Battle Royale recenzja

Kiedy przyjaciel staje się wrogiem

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @MichalL ·5 minut
2023-12-30
Skomentuj
16 Polubień
"Battle Royale" w powyższej wersji, to tytuł, który mimo wielu zapowiedzi może dla czytelnika nadal stanowić pewnego rodzaju zagadkę. Z jednej strony, mamy utkaną historię w japońskich klimatach, z drugiej jak się zaraz okaże, sposób jej prowadzenia, bardzo przypomina jeden z głównych trybów gamingowych rozgrywek. W tym momencie już powinna zapalić się żaróweczka, bo Battle Royal w ujęciu jaki dzisiaj serwują gry, to klucz do sukcesu i lepszego zrozumienia tej historii. To nie jak podaje opis na odwrocie książki porównanie do „Władcy much” Williama Goldinga, bo idąc tym tropem, równie dobrze moglibyśmy je poszerzyć o filmowy obraz Paula Scheuringa "The Experiment" (2010) i ciągle mielibyśmy tylko ułamek tego co stworzył Koushun Takami. To właśnie wspomniany gamingowy świat idealnie ukazuje charakter tej historii, a gry takie jak H1Z1, PUGB, Fortnite, czy najmłodsza z nich Call of Duty: Warzone, pozwalają wczuć się w zadanie jakie pewnego dnia postawiono przed klasą gimnazjalistów w Republice Wielkiej Azji Wschodniej.

Koushun Takami zadbał o tło swojej historii i bardzo sprawnie wprowadza czytelnika w bezkompromisowy świat japońskiej polityki, gdzie pomijając jawne akty morderstw za uchybienia względem władzy to i słuchanie rockowej muzyki jest tu zakazanym owocem. Liczy się tylko bezwzględne posłuszeństwo i oddanie względem najwyższego Wodza. Istnieje tu również powszechnie znany program umiejętności samoobrony, niestety daleki od tego jaki pamiętamy ze szkolnych lekcji przysposobienia obronnego. Tutaj, co roku, wg komputerowego algorytmu zostaje wybrana jedna klasa gimnazjalna, która wywieziona na uprzednio wyludnioną wyspę otrzymuje jedno zadanie - przeżyć. Jak dotąd, brzmi to ciągle bezpiecznie, tyle, że klasa liczy czterdzieści dwie osoby a gra kończy się kiedy przy życiu zostanie tylko jedna. Nikt ich nie goni, nikt z zewnątrz nie będzie na nich polować, a wstępna odprawa dosadnie pokazuje, że jedyną formą ucieczki jest wygrana. Każdy dostaje indywidualne, losowe wyposażenie a wygrany otrzymuje życie w pełnym dostatku. Muszą zabijać się nawzajem, bez względu na to czy ktoś był przyjacielem, czy szkolnym wrogiem. W tym momencie trafne jest też porównanie do filmowej serii The Hunger Games (Igrzyska śmierci), a szczególnie sposób monitorowania uczestników i ich życiowych funkcji.

Wyspa, na której walczą nasi bohaterowie jest rozległym i różnorodnym terenem. Są budynki, w których można się skryć jak i znaleźć lekarstwa oraz dodatkowe pożywienie. Są lasy, pola uprawne i wyższe partie gór, z których łatwo można obserwować poniższe tereny. W tle, jedynie cisza, poza pojedynczymi strzałami z broni palnej i jękami ofiar, które właśnie odpadły z gry. I tak przez kilka dni. Dodatkowym utrudnieniem, jest wyłączanie sektorów, bo wyspa na wstępie podzielona zostaje jak szachownica. F1, C9 to przykładowe obszary, które w kolejnych godzinach są systematycznie wyłączane z wolnego dostępu, a każdy, kto nie zdąży opuścić określonego terenu na czas, ginie zabity przez nadzorujący grę system. W ten łatwy sposób zmniejsza się pole prowadzonych działań a tym samym zwiększa szansa na spotkanie z kolejnym wrogiem.

W tych okolicznościach zmienia się wszystko, a szczególnie na próbę zostaje wystawiona wartość przyjaźni pomiędzy uczniami. Zło, jakie w takich warunkach może się narodzić, pewnie inaczej wyglądałoby w przypadku dorosłych uczestników. Tutaj, jednak mamy do czynienia z nastolatkami i pewnie dlatego niektóre reakcje mogą mrozić krew w żyłach. Młodzieniec strzelający do kolegi z klasy, albo drobna koleżanka, która ze strachu podcina gardło drugiej. To mało kiedy są logiczne wybory. To często strach, obrona własna ale i czasem nienawiść oraz pragnienie wygranej. Każdym kierują inne emocje, każdy przeżywa tę grę w zupełnie inny sposób. Często przerażający.

