝑠𝑧𝑒𝑛𝑖𝑎 𝑑𝑜𝑠𝑡𝑎𝑟𝑐𝑧𝑜𝑛𝑒, 𝑉𝑎𝑖𝑙𝑎 𝐻𝑎𝑙𝑙 𝑝𝑜 𝑟𝑎𝑧 𝑝𝑖𝑒𝑟𝑤𝑠𝑧𝑦 𝑜𝑑 𝑑ł𝑢𝑔𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑢 𝑏𝑦ł𝑜 𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑒 𝑛𝑎 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗ę𝑐𝑖𝑒 𝑔𝑜ś𝑐𝑖. Na Szetlandzką wyspę do tajemniczego zamku w imieniu arystokraty Herberta Andertona, którego nikt nie zna i nie widział na oczy, zaproszono szóstkę obcych sobie, przypadkowych osób. Wiadomość, którą każdy z nich otrzymał, brzmi jak wezwanie i nikt z wybrańców, nie ma odwagi tego zaproszenia nie przyjąć. Kim jest ów człowiek i dlaczego w tak niekonwencjonalny sposób zaprasza do siebie na wigilijny wieczór szóstkę przypadkowych, obcych ludzi? Nie wiadomo, co zaplanował, ani po co w tak szczególną noc ściągnął ich do siebie? Nie wiadomo, jakich użył argumentów, że ta wybrana grupa ludzi potulnie przyjęła jego zaproszenie, mimo że mieli inne plany? Co przypadkowe osoby mają ze sobą wspólnego i czy jest to możliwe, że nie były przypadkowe? To jedna z pierwszych zagadek, pojawiających się w powieści, a jej rozwiązanie spowoduje, że pojawiają się następne.
Małgorzata Starosta stopniuje napięcie w iście mistrzowskim stylu i czerpie garściami z klasyki literatury. Nie zabraknie tu nawet dickensowskiego odniesienia się do zbrodni i kary z Opowieści Wigilijnej. A finał tej arcytrudnej układanki, zaskoczy wszystkich, także najwytrawniejszego czytelnika kryminałów. Gdy kurtyna opadnie, długo siedzi się jeszcze z niedowierzaniem w oczach, wciąż na nowo analizując wszystko od początku. Było wielu autorów, którzy próbowali odtworzyć klimat powieści Agathy Christie, ale przeważnie zawsze miałam do nich jakieś zastrzeżenia, a tu wszystko gra, jak w szwajcarskim zegarku. Misterna intryga, świetnie wykreowani bohaterowie, tajemnicza posiadłość na szetlandzkiej wyspie odciętej od świata, ekscentryczny milioner, który ściąga do siebie na Wigilię obcych ludzi w bliżej nieokreślonym celu, zabawny detektyw, który cierpi na parafazję, szalejący sztorm i zagadka. A właściwie mnóstwo zagadek, bo odgadnięcie jednej z nich otwiera szufladkę do kolejnej. Wydaje się, że tajemnicom i pytaniom nie będzie końca.
Gdy zdezorientowani goście siadają do kolacji, gaśnie światło… kiedy znów się zapala, jedno z uczestników kolacji nie żyje. Wiadomo, że mordercą jest jedno z nich. Wszystkich ogarnia przerażenie, chcieliby natychmiast opuścić dom i wyspę, lecz okazuje się to niemożliwe. Prom przypływa dopiero rano, a do rana jeszcze wiele może się wydarzyć.
Zagadki, morderstwa, ciemne korytarze, nietuzinkowi bohaterowie, śnieg, mróz i szalejący sztorm za oknami, a wewnątrz w starym zamku przy ciepłym kominku z kieliszkiem sherry w ręku siedzi grupa ludzi, która wzajemnie podejrzewa się o zbrodnię. Wszyscy ci ludzie tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, bo między nimi istnieje zależność, której wcześniej nie było widać. Każdy z nich ma coś na sumieniu, coś ukrywa i wszyscy bez wyjątku kłamią. Para doświadczonych i błyskotliwych śledczych też ma swoje słabe strony, traumy z przeszłości, które teraz dały o sobie znać.
