Gdy przyjrzałam się okładce książki "Jubileusz" Łukasza Stacha i przeczytałam jej opis, pomyślałam, że to będzie ładna romantyczna opowieść, osadzona na historycznym tle. Niestety srodze się zawiodłam. Okładka mnie zwiodła, a blurb zwyczajnie wyprowadził mnie w pole. Podczas czytania ziewałam i myślałam: ale nuda.
Akcja powieści toczy się w 1912 roku w Warszawie, w Królestwie Polskim, pod panowaniem Domu Romanowów. Głównym bohaterem jest Edek Krzemiński, uczeń ostatniej klasy gimnazjum i przyszły maturzysta. Chłopak mieszka z rodzicami, siostrą Justyną i bratem Józkiem. Rodzina ma tylko jedną, wielką izbę, podzieloną na aneksy. Ich mieszkanie usytuowane jest w zaniedbanej, ubogiej dzielnicy na Starym Mieście, gdzie grasują bandy i wszelkiej maści łobuzeria.
Przełomem w życiu Edka są osiemnaste urodziny koleżanki z klasy, Basi Kalinowskiej. Chłopak do niej potajemnie wzdycha i marzy o przyszłym, wspólnym żuciu. Barierą jest jednak pochodzenie. Basia jest córką bogatych właścicieli pięknej kamienicy, a Edek w zasadzie nie ma nic. Czy tych dwoje znajdzie do siebie drogę? Czy impreza urodzinowa spełni nadzieje Edka? I kim jest przystojny rywal, zabiegający o względy Basi, Karol Gołębiowski?
Książka napisana jest infantylnym językiem, a dialogi grupy przyjaciół ze szkoły są czasami tak uczniackie, że aż żenujące. Autor tworzy wątki, które nie mają ze sobą powiązania ani rozwinięcia. Wprowadza nic nie wnoszące do fabuły treści, np. często gęsto opisuje, kto jak był ubrany, co doprowadzało mnie do irytacji i powodowało znużenie.
"Miała beret gimnazjalistki na głowie. Ubrana była w płaszczyk, a spod niego wyłaniała się sukienka w kwiatki."
"Przy stole siedzieli gospodarz i starszy siwy mężczyzna, lekko przygarbiony. Ubrany był w beżowe wełniane spodnie, sweter i zarzucony nań rozpięty szary, długi kaftan z guzikami i bez rękawów. Po prawej stronie stało dwóch mężczyzn. Obaj około trzydziestu kilku lat. Jeden ubrany był w roboczy strój i gumiaki, miał blond włosy zaczesane na prawo. Rysy drugiego sprawiały wrażenie semickich. Był w spodniach roboczych, swetrze i czarnej kurtce. Na głowie miał szaroniebieską czapeczkę z paskiem dookoła i daszkiem."
"Ubrany był w ciemny sweter i wełniane spodnie w kant"
"Miała przewieszoną przez lewe ramię torbę, bordowy beret na głowie, ciemnozieloną kurtkę, szarą sukienkę w małe niebieskie kwiatki i ciemnozielone pantofelki.
Bohaterowie słabo zarysowani, jakby byli pozbawieni charakteru i osobowości. Wszyscy tacy jacyś płascy, nikt mi się nie wybił na pierwszy plan, nikt nie wzbudził mojej sympatii ani antypatii.
Dodatkowe gwiazdki za poruszane tematy społeczne, takie jak prześladowanie innych społeczności wyznaniowych, alkoholizm i patologiczne rodziny, choroby o podłożu psychicznym czy terroryzowanie i zastraszanie mieszkańców przez grasujące bandy z półświatka oraz za wzmianki historyczne, takie jak zatonięcie Titanica czy pogrzeb Bolesława Prusa.
Tytułowy jubileusz zarysowany jest bardzo pobieżnie, jest o nim zaledwie wzmianka, a chodzi o rocznicę panowania Domu Romanowych. Tło historyczne słabo nakreślone, bohaterowie bezbarwni, akcja ślimazarna powodowały, że tę książkę czytałam z narastającym znużeniem.
Nie twierdzę, że ta powieść jest zła. Miała z pewnością potencjał, ale nie został on w pełni wykorzystany.
"Jubileusz" Łukasza Stacha nie zaangażował mnie emocjonalnie. To była rozczarowująca lektura. Co nie oznacza, że powieść nie spodoba się innym Czytelnikom.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.