''Dostrzegłem też paru mafiosów ukrywających prawdziwą naturę pod postacią służących ojczyźnie polityków '' (str.121)
Adrian Bednarek swoim debiutanckim '' Pamiętnikiem diabła '' z roku 2014, sam wyskoczył jak przysłowiowy diabeł z pudełka i wskoczył na firmament polskich pisarzy powieści z gatunku kryminał, sensacja, thriller. Od swojego debiutu nie zasypia gruszek w popiele tylko aktywnie produkuje wciąż nowe książki . Z tego co naliczyłam '' Obsesja '' jest jego dziewiątą pozycją literacką, nie licząc dwóch antologii w których też miał swój udział. Więc pomyślmy, to wychodzi jakieś jedna książka i '' trochę '' na rok. Hmmm...i wciąż jest bardzo dobrze oceniany i według swoich wiernych czytelników , których zdążył się już dorobić, wciąż '' trzyma swój wysoki poziom ''.
Jeśli chodzi o porównanie wysokich poziomów z twórczości pana Bednarka, wypowiedzieć na ten temat się nie mogę , gdyż '' Obsesja '' jest pierwszą z książek tego autora którą przeczytałam, jednak absolutnie nie podzielam zachwytów innych czytelników nad tą pozycją. Niewątpliwym jej plusem jest to iż, informacje w niej zawarte, a dotyczące części pierwszej cyklu, czyli '' Inspiracji '', są na tyle wystarczające , by bez jej czytania połapać się o co chodzi w '' Obsesji ''.
A więc, siedem lat po wydarzeniach z części pierwszej Oskar Blajer autor, nomen omen thrillerów i kryminałów psychologicznych, wychodzi z psychiatryka. Jednak ma nadal chodzić na sesje do swojej pani psychiatry, tylko że teraz już niejako pacjent '' cywilny ''. Blajerowi absolutnie się to nie podoba, jednak podpisał pewien papierek, który nie daje mu wyboru, chociaż on sam uważa siebie za wyleczonego człowieka. Jednak to nie prawda, Oskar bowiem, jest psychopatą, jednak czy jego problemem jest obsesja na tle braku zamordowanej dziewczyny , czy poczucie winy że jej nie zdołał uratować ?? (tak wynika z przytoczonych danych z części pierwszej)
Bo przyjrzyjmy się, czym jest obsesja. Zgodnie z informacjami wyczytanymi z przepastnych czeluści internetów :
'' Obsesja to z definicji objaw psychopatologiczny, typowy dla zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, na który składają się uporczywe myśli lub wyobrażenia powracające wbrew woli osoby chorej.(...). Obsesja może prowadzić do narastającego uczucia niepokoju lub poczucia winy oraz czynności kompulsywnych, wynikających z próby zredukowania emocjonalnego napięcia. Stąd popularna nazwa tego typu zaburzeń znanych jako obsesyjno-kompulsywne.'' i dalej
'' Słowem "obsesja" w języku potocznym określa się często intensywne zainteresowanie jakimś tematem lub osobą, np. mówiąc, iż ktoś "ma obsesję na czyimś punkcie". W takim przypadku, nawet jeżeli mowa o pozornie niewłaściwym lub nadmiernym pociągu do innej osoby, przedmiotu lub tematyki, zwykle nie chodzi o zaburzenia obsesyjno - kompulsywne wymagające leczenia. ''
No więc miał Blajer tę tytułową obsesję, czy jej nie miał ? Przyjrzyjmy się, miał '' obsesję '' na punkcie Luizy, jednak nie odczuwał poczucia winy , co wielokrotnie jest powtarzane w trakcie treści książki ''nie czułem żadnych wyrzutów sumienia '', nie czułem strachu i nie zastanawiałem się nad konsekwencjami '', nie powtarzał też cyklicznie zachowań obsesyjnych . A co najbardziej mnie zdziwiło, ja tej obsesji jego, absolutnie nie poczułam . Owszem widziałam napisane słowa, czytałam oczami że migdalił się z ciuszkami swojej zamordowanej dziewczyny, że na głos wrzeszczał jej imię, ale absolutnie tego nie czułam sobą, no i było to wspomniane chyba z raz tylko, więc gdzie kompulsywność ?. O czym mówię ? Otóż przy okazji czytania innych książek z tego gatunku czułam czasami ciarki na plecach, czułam jak mi po nich strach drepta, a jak zdarzało mi się że byłam sama w domu, a za oknem już prawie noc, sama wykazywałam '' małe '' objawy obsesji , sprawdzając po kilka razy, czy okna i drzwi mam naprawdę dobrze zamknięte . O to mi chodzi, o ten klimat, o napięcie związane z tym co czytam, o przyspieszone bicie serca i suchość w ustach. Niestety, w tym wypadku nic z tego nie poczułam, wręcz miejscami poczynania głównego bohatera mnie rozśmieszały . To tyle jeśli chodzi o '' obsesję ''.