Małgorzata Starosta przyzwyczaiła mnie do błyskotliwych komedii kryminalnych pełnych inteligentnego humoru, którego nie dało się, nie zauważyć w thrillerze 𝑁𝑖𝑒 𝑠ł𝑦𝑠𝑧ę 𝑐𝑖ę 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑛𝑖𝑒. Tym razem jest klasycznie, poważnie, chociaż humor Małgosi delikatnie skrzy się w tej powieści niczym śnieg w mroźną sztormową wigilijną noc na Szetlandach. Małgorzata Starosta kolejny raz udowodniła, jak niezwykle utalentowaną jest autorką, bo czego się dotknie, wychodzi jej to perfekcyjnie. 𝑊𝑖𝑔𝑖𝑙𝑖𝑗𝑛𝑎 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść jest potwierdzeniem na to, że autorka potrafi odnaleźć się w każdym gatunku i zrobić to w wielkim stylu. Jest w stanie pisać jak Joanna Chmielewska, tworząc nietuzinkowe komedie kryminalne, ale też stworzyć kryminał na miarę Agathy Christie. Wciąż jednak jest to Małgosia Starosta, której twórczość tak cenię i lubię, bo bez względu na to, co akurat napisze, zawsze jest sobą. Owszem inspiruje się twórczością klasyków, ale ich nie naśladuje. Ma swój oryginalny, niebanalny sposób pisania, który rozpoznam zawsze i wszędzie, bo nie da się go pomylić z żadnym innym. Małgorzata w klasycznym kryminale wypadła znakomicie, ale co do tego nie miałam najmniejszych wątpliwości.
𝑊𝑖𝑔𝑖𝑙𝑖𝑗𝑛𝑎 𝑜𝑝𝑜𝑤𝑖𝑒ść to opowieść o zbrodni i karze, kłamstwach i ich konsekwencjach. Autorka cały czas wodziła mnie za nos i sprytnie myliła tropy. Jedna zagadka kryła kolejną a ta następną, wszystko po to, by zbić mnie z właściwego tropu. To zupełnie inna twarz Starosty, ale jestem nią nie tylko zaskoczona, ale przede wszystkim zachwycona. Chylę czoło kochana autorko, czekam na więcej.
Szetlandzka wysepka odcięta od reszty świata, szalejący wokół sztorm, sześcioro nieznajomych, których gości tajemniczy miliarder. Ten wigilijny wieczór od początku zapowiadał się… interesująco. Tuż ...
Szetlandzka wysepka odcięta od reszty świata, szalejący wokół sztorm, sześcioro nieznajomych, których gości tajemniczy miliarder. Ten wigilijny wieczór od początku zapowiadał się… interesująco. Tuż ...
W grudniu wybór świątecznych powieści przyprawia o zawrót głowy, więc wpadłam na pomysł, żeby sobie wylosować jedną z tych, które wpisują się w moje czytelnicze klimaty. Trafiło na "Wigilijną zagadkę...
"Brawo. Brawo, komisarzu! I pani także, pani detektyw. Zafundowaliście mi znakomitą rozrywkę w wigilijny wieczór." 🏔️Co byście zrobili gdyby w waszej skrzynce na listy znalazło się zaproszenie na ko...
@feyra.rhys
Pozostałe recenzje @gala26
𝗭𝗮𝗴𝗺𝗮𝘁𝘄𝗮𝗻𝗲 𝗿𝗲𝗹𝗮𝗰𝗷𝗲
Dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że Małgorzata Rogala należy do grona moich ulubionych autorek. Uwielbiam jej styl pisania i historie, które tworzy. W każdej z nich ...
𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy...