"Jak nie zepsuć palanta. Instrukcja w dziesięciu krokach. " to kontynuacja pierwszego tomu pod tytułem " Jak naprawić palanta. Instrukcja w dziesięciu krokach", na który bardzo czekałam... jednak nie wszystko przebiegło po mojej myśli.
Rose Sullvian miała nadzieję, że pracę w Stackhouse i wiążące się z tym miejscem emocję, ma już dawno za sobą. Kobieta jednak nie spodziewała się, że praca przy wymarzonej kampanii dla potentata sportowej marki, ponownie postawi na jej drodze Alexandra Stacka. Warunki zleceniodawcy nie pozostawiają żadnych złudzeń albo firmy będą ze sobą współpracować, albo z kontraktu nici. Czy bohaterom uda się poskromić uczucia, znaleźć złoty środek i stworzyć najbardziej wystrzałową kampanię w ich dotychczasowej karierze?
Zacznę od tego, że pierwszy tom kupił mnie bez dwóch zdań. Dobry humor, relacja hate-love i tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, dlatego nie mogłam oderwać się od lektury.
W przypadku drugiego tomu, było trochę inaczej... na początku bardzo ciężko było mi przywyknąć do nowej rzeczywistości bohaterów. Przez co, wiele razy wracałam myślami do pierwszego tomu, marząc czasami o tym, aby wszystkie tamte chwilę wróciły. Jednak gdzieś, tak w połowie książki... no, może troszkę prędzej atmosfera zaczęła gęstnieć. Od nadmiaru kłębiących się w naszych bohaterów emocji, z każdą kolejną stroną coraz trudniej było mi oderwać się od lektury. Po prostu wszystkie uczucia i myśli towarzyszące naszym bohaterom, w pewnej chwili zaczęły przechodzić na mnie. A jakby tego, było mało praca przy kampanii i wszystkie intrygi uknute przez jedną osobę, bardzo podgrzały atmosferę. Szczególnie, że ta osoba była w stanie posunąć się do najbardziej brudnych zagrywek, byle tylko postawić na swoim. Jak dla mnie to było nie do przyjęcia, zważywszy na to jak ważną rolę odgrywała w życiu naszych bohaterów.
hciałam jeszcze tylko dodać, że podobała mi się postawą jedynej postaci. Mimo tego co, zaszło między niektórymi bohaterami, oni wciąż potrafią zakopać topór wojenny, mało tego, przyznać się do swoich błędów i dojść do porozumienia w razie potrzeby. I w sumie mam tu na myśli Alexa i Lea jego byłą, która bardzo zyskała w moich oczach. Ta postać, jako jedna z niewielu znanych mi kobiet, porzuconych przez głównego bohatera, nie rzuca mięsem i nie chcę rozerwać na strzępy, jego nowej wybranki.
Książka wiele razy mnie zaskoczyła, mimo tego że przypuszczałam, że cała historia na pewno zakończy szczęśliwym happy endem, to nie udało mi się przewidzieć tylu niespodziewanych zwrotów akcji. K książki, to była dla mnie istna uczta, bo szok i niedowierzanie mieszało się z ekscytacją i radością, bo nasi bohaterowie, mimo przeciwności losu spektakularnie zakończyli serię.
Moja ocena 7/10 bardzo lubię pióro Anny Crafit, jej poczucie humoru i to że nawet bez sceny erotycznych potrafi podkręcić atmosferę do granic możliwości. Może, to zasługa nietuzinkowych bohaterów, a może tych wszystkich nieoczekiwanych zwrotów akcji? Nie mam bladego pojęcia, ale jednego jestem pewna, że za jakiś czas powrócę do tej serii.
Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwo Amare!