A gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać na wieś. Osiąść w Babiborze Podlaskim i wieść sielskie życie w otoczeniu przyrody, tradycji, folkloru i przyjaznych sąsiadów. Kusząca myśl, ale żeby ją spełnić potrzeba funduszy, na przykład wygranej w totka. A w tej materii nieodzowny jest szczęśliwy traf, albo los.
Moi Drodzy 26 marca miała premierę książka "Szczęśliwy los", którego autorką jest Małgorzata starosta. Jest to pierwsza część cyklu „W siedlisku”, który zapowiada się fenomenalnie. Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi do głowy po przeczytaniu książki, jest taka, że Małgorzata Starosta potrafi w komedie kryminalne! Oj, potrafi!
Cztery przesympatyczne łodzianki, przyjaciółki od serca, które łączy wspólne marzenie o prowadzeniu pensjonatu, wygrywają bajeczną sumę w totolotka. Uszczęśliwione tym faktem, szybko przystępują do działania i nabywają podupadające siedlisko w Babiborze. Muszę tutaj nadmienić, że z racji tego, iż do Łodzi mam rzut beretem, to od pierwszych stron polubiłam te dziewczyny i z całego serca im kibicowałam. Tymczasem na wsi, nieświadomi niczego mieszkańcy żyją swoimi sprawami. Do czasu, aż na ich terytorium wkraczają cztery kobiety: Basia, Ala, Julka i Lilka, które wywołują takie turbulencje, że głowa mała. Co tu się będzie działo! Morderstwa, zaginięcia, tajemnicze skarby i skrywane sekrety wstrząsną lokalną społecznością i oczywiście czytelnikiem!
Musicie wiedzieć, że babiborzanie to ludzie specyficzni i jedyni w swoim rodzaju. Weźmy na przykład taką Malwinę Maślankiewicz, sołtysową, która dzieży w rękach władzę i pilnuje porządku. Albo listonosza Tadeusza Tarnackiego, który nie rozstaje się ze swoim rowerem i jest „doskonale doinformowanym członkiem lokalnej społeczności”. Nie sposób pominąć Sabiny Szymczakowej, lokalnej bizneswoman, która dostarcza mieszkańcom wszystko, czego potrzebują. Jest jeszcze miejscowa policja, którą reprezentują starszy aspirant Stanisław Szelest i Sebastian Sierżant. To tylko niektóre postaci z tegoż jakże barwnego korowodu osobowości, które po prostu musicie poznać. Mimo różnic charakterów, mieszkańców Babiboru łączą dwie sprawy, a właściwie trzy. Po pierwsze nie tolerują obcych, po drugie dobro wsi jest ich priorytetem, a po trzecie łączy ich niczym niezmącona miłość do dzieł Adama Mickiewicza.
Muszę przyznać, że już dawno nie spotkałam tak charakterystycznych bohaterów. Ich kreacje są zrobione w punkt. Trochę karykaturalne, przerysowane, ale doskonale oddające ich osobowość. Tacy bohaterowie to skarb. Z przyjemnością spędziłam czas w ich towarzystwie.
Jeśli chodzi o fabułę, to moim zdaniem poprowadzona jest po mistrzowsku. Pani Małgosia stworzyła tak hipnotyzującą intrygę, że uwierzyłam we wszystko, czym mnie raczyła. Byłam pewna, że odkryłam prawdę, a tymczasem dałam się zrobić w bambuko. Rwąca w zawrotnym tempie do przodu akcja, w pewnym momencie tak zmieniła trajektorię, że wszystkie moje przypuszczenia wzięły w łeb. I to jest właśnie taki element zaskoczenia, jakiego szukam i oczekuję w komediach kryminalnych.
Oprócz ciekawego wątku kryminalnego, zagmatwanego śledztwa, kłamstw, zamieszania i wszelkich anomalii, na uwagę zasługują niezwykle arcyciekawe i humorystyczne przemyślenia bohaterów, które dosłownie doprowadziły mnie do łez. Takich porównań, to ja w życiu nie spotkałam! A dialogi, w których pełno docinek i wzajemnych przepychanek, to mistrzostwo świata! Ja to kupuję i już przebieram nóżkami w oczekiwaniu na kontynuację, bo kilka epizodów zostało bez wyjaśnienia, a ich rozwinięcie może być zwiastunem niecodziennych i zaskakujących wydarzeń.
To jak jesteście gotowi na wizytę w Babiborze? Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić!