„Zakochujesz się w kimś, bo ma krzywy uśmiech, potrafi cię rozbawić, albo – jak w tym wypadku – wierzysz, iż tylko ty możesz go uratować.”*
Łatwo jest stwarzać pozory, udawać, że wszystko jest dobrze, założyć maskę i uśmiechać się do świata. Za drzwiami domu maska jednak opada. Niby ma się wszystko, ale za każdym kolejnym atakiem słyszy się, że to ostatni raz. Za każdym następnym razem coraz mniej się w to wierzy. Przychodzi moment gdy mamy dość…
Cassie poznajemy w momencie gdy budzi się na cmentarzu i niczego nie pamięta, ani kim jest ani tego jak się tu znalazła. Po jakimś czasie wychodzi na ulicę i tam znajduję ją nowy policjant i jej pomaga. Zawozi ją do siebie by odpoczęła, a potem zgłaszają to na komendzie. Po jakimś czasie okazuje się, że jest żoną sławnego aktora Alexa Riverso. Dziwne jest to, że bardziej ufa prawie obcemu policjantowi niż własnemu mężowi, który naprawdę się o nią bał…
Gdy docierają do domu wszystko wydaje się być dobrze. Alex się nią opiekuje, stara się by wszystko jej ułatwić. Podpowiada gdy nie pamięta, opowiada wszystko co się działo dotychczas. Mieszkają jak w bajce…Jednak Cassie cały czas czuję rezerwę do męża. Powoli też zaczyna sobie przypominać. Wracają wspomnienia tego jak kocha męża, a zarazem się go boi bo niewiadomo kiedy nastąpi następny wybuch. Tolerowała te wybuchy bo go kochała i uważała, że dobrze robi.
„(…) kochałam go tak bardzo, że łatwiej mi było godzić się na to, by ranił mnie, niż patrzeć, jak rani siebie. Ból fizyczny był niczym w porównaniu z wyrazem jego oczu, kiedy niedorastał do swoich wymagań.”**
Po każdym ataku furii Alex płakał, błagał o wybaczenie i przepraszał. Naprawdę nie chciał jej ranić to było jednak silniejsze od niego. On po prostu musiał. Jednak gdy Cas zaszła w ciążę i mąż podobnie ją uderzył odeszła by chronić dziecko. Przez utratę pamięci zatoczyła koło i znowu znalazła się w punkcie wyjścia.
Co zrobi Cassie gdy odzyska pamięć? Zaakceptuje to co ma czy zacznie walczyć o swoje szczęście? Czy Alex zrozumie, że ma problem i sama miłość nie pomoże by uratować małżeństwo. Jakie kroki podejmą by ratować siebie i swoje życie?
Jodi Picoult ma to do siebie, że porusza tematy trudne, o których woli się nie mówić. Nie kluczy między słowami tylko pisze wszystko tak jak jest. Nie ukrywa, nie ubarwia. To moja trzecia książka tej autorki i zawsze mnie zaskakuje tym co akurat czytam. Lubię jej styl pisania oraz to że porusza tematy, które zwykle omija się. Tym razem tematem jest przemoc w rodzinie. Ale nie ma tu złego i krzywdzonego. No przynajmniej nie do końca. Alexowi należy współczuć. Poznajemy jego przeszłość i rozumiemy, że na to jaki jest miała wpływ przeszłość. A czasem trudno jest pogodzić się z nią. Alex tak naprawdę jest cudownym facetem, ale to niestety nie wystarcza…
Moim zdaniem Cassie była taka bezosobowa. A tak naprawdę wyglądało na to, że jest bystra i inteligentna. Poza tym postacie są ciekawe i barwnie ukazane. Każdy miał swoją historię, z którą musiał się rozprawić.
Książek Picoult nie da się czytać szybko. Je trzeba sobie dawkować by pomyśleć i aby opadły emocje. Dają do myślenia, uczulają i ostrzegają.
*str. 154
**str. 225