Sprawa następna język powieści . Również absolutnie mi się nie podobał niby wszystko jest poprawnie i znalazłam tylko jedną literówkę, jednak miejscami rozmowy Oskara z Martą Makuch (jego psychiatrą jakby nie było), czy jego wydawcą ,zahaczały o dialogi rodem z pod budki z piwem. A miejscami jakbym słyszała rozmawiającą między sobą gimbazę. Jakby pan Bednarek na siłę chciał być spoko ziom , cool i uzyskać Fejm . A oto pewien piękny cytat ordynarnej novomowy .
'' Do tego wredna mina kogoś, kto żuje gówno o smaku cytrynowym '' (str.463) . Od razu zaczęłam się zastanawiać skąd autor wie jak wygląda ktoś kto żuje właśnie takie gówno ??
Następna sprawa, jedna z czytelniczek (Julia) napisała w swojej opinii
'' Pomysł niby ciekawy, ale połączenie brutalności Maxa Czornyja i opisów rodem z twórczości Blanki Lipińskiej skutecznie zniechęca. ''
Wprawdzie Maxa Czornyja jeszcze nic nie czytałam (sprawa wciąż do nadrobienia) jednak czytałam większość pozycji Chrisa Cartera, a kto czytał twórczość tego pana, wie że nie stroni on od wręcz laboratoryjnych opisów brutalności wyczynów wszelkiej maści psychopatów, więc jestem w tym temacie wystarczająco '' znieczulona '' . To jednak z drugą częścią zdania koleżanki Julii zgadadzam się w stu procentach. Chodzi mi o te opisy rodem z twórczości Blanki Lipińskiej . Za dużo, za dokładnie i przede wszystkim bezzasadnie dla treści i fabuły książki .
Postacie, jak dla mnie mało wyraziste, jak i cała pozostała treść, jedyna postać która, w mojej ocenie jakoś rokowała, to Mela, studentka wiecznie skonfliktowana z matką. Młodsza siostra zamordowanej Luizy, szczycąca się na fejsie że jest córką mordercy - psychopaty . Ona, chociaż też nieźle pokręcona jak cała reszta, przedstawia sobą jakiś koloryt, nie jest zupełnie bezbarwna.
Czas na smutne podsumowanie. Czy polecam tę książkę pana Adriana Bednarka ? Cóż gdybym była źle wychowanym człowiekiem, posłużyłabym się słowami, które sam autor wkłada w usta jednego ze swoich bohaterów. '' Dziękuję, nie czytam kiczu dla mas '' (str.468) Ale rodzice dobrze mnie wychowali i nauczyli zachowań kulturalnych, powiem więc tylko że dla mnie ta książka to zwyczajny średniak, jakich wiele na obecnym rynku czytelniczym się pojawia . Nie widzę tu żadnego powiewu świeżości, czy innych pozytywnych aspektów . Jako że to środkowy tom trzytomowego cyklu, więc zakończenie jest otwarte . Jednak mnie ani trochę nie ciekawią dalsze losy głównego bohatera, czyli Oskara Blajera i to co on zrobi ze swoim życiem . Wiec sami zdecydujcie czy czytać , czy nie.
" Książkę otrzymałam, za co serdecznie dziękuję z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl "