Lata '80 to szczególny czas zarówno dla kina, jak i literatury grozy. To dekada dzieł okrzykniętych mianem "kultowych". I tak, w 1980 roku na duże ekrany wszedł
Piątek trzynastego, cztery lata później nadszedł czas Freddy'ego Kruegera i
Koszmaru z ulicy Wiązów. Były też kolejne części
Halloween, było
Coś Johna Carpentera,
Lśnienie Stanleya Kubricka (na podstawie powieści Kinga) czy
Duch Tobe Hoopera. W literaturze też wiele się działo. W '81 F. Paul Wilson napisał
Twierdzę, w '85 debiutował swoją mroczną
Pieśnią bogini Kali Dan Simmons, a w 1986 Stephen King machnął przerażające i epickie
To. W połowie lat '80 wychodzą
Księgi Krwi I-III. Jest to debiut Clive'a Barkera; debiut, który bardzo szybko przynosi mu rozgłos i sławę wśród miłośników literatury grozy, a kilka lat później, dzięki
Hellraiserowi, również wśród fanów filmowego horroru. Od tamtego czasu minęło grubo ponad trzy dekady i choć
Księgi Krwi, to opowiadania wręcz kultowe, to czy wciąż wzbudzają taką grozę jak w drugiej połowie lat '80?
Na to pytanie, zarówno teraz, jak i zapewne wtedy, trudno odpowiedzieć jednoznacznie. W najnowszym wydaniu, wypuszczonym w 2021 roku przez Wydawnictwo MAG, mamy trzy pierwsze tomy
Ksiąg Krwi, na które składa się łącznie 16 tekstów. Siłą rzeczy, w zależności od gustu i preferencji Czytelnika, jedne opowiadania przypadną do gustu bardziej, inne mniej, między innymi dlatego tak trudno ocenia mi się zbiory opowiadań. Jednocześnie bardzo lubię po nie sięgać. Są dla mnie odskocznią od dużych formatów, (na ogół) przyjemnym przerywnikiem między kolejnymi powieściami. Po
Księgi Krwi sięgnąłem jednak z zupełnie innych powodów. Po pierwsze: lubię klasyczną grozę z jej "złotego okresu", po drugie wychowałem się na
Hellraiserze i cholernie byłem ciekaw, od czego zaczynał twórca Cenobitów.
Księgi Krwi I-III, to zbiór mocno zróżnicowany. Mamy tu zarówno opowieści o duchach, tajemniczych stworzeniach i potworach rodem z opowieści Lovecrafta, pojawiają się wątki opętania, sekretnych rytuałów i stowarzyszeń, są też teksty o grzechach przeszłości, które prędzej czy później dopadną każdego i zrobią z niego miazgę - dosłownie i w przenośni. Barker bawi się gatunkiem, ale robi to umiejętnie i z precyzją doświadczonego dyrygenta, którym wówczas przecież jeszcze nie był. W Jego tekstach czuć wpływ zarówno wspomnianego wcześniej Lovecrafta, ale też Poego czy Wellsa, przecież opowiadanie
Nowe zabójstwo przy Rue Morgue, to przecież wyraźny ukłon w stronę dwóch ostatnich panów. Czytając ten zbiór, niekiedy miałem wrażenie, że swoje piętno odcisnął tu także sam Stephen King. "Kingowym" tekstem jest choćby
Syn Celuloidu, który jednocześnie jest literackim odpowiednikiem klasycznych horrorów klasy B z lat '70 i '80. Owszem, jest to opowieść lekko kiczowata i sztampowa, ale - z perspektywy czasu - wzbudzająca nostalgię i tęsknotę za "złotą erą grozy". Podobne odczucia miałem również przy
Królu Trupogłowym, w którym znaleźć można zarówno coś z
Miasteczka Salem, jak i z
Stukostrachów, ale przede wszystkim czuje się tu wpływ amerykańskiego kina gatunkowego.
Choć Clive Barker jest Brytyjczykiem, to jednak nie wszystkie opowiadania rozgrywają się w Jego rodzinnym kraju. Jedno z pierwszych i - moim zdaniem - najlepszych tekstów w tym zbiorze -
Nocny pociąg z mięsem, rozgrywa się w Nowym Jorku. Jest to mocna, brutalna i - na swój sposób - alegoryczna pełnokrwista opowieść grozy, obok której nie sposób przejść obojętnie. Na uwagę zasługuje też opowiadanie
Seks, śmierć i światło gwiazd, w którym Clive Barker funduje Czytelnikom zupełnie nowe - autorskie - spojrzenie na nawiedzone teatry. Z kolei
Jacqueline Ess: jej wola i testament, pod peleryną brutalności i mrocznego klimatu skrywa przewrotną historię miłosną o poszukiwaniu nie tylko drugiej połówki, ale i - a może przede wszystkim - własnej tożsamości. Na tle całej reszty mocno wyróżnia się
Papla i Jack - to zabawna, wręcz groteskowa opowieść o demonie, który próbuje złamać kolejną duszę, ale za cholerę mu to nie idzie. Barker pokazał tym tekstem, że Groza ma również pogodne oblicze, a jej morda nie wykrzywia się tylko i wyłącznie w pałąk bólu i strachu.
Księgi Krwi I-III, to kwintesencja grozy lat '80: brutalna, momentami obrzydliwa, lekko kiczowata, nasiąknięta potem i spermą. Pamiętajcie, że to dekada wolności. Tematy, które jeszcze w latach '70 zaliczały się do tabu, dziesięć lat później na stałe umościły się w masowej popkulturze. U Barkera nie brak więc odważnych scen seksu, zbrodni i wypaczenia. Nie jest to jednak bezsensowna rąbanka czy grafomańskie odchody. Barker, to twórca, który ma nam coś do powiedzenia i robi to bardzo sprawnie. Nie jest to jednak lektura dla wrażliwców,
Księgi Krwi reprezentują grozę - że tak się wyrażę - bezpośrednią. Aby bardziej to zobrazować: opowiadaniom zawartym w tym zbiorze, zdecydowanie bliżej do
Teksańskiej masakry piłą mechaniczną niż do
Dziecka Rosemary. Jeśli więc nie rażą Was rozczłonkowani ludzie, krew, flaki czy potwory machające fujarami, to
Księgi Krwi mogą przypaść Wam do gustu.
© by
MROCZNE STRONY | 2021