Na psa urok recenzja

Irlandia w nowej odsłonie – recenzja książki „Na psa urok” Kevina Hearne’a

Autor: @zuzankawes ·3 minuty
2012-03-31
Skomentuj
1 Polubienie
Zasadniczo boję się eksperymentów książkowych. Mam swoje ulubione gatunki (a w zasadzie odmiany gatunkowe), które należą do mojego top 5 i jeśli mam wybierać między np. dobrze zapowiadającym się kryminałem, a książką zaklasyfikowaną jako coś zupełnie mi nieznanego, z reguły stawiam na konwencję sprawdzoną. Od czasu do czasu jednak, żeby urozmaicić sobie nieco lekturę, stawiam na to, co nieznane. Tym razem postawiłam na coś, co dodatkowo napawało mnie lękiem.
W ten właśnie sposób trafiłam na książkę „Na psa urok” Kevina Hearne’a i urban fantasy. O ile samo fantasy nie było niczym zaskakującym, niepokoiło mnie w tym zlepku owo „urban”, które nie brzmiało mi swojsko. I kiedy zaczęłam już czytać powieść, doszłam do wniosku, że jednak jestem istotą niezwykle trwożną i w pewnym sensie jestem też ignorantem, bo z podobną konwencją spotkałam się już wcześniej w „Krainie chichów” Jonathana Carrolla… Jednej z moich ulubionych książek.
„Na psa urok” to pierwszy tom „Kronik Żelaznego druida”, a jej bohaterem jest siłą rzeczy wzmiankowany druid, z pochodzenia Irlandczyk, Atticus O’Sullivan, który od dwóch tysiącleci zmaga się ze światem i jego pułapkami, a także z licznymi wrogami, których przez tak długi okres życia zdążył sporo nazbierać. Wśród jego najbardziej zażartych przeciwników, pierwsze miejsce nieprzerwanie dzierży potężny celtycki bóg, Aenghus Og, który wszelkimi dostępnymi mu metodami pragnie zetrzeć uśmiech z twarzy druida, a jego samego z powierzchni ziemi, nieba, piekła, czy czegokolwiek możliwego jeszcze. W walce pomiędzy dwoma potężnymi samcami wszelkie chwyty są dozwolone, szczególnie cenne zaś te, poniżej pasa. I jeden i drugi więc, będzie otaczał się różnymi istotami, które będą w stanie dokopać przeciwnikowi. I dzięki temu czytelnik zetknie się z wilkołakami, wiedźmami prosto z Polski, wampirami, wikingami, walkiriami, połową panteonu staroceltyckiego i różnymi innymi dziwnymi istotami. Łącznie z dziwnymi ludźmi. Jest tu całe spektrum indywiduów. A wszystkie one pojawiają się w amerykańskim miasteczku, by niesamowicie namieszać. Rozgrywki pomiędzy bohaterami dadzą do wiwatu ludziom, którzy w tej potyczce będą bez szans. Nie ma co jednak być sentymentalnym i pochylać się nad losem biednych istot, prawdziwy problem pojawi się przed Atticusem, który będzie musiał wszystko zatuszować i ukryć niejedne zwłoki…
Co zatem stało się zarzewiem konfliktu dwóch samców? Myli się ten, kto choć przez chwilę pomyślał, że kobieta. To znacznie bardziej skomplikowana sprawa, a jedną z jej aspektów jest posiadanie legendarnego miecza Frageracha i męska duma.
Powieść Hearne’a oprócz ciekawej fabuły, ma atuty w postaci nawiązań do mitów staroceltyckich. Choć nazewnictwo siłą rzeczy nie należy do najprostszych, warto wysilić się choć minimalnie, by zaznajomić się z bogami staroirlandzkimi. O ile większość z nas dość dobrze orientuje się w mitologii greckiej, czy rzymskiej, celtycka to terra incognita. By zmienić ten stan rzeczy, zachęcam do lektury „Kronik żelaznego druida”, która przyniesie powiew świeżości i radości, niczym pojawiająca się po zimie wiosna. By ułatwić czytelnikowi życie, na początku książki zamieszczony został fonetyczny zapis nazw własnych, w tym celtyckich imion bogów. Choć jest to tylko ułatwienie pozorne, bo pomimo usilnych starań, nie byłam w stanie zapamiętać prawidłowej wymowy niektórych terminów. Nie było to jednak ważne na tyle, by rwać sobie włosy z głowy, dlatego najzwyczajniej w świecie postanowiłam czytać „po swojemu”, od czasu do czasu wracając na początek książki, by zerknąć jak powinnam, a nie jestem w stanie wymówić… Przekręcałam więc nazwy z czystym sumieniem i satysfakcją, że nikt mnie nie słyszy, a nawet gdyby, z pewnością i tak nie wiedziałby, że coś jest nie tak.
Jak już wspomniałam, w książce znaleźć można masę odniesień do staroceltyckich bóstw
i historii, jednak całość osadzona jest mocno we współczesnym świecie i rzeczywistości dobrze nam znanej. To połączenie z popkulturą XXI wieku daje ciekawy efekt literacki, od którego trudno oderwać się choć na chwilę. Gratka zwłaszcza dla miłośników Stanów Zjednoczonych i Zielonej Wyspy, zwłaszcza zaś tej ostatniej. Świat realny splata się ze światem fantazji, a wszechobecna magia wpływa na odbiór powieści, która potrafi zauroczyć najbardziej zatwardziałego przeciwnika fantasy.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-03-31
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Na psa urok
Na psa urok
Kevin Hearne
8.2/10
Cykl: Kroniki Żelaznego Druida, tom 1

Atticus O'Sullivan to gwiazda rockowa wśród magików - ten przystojny Irlandczyk to tak naprawdę ostatni z druidów. Polegając na swych nadprzyrodzonych mocach, wrodzonym sprycie i uroku osobistym, już ...

Komentarze
Na psa urok
Na psa urok
Kevin Hearne
8.2/10
Cykl: Kroniki Żelaznego Druida, tom 1
Atticus O'Sullivan to gwiazda rockowa wśród magików - ten przystojny Irlandczyk to tak naprawdę ostatni z druidów. Polegając na swych nadprzyrodzonych mocach, wrodzonym sprycie i uroku osobistym, już ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Atticus O'Sullivan - czy też raczej Siodhachan Ó Suileabhain - to tak naprawdę ostatni z druidów. Jest starszy niż chrześcijaństwo, dysponuje wielowiekową wiedzą, urokiem osobistym, sprytem, sporą il...

@S.anna @S.anna

Jeśli wykrzykniesz na ulicach amerykańskich miast słowa „o mój boże”, istnieje spora szansa, że ktoś potraktuje to jako bezpośredni zwrot do adresata. Najprawdopodobniej będzie to jedynie ekscentryk ...

@RuBrykaPopkulturalna @RuBrykaPopkulturalna

Pozostałe recenzje @zuzankawes

Wiersze pod psem
Wanda Chotomska „Wiersze pod psem”

Wiersze pod psem Wandy Chotomskiej, to zbiór wierszy i wierszyków dla dzieci małych i dużych, od krótkich kilku- zaledwie wersowych rymowanek, aż po dłuższe formy. Wszyst...

Recenzja książki Wiersze pod psem
Laura
J.K. Johansson „Laura”

Powrót po latach do dawnego liceum w charakterze szkolnego pedagoga okazuje się dla Mii Pohjavirty wyzwaniem. Nowa praca, która miała być odprężeniem i dawać satysfakcję,...

Recenzja książki Laura

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka