Opowieść z życia pewnej szwedzkiej społeczności przedstawiona z perspektywy wyjątkowo rozwiniętej i wyszczekanej siedmiolatki – Elsy, która poznaje świat poprzez Wikipedię, nie rozumie, że ktoś nie czytał Harry'ego Pottera i jak można nie lubić `Gwiezdnych wojen' (ja taki jestem! Pottera nie czytałem, a `Gwiezdnych wojen' nie oglądałem, więc nie mogę ich lubić...).
Drugą bohaterką książki jest 77-letnia babcia Elsy, która czasami zachowuje się jak siedmioletnie dziecko. To prawdziwa anarchistka: „babcia nie jest szczególnie dobra w przestrzeganiu reguł. Oszukuje, gdy gra w monopol, jeździ renaultem po pasie dla autobusów i zabiera z sobą żółte torby z Ikei, i nie czeka za czerwoną linią, nadając bagaż na lotnisku. I nie zamyka drzwi do toalety.”
Poza tym zbiorowym bohaterem książki są mieszkańcy domu, w którym mieszka Elsa: wiecznie zły taksówkarz Alf; pijaczka krzycząca wieczorem, aby zakręcać wodę; wciąż oburzająca się na coś Britt-Marie, według babci: „Ta baba jest jak koperta z urzędu skarbowego”; chłopiec z syndromem, który nic nie mówi i jego cicha matka; potwornie wyglądający lokator, którego nikt nie widział, bo wychodzi z mieszkania tylko nocami i jeszcze paru innych dziwaków.
Na początku wszyscy ci ludzie są dla Elsy mocno jednowymiarowi, ale wraz z rozwojem akcji, gdy dziewczynka dostarcza lokatorom listy od babci, poznaje ich historię, ich wzloty i upadki, ich miłości i żałoby. I wtedy wszyscy ci ludzie stają się Elsie i nam czytelnikom bliscy w swojej realności i niedoskonałości. A i lokatorzy czują się lepiej gdy się otworzą, bo przecież „Ludzie muszą mieć możliwość opowiedzieć swoje historie. Inaczej się duszą.”
Napisane to wspaniale, pięknie i wzruszająco, może ze względu na osobę Elsy, która nie owija w bawełnę, potrafi zapytać: `dlaczego pani nie ma dzieci?' Albo: `czy był pan kochankiem mojej mamy?' Ma też wielki zmysł spostrzegawczy i widzi ludzi takimi, jacy są. Na przykład jej tata jest wciąż niepewnym pedantem, a mama bardzo efektywna i skuteczna, do tego stopnia, że prezenty pod choinkę kupuje już w maju.
Zaś Elsa ze swoją pyskatością i łamaniem wszelkich konwenansów przypomina mi trochę Pippi, bohaterkę książki Astrid Lindgren, ale ta książka zdecydowanie nie jest dla dzieci, choćby dlatego, że taksówkarz Alf klnie jak szewc.
Mamy tam jeszcze wielkiego psa, i sporo baśniowych opowieści tworzonych przez babcię i Elsę, owe opowieści dodają dodatkowego blasku książce.
A tak naprawdę, jak każda znakomita książka, i ta opowiada o sprawach najważniejszych: miłości i śmierci. I opowiada bardzo pięknie, wzruszająco. Świetna literatura.
Słuchałem audiobooka w znakomitym wykonaniu Magdaleny Karel, myślę, że jej interpretacja dodała blasku książce.