"Zakochiwałam się w nim tak, jakbym zapadała w sen:
najpierw powoli, a potem nagle i całkowicie."
Nie ma człowieka idealnego. Każdy z nas ma jakąś wadę. U jednych jest to tylko za długi nos, innym przypadła śmiertelna choroba. Hazel ma szesnaście lat i utożsamia się z tą drugą grupą. Od kilku lat zmaga się z rakiem, a choroba coraz bardziej wykańcza, już i tak ledwo działający organizm.
Wszystko zmienia się w ciągu dosłownie sekundy, kiedy to na zajęciach grupy wsparcia poznaje Augustusa- niesamowitego chłopaka, który rozumie ją lepiej niż ktokolwiek inny!
Nastolatek jest wyrozumiały, przystojny, a przede wszystkim inteligentny, z poczuciem humoru! Niestety, również choruje na raka, co lekko niepokoi dziewczynę. Niemniej, Hazel postanawia chociaż raz w życiu posłuchać głosu serca i ... związać się z Augustusem!
Co z tego wyniknie?
Na pewno kłopoty, ale też piękna i wzruszająca historia, którą pokocha każdy. "Gwiazd naszych wina" jest jak narkotyk! Z każdą stroną mamy ochotę na więcej!
"- Ale ja wierzę w prawdziwą miłość, wiesz? Nie uważam, że wszyscy muszą mieć oboje oczu, nie chorować i tak dalej, ale każdy powinien przeżyć prawdziwą miłość, a ona powinna trwać przynajmniej do końca jego życia"
Już dawno nie byłam tak oczarowana żadną książką! Przyznam, że po prostu brak mi słów i sił na napisanie tej recenzji. Po prostu cały czas żyję w świecie Hazel i Augustusa...
Ten tekst będzie najbardziej osobistą opinią, jaką kiedykolwiek, ty- Drogi Czytelniku, przeczytałeś na tym blogu. Inaczej, czyli bez uczuciowo do tej książki podchodzić się nie da, a jaka powieść, taka recenzja!
Zacznę od akcji, która wzruszyła mnie niemiłosiernie. Już dawno nie pamiętam, kiedy wylałam tyle łez! Niezliczoną ilość razy musiałam przerywać czytanie i przecierać oczy chusteczką, bo przez napływające do oczu łzy nic nie widziałam! Historia pochłonęła mnie do reszty i nie zdałam sobie nawet sprawy, że po kilku godzinach lektury zostało mi tylko kilka kartek! A, po skończeniu książki? Byłam rozżalona, że ta powieść tak szybko się skończyła, a na kolejną książkę John'a Green'a będę musiała czekać aż do czerwca!
Mówiąc wprost. Autor tego bestselleru (bo, chyba nie ma wątpliwości, że ta książka nim jest!) mnie zaskoczył. Każda strona jest napisana we wspaniały sposób! Dialogi są mądre, momentami wzruszające, a czasami zabawne. Nie jest to pusta powieść bez morału. Autor przekonuje nas, że każdy zasługuje na miłość bez względu na defekty ciała i organizmu. John Green ukazuje piękne, nastoletnie uczucie, które , w dzisiejszych czasach, zdarza się już coraz rzadziej.
Już kończę! Naprawdę, ta recenzja zaraz już się skończy... Skrobnę jeszcze kilka słów o bohaterach i pozostawię Was w błogim przekonaniu, że "Gwiazd naszych wina" to powieść idealna...
Przechodząc do rzeczy. Postacie w tej książce są po prostu wspaniałe! Najlepsze jest to, że obserwujemy ich głęboką przemianę. Od nastolatki z depresją, do zakochanej w świecie młodej kobiety. Od niesamowitego chłopaka, do jeszcze bardziej niesamowitego chłopaka, który zawsze miał lepszy wpływ na innych. Te wszystkie metamorfozy sprawiają, że bohaterów książki znam bardzo dobrze i czuję, jakby byli oni moimi przyjaciółmi. W tej książce praktycznie każda persona budzi mój podziw, bo nie wiem, czy ja sama umiałabym stoczyć taką walkę lub być jej świadkiem.
I już koniec. Już tylko zostało mi do napisania małe podsumowanie. Ale, co by tu jeszcze napisać? Przecież, już Was przekonałam! "Gwiazd naszych wina" to 'idealny ideał'. Przeczytałam już naprawdę wiele książek w moim krótkim, marnym życiu,a wiem, że właśnie ten tytuł jest moją najukochańszą lekturą, do której na pewno jeszcze nie raz wrócę! Gorąco polecam!
MOJA OCENA:
10/10
"Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera. "