"Zawsze, gdy w coś się angażowałam, to na całego i do końca. Ale jak z wszystkim, do czasu zmęczenia materiału.
Myślę, że nie tylko ja - że niejeden człowiek tak ma, tyle że dla każdego ta granica jest w innym miejscu osi życia."
Gdyby dzisiaj miało jutro to drugi tom serii czerwony trzy kolory. Po przeczytaniu tomu pierwszego byłam ogromnie ciekawa dalszych losów Hanki.
Jest to jedna z tych historii, która emocjonalnie rozłoży nas na łopatki. Prawdziwa aż do bólu. Myślę, że niejedna z nas mogłaby znaleźć odnośniki do swojego życia w tej powieści.
"Lęk jednych paraliżuje, innych motywuje, ale bezsilność jest ścianą z hartowanego szkła."
Małżeństwo Hanki przeżywa kryzys. Teoretycznie mają wszystko: dom, pieniądze, dzieci, ale...
No właśnie, to ale rujnuje wszystko. Można być zabezpieczonym finansowo, ale same pieniądze szczęścia nie dają. Gdy brakuje czułości, zrozumienia, gdy uczucie się wypala zostaje.... samotność.
Niby jesteś w związku, a jednak wiesz, że nie tak to wszystko powinno wyglądać.
"Jak wytłumaczyć chłopu, że czułości, ciepła, wsparcia, zrozumienia, ani nawet dumy nie da się zastąpić pieniędzmi. Może on to czuł, może myślał, że mi je okazuje, ale to, co od niego dostawałam mnie nie wystarczało."
Rozwód nigdy nie jest łatwą decyzją. Zwłaszcza, gdy są dzieci. To decyzja nasączona milionem obaw o to, jak się wszystko ułoży, obawą o finansowe zabezpieczenie przyszłości. Jednak z drugiej strony pozostawanie w związku bez miłości, wieczne kłótnie i krzyki też się źle odbijają zarówno na naszej psychice, jak i na dzieciach. Coś się w nas wypala...
"(...) lepiej żałować, że się coś zrobiło niż tego, że nie zrobiło się nic."
Te słowa są tak prawdziwe... Jednak zawsze najtrudniejszy jest pierwszy krok.
Hanię polubiłam od samego początku. Tomka również było mi ogromnie żal. Oboje na swój sposób doświadczeni przez życie, w sobie znaleźli to, co dla nich najważniejsze.
"A ona nie odchodziła. Nie miała zamiaru. Bo tchnął w nią życie, a ona w niego. Bo była dla niego lekarstwem, a on dla niej (...) Dzięki niej uwierzył, że jeszcze może czuć miłość, czułość, namiętność, szczęście, że nie był pusty, że nie był wypaloną skorupą. Natomiast on sprawił, że Hania poczuła, co to znaczy być kobietą, która uwierzyła w siebie i dała sobie szansę. Zapragnęła czegoś więcej od życia niż tylko wegetacji."
Rozumiem Hankę doskonale. Miliony myśli w głowie, niektóre ostateczne... Jednak są dzieci, a one nie zasłużyły na cierpienie. Jakby nie było są częścią nas samych. Jednak lęk przed oceną społeczeństwa podświadomie tkwi w głębi nas.
"Tak, tak, szczycimy się, że jesteśmy społeczeństwem tolerancyjnym, a prawda jest taka, że ostracyzm społeczny jest w naszym kraju na porządku dziennym. To, co wpisuje się w schemat - tak, to co odstaje - out."
Jeśli szukacie książki, która wywoła w was ogrom emocji, która skłoni was do głębszych przemyśleń i zastanowienia się nad swoim życiem polecam wam tą historię. To piękna i jednocześnie trudna opowieść o wyborach, które kierują naszymi działaniami.