Kolejny polski autor, kolejne emocje. No i kolejny debiut. Ostatnio dosyć często ten schemat przewija się w moich recenzjach. Rzadko kiedy jestem rozczarowany. Nie inaczej było po lekturze książki Oskara May'a Mój przyjaciel gangster. Powieść polskiego debiutanta została sklasyfikowana jako thriller. Trzyma w napięciu do ostatnich stron. To dobry scenariusz na mocną powieść sensacyjną o mafii i jej strukturach.
Okar May to pseudonim literacki dziennikarza pracującego w Warszawie. W swojej książce wykorzystał dziennikarskie doświadczenia z rozmów z policjantami czy przestępcami. Chcący zachować anonimowość skrywa swą twarz za maską charakterystyczną dla makijażu Jokera z pamiętnego filmu o Batmanie. W czasie wolnym od pracy uwielbia kino i dobrą muzykę rockową oraz walki MMA.
Może trochę zawiedziony jestem okładką, ale wychodzę z założenia, że nie szata zdobi człowieka. Liczy się to, co w środku. Rzuca się w oczy czerwone tło okładki z biało-czarnym tytułem. Kilku mężczyzn ubranych na czarno, stoi tyłem. Widać, że... nie ruszają na pielgrzymkę do Częstochowy, a mają do zrealizowania przestępczy czyn.
Przejdźmy zatem do tego, co w środku. Do fabuły powieści. Głównym bohaterem thrillera jest, jakżeby inaczej, młody, bardzo ambitny dziennikarz, Marek Wysocki. Jego codzienna praca nie sprawiała mu większej radości, nie powodowała, że chciałoby się biec do firmy z uśmiechem na ustach. Ot taka szara, smutna codzienność, znudzenie i apatia. Jak to się czasem mówi: odbębnić swoje dupogodziny i hajda do domu. Jednak pewnego dnia wystarczył jeden telefon, jedno spotkanie z dawno niewidzianym znajomym, żeby życie zostało wywrócone do góry nogami. I tak dzieje się z Wysockim. Spotyka się on z Leonem Romeckim, który pomagał mu w różnych kontaktach w stolicy. Romecki proponuje dziennikarzowi współpracę z Jarosławem Malewiczem ps. Ratler, "byłym" gangsterem, tzw. małym świadkiem koronnym. Były mafioza ma plan wydania powieści, napisania książki, w której przedstawi tajniki funkcjonowania mafii w Pruszkowie i nie tylko najbliższych okolicach stolicy. Żeby było ciekawej nie tylko mafii, ale też ich powiązań z policją czy prokuraturą. Dla Marka może być to szansa wypłynięcia na szerokie wody. Czy jednak współpraca z Ratlerem, bezwzględnym, niewyznającym żadnych zasad, bandziorem, to dobry pomysł?
Zaletą powieści jest na pewno szybka akcja, znakomite dialogi, dosadne, męskie, bez żadnych "ą", "ę". Znając realia świata przestępczego, autor dał czytelnikowi możliwość poznania tego, do czego zdolni są ludzie, niemający żadnych skrupułów.
Książkę otrzymałem z Wydawnictwa Novae Res, za co serdecznie dziękuję.