Grzechòt recenzja

Hejo

Czego bał*ś się jako dziecko? Ja miałam dość niefrasobliwego wujka, który zapraszał mnie na seanse filmów nie dla dzieci. Dzięki temu od wieku 5 lat bałam się rekinów (na tyle, że nawet do Bałtyku na wakacjach bałam się wejść), krwiożerczych szczurów i gremlinów.

Za to trójka dzieciaków z małej nadmorskiej miejscowości w książce Macieja Lewandowskiego "Grzechót" przepięknie wydanej przez wydawnictwo Mięta na początku historii bała się tylko grupki lokalnych blokersów, zajmujących się dręczeniem dzieciaków. Sytuacja powoli zmienia się gdy Kuba w szopie na posesji sąsiada odkrywa wrak czarnej wołgi, a równocześnie jeden z blokersów nieświadomie zaczyna reanimować stary samochód. Szybko okazuje się, że nie dość, że nie jest to zwykły wrak, to poruszają się nim istoty nie z tego świata. Wychodzi na to, że legendy o czarnej wołdze, którymi straszono naszych rodziców nie są takie bezpodstawne. W otoczeniu naszych bohaterów giną zwierzęta domowe, a czasem i dzieci. Czy Kuba, Sławek i Maja stawią czoła złu? Czy dziwny sojusznik z zamierzchłej przeszłości zasługuje na ich zaufanie?

Rany jakaż to była świetna lektura! Kiedy czytałam blurb nastawiałam się na kopię "To" wymieszaną z "Christine" Kinga, ale się pomyliłam! Ta historia jest świeża, inna, przewrotnie mroczną! Z "To" ma w sobie tylko podobny klimat małego miasteczka i zgranej paczki dzieciaków, które dzięki swojej otwartości i dziecięcej wierze w niekonwencjonalne rozwiązania problemów potrafią stawić czoła niewyobrażalnemu okropieństwu by ratować swoje miasteczko! Autor nie szczędzi nam opisów ociekających szlamem, ropą i krwią, a jednak nie wchodzi na poziom horroru ekstremalnego. Jest to doskonały horror dla miłośników klasyki, jak dla mnie kolejne wysokie miejsce w topce książek przeczytanych w tym roku 🖤. Dodam jeszcze, że w całej tej mrocznej historii znalazło się miejsce dla postaci, w której ja absolutnie się zakochałam, postaci prastarej, rodem z mitologii, która jednak tutaj była jak najbardziej na miejscu...