Dzień dobry,
Dzisiaj powiem Wam kilka słów o „Immunitecie” - czwartej części cyklu o przygodach Chyłki i Zordona 📚
W tej części bohaterowie wezmą na swoje barki Sebastiana Sendala - najmłodszego, w historii sędziego Trybunału Konstytucyjnego, który został oskarżony o zabójstwo człowieka. Niestety jest jedno ale - oskarżonego nic nie łączy z ofiarą, nie zna go, ani nigdy go nie widział. Sędzia również pochodzi z innego miasta, niż to w którym doszło od zabójstwa, prokuratura zabiega jednak o uchylenie immunitetu. Sebastian zwraca się o pomoc do koleżanki ze studiów - Joanny Chyłki. Jak zakończy się ta sprawa? Czy całe to zabójstwo to spisek na szczytach władzy? Czy sędzia naprawdę jest niewinny?
Jeśli chodzi o moją ocenę... Nie wiem czemu, ale już dawno nie czułam takiej niechęci do książki. Czytając tę lekturę czułam się jak na kolejce górskiej - raz byłam zaciekawiona jak potoczą się losy bohaterów i nie mogłam się od niej oderwać, a czasami miałam ochotę rzucić książką o ścianę i przestać ją czytać. Po przeczytaniu tej pozycji mam wrażenie, że autorowi prawdopodobnie zabrakło pomysłu na całą historię.
Jeśli chodzi o akcję to była to dobrze rozpoczęta historia, ale później miałam wrażenie, że akcja toczy się i toczy. Fabuła była nieźle nabudowana, ale na końcu... czegoś już mi zabrakło. Nie wiem czy to kwestia ilości przeczytanych książek, ale coraz częściej zakończenia nie ruszają mnie tak jak kiedyś. Jeśli chodzi o porównanie z poprzednimi tomami, to książka ta wyszła dość blado. W drugiej połowie książki miałam wrażenie, że akcja jest dość naciągana, przez co przygoda z tą pozycją strasznie mi się dłużyła. Jedyny element fabuły, który ożywił akcję był temat walki psów, który mnie zaciekawił.
Mróz perfidnie wysyła czytelnikowi błędne wskazówki, przez co ten zostaje wprowadzony w błąd. Ale ostatnie rozdziały i wyjaśnienie całej historii - jak dla mnie to było za dużo. Na początku widziałam potencjał w tej książce, ale będąc bliżej końca czekałam na moment aż przeczytam ostatnie słowo tej lektury i będę mogła ją w końcu odłożyć na półkę.
Też trochę zraziły mnie teksty o współczesnych gwiazdach/blogerach/ youtuberach. Według mnie niektóre nawiązania nie miały sensu i było ich miejscami za dużo. Muszę pogratulować autorowi pokazania jak w ułamku sekundy opinia publiczna jest w stanie zniszczyć człowieka. Było to według mnie bardzo dobrze przedstawione i razem z tematem psów stanowił dla mnie ciekawy wątek, przez który głównie nie odłożyłam tej książki.
Jeśli chodzi o ostatnią stronę książki... Panie Remigiuszu, tak się nie robi! Nie można tak zakończyć książki i pozostawić czytelnika w takim momencie! Dobrze, że mam w domu całą serię i niedługo będę mogła sięgnąć po piątą część, ale jak na razie potrzebuję chwilę przerwy od Chyłki i Zordona🙈
Czy książkę polecam? Niestety jak na razie nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, może to chwilowe potknięcie autora. Jak przeczytam piątą część to Wam odpowiem, czy warto przeboleć ten tom, by zacząć „Inwigilację”, czy kolejne tomy też będą niestety coraz gorsze...