„Bad girl” to debiutancka powieść młodej polskiej autorki, która wygrała konkurs Wydawnictwa Kobiecego i Niegrzecznych Książek na powieść z niegrzeczną bohaterką w roli głównej.
Samantha ma marzenia i dość sprecyzowane plany na życie. Chce otworzyć własną knajpę. Do tego jednak potrzebuje pieniędzy, a żeby mieć pieniądze musi zdobyć dobrą pracę. Jest jednak jeden problem. Do korporacji nie przyjmują niegrzecznych dziewczynek. A Sam zdecydowanie grzeczna nie jest. Ma niewyparzony język, ostry temperament, do tego wyróżniają ją tatuaże i niebieskie włosy. I o ile tatuaże można ukryć pod biurowym strojem, a niebieskie włosy pod peruką, o tyle barwnej osobowości już ukryć się nie da. Mimo to znajduje się ktoś, kto zatrudnia Sam. Z dnia na dzień dziewczyna przeistacza się w skrupulatną i pozornie ułożoną asystentkę biurową. Pomaga jej w tym twarz anioła, która sprawia, że nikt nie domyśla się, co skrywa się pod nią. Udawanie idzie Sam całkiem sprawnie, do czasu, kiedy nie wpada na faceta ze swoich fantazji. Którą ze swoich twarzy zdecyduje się pokazać mu Sam? Którą wersję Samanthy wybierze Alex?
Smutna rzeczywistość jest taka, że mężczyźni rodzą się, by rozczarowywać kobiety.
Przystępując do lektury nie wiedziałam, że ta książka to debiut. Nie wiedziałam również, że wygrała konkurs zorganizowany przez Niegrzeczne Książki. Dowiedziałam się tego później. I muszę przyznać, że nie rozpoznałam, że to pierwsza powieść Weroniki Sawickiej. Wiem już teraz również, że nie każdemu przypadnie do gustu. Głównie przez postać głównej bohaterki, która chyba każdego będzie w stanie zirytować. Taki typ człowieka po prostu. Tak została wykreowana i zwyczajnie ciężko ją polubić. Nie dość, że przeklina jak szewc, a jej teksty są czasem zwyczajnie nie na miejscu, to jeszcze można odnieść wrażenie, że udaje. Ale udaje nie tylko grzeczną dziewczynkę będąc tak naprawdę niegrzeczną. Udaje, że jest tak pewna siebie, wyzwolona i właśnie niegrzeczna. Czuć, że to maska, że gdzieś głęboko skrywa zupełnie inną siebie, niepewną, niedoskonałą, która pragnie uwagi i akceptacji. Te jej zachowania prezentowane światu są jakby na pokaz, jakby nie pasujące do niej i tak jakby na siłę. Pod spodem jest wrażliwa, dobra dziewczyna, która boi się, że zostanie zraniona, odrzucona, że nie zostanie zrozumiana. Trzeba jednak oddać bohaterce, że ma naprawdę bogatą osobowość. Można jej nie lubić, ale na pewno się ją zapamięta. Sam jest uparta i dąży do założonego celu. Podoba mi się ten jej upór, zapał i konsekwencja. Nie podoba styl życia, tak bardzo odmienny od mojego. Dziewczyna nie daje sobie w kaszę dmuchać i kiedy trafia na „faceta ze swoich fantazji”, który jest równie uparty jak ona, można stwierdzić, że oto trafiła kosa na kamień. O perypetiach tej dwójki czyta się z rosnącym zainteresowaniem, równie ciekawie jest obserwować rozwój ich relacji.
Nie jest to powieść, w której nie dałoby się do czegoś przyczepić. Można znaleźć w niej trochę niedociągnięć. Już same wulgaryzmy mogą być dla kogoś przeszkodą, irytująca bohaterka również, jej czasem głupiutkie przemyślenia także. Jednak książka jest zabawna, a dowcip, jakim posługuje się autorka, a za nią bohaterowie, nie jest wymuszony. Można uśmiać się podczas lektury do łez. Również pomysł na fabułę jest ciekawy, a ona sama dobrze poprowadzona. Nie jest to być może literatura najwyższych lotów, ale takiej nie oczekiwałam, sięgając po nią. To lekka, przyjemna lektura na jeden, dwa wieczory, która potrafi zaangażować czytelnika i oderwać go od szarej rzeczywistości na kilka chwil. A czasem dokładnie to jest człowiekowi potrzebne. Dzięki krótkim rozdziałom przez powieść dosłownie się płynie. Czyta się ją szybko i można się przy niej zrelaksować, o ile przymknie się oko na niektóre nienajlepsze teksty czy przemyślenia. Plusem są tu na pewno liczne nawiązania do popkultury, piosenki dopasowane do poszczególnych rozdziałów i dynamiczne tempo powieści. Jeśli chodzi o erotykę, spodziewałam się trochę więcej, a okazuje się, że nie jest to tak pikantna książka jak zapowiadano. Dla mnie to akurat plus, bo wolę, kiedy sceny erotyczne są dodatkiem i nie dominują w powieści.
Pierwsza zasada przetrwania w dziczy, to pokazać zwierzynie, że się jej nie boisz, ale jednocześnie mieć plan ucieczki, gdyby cię nagle zaatakowała.
Komu polecam? Miłośnikom komedii romantycznych z pazurem, przekorą i całkiem niezłym poczuciem humoru. Jest to książka, którą szybko się czyta, szybko można również o niej zapomnieć, jednak dla relaksu warto sięgnąć. Nie jest idealna, ale biorąc pod uwagę fakt, że jest to debiut, nie jest źle. Autorka ma potencjał i mam nadzieję, że w kolejnych powieściach rozwinie skrzydła i pokaże, na co ją stać. Kibicuję i czekam.
Recenzja pochodzi z bloga:
„Bad girl” Weronika Sawicka – maitiri_books (wordpress.com)