To moje pierwsze spotkanie z japońskim pisarzem i przyznaję, że na początku miałem wiele obaw. Ta książka jednak utwierdziła mnie w przekonaniu, że podobnie jak z filmami grozy z pokroju "Ring" (1998) czy "Klątwa" (2002), powyższa historia broni się doskonale. Wszystkie te obrazy doczekały się różnych, nowoczesnych przeróbek, ale z czasem i tak przecież wraca się do korzeni. W przypadku "Battle Royale" to ciekawe doświadczenie patrzeć jak może właśnie na podstawie tej książki zrodził się nowy trend w postaci trybu gier, który dzisiaj miota emocjami masy użytkowników. Podobieństw jest masa jak np. autobus, którym jedzie wybrana klasa na domniemaną wycieczkę. Autobus, bo jak są dostarczani na miejsce pojedynku gracze Fortnite? Tym samym środkiem lokomocji. Zmniejszający się obszar gry? W grach przez mgłę lub trujący gaz ;), tutaj przez systemowe wyłączanie sektorów. Crafting, czyli tworzenie czegoś nowego z pozyskanych surowców? A jakże. Jeden wygrywa? Ot cała zabawa, tyle, że jest drobna różnica. Uczestnicy się nie odradzają i nie przystąpią do kolejnej rozgrywki.

Dużym problemem stanowiło dla mnie rozróżnianie nazwisk i imion bohaterów, bo te brzmiąc bardzo podobnie, na początku wprowadzały niemały chaos. Czasem wystarczyło zmienić końcówkę lub przestawić litery w środku, by być świadkiem przygód zupełnie innej osoby. Wraz z kolejnymi rozdziałami to jednak zanikało, bo zmniejszała się również ilość czynnie biorąc w grze uczestników. Czasem to były tylko krótkie spotkania, a dla dociekliwych przed rozpoczęciem tej opowieści, poza podzieloną mapą wyspy znajdziemy również spis wszystkich uczestników, więc można do niego wracać w każdym momencie. Dodatkowym udogodnieniem i jednocześnie spoilerem jest podawana po każdym rozdziale ilość czynnych uczestników w grze. W późniejszych etapach wyglądało to tak, że kiedy już byłem przy końcu rozdziału a tu trwała zacięta walka, wystarczyło zerknąć w dół, bądź na przyległą stronę i odczytać zapis typu: w grze zostało tyle i tyle osób.

Świetna opowieść i trudno się od niej oderwać. Twisty gonią twisty, bo choć Autor przez statystyki na końcach rozdziałów zdradza czy ktoś zginie czy nie, to przecież mimo skończonego rozdziału może okazać się, że ktoś zostaje tylko ranny. Może przeżyć starcie i dojść do formy bądź dopiero umrzeć w kolejnym przez odniesione rany. Nic tu nie jest oczywiste. Sytuacje zmieniają się wraz z obszarem działań. W jednym momencie jesteś obserwatorem dalekich potyczek, by tuż za chwilę stanąć w ich centrum. To czas kiedy każdy żywy nie jest ratunkiem, a zagrożeniem. Czas, kiedy przyjaciel staje się wrogiem.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-12-29
× 16 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Battle Royale
Battle Royale
Koushun Takami
8.3/10

Grupa gimnazjalistów Republiki Wielkiej Azji Wschodniej zostaje uprowadzona ze szkolnej wycieczki i skierowana przez autorytarny rząd na niewielką, ewakuowaną z mieszkającej tam ludności wyspę. Pozos...

Komentarze
Battle Royale
Battle Royale
Koushun Takami
8.3/10
Grupa gimnazjalistów Republiki Wielkiej Azji Wschodniej zostaje uprowadzona ze szkolnej wycieczki i skierowana przez autorytarny rząd na niewielką, ewakuowaną z mieszkającej tam ludności wyspę. Pozos...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Powieść Koushuna Takamiego ukazała się w 1999 roku i od razu stała się sensacją. Wniosła bardzo wiele do japońskiej popkultury w XXI wieku. Wpływ „Battle Royale” na popkulturę sięga poza Japonię i je...

@Darek @Darek

W trakcie szkolnej wycieczki autokarowej, 42 uczniów z klasy 3b, uczęszczających do gimnazjum w Republice Wielkiej Azji Wschodniej, zostaje podstępnie uprowadzonych, by obudzić się się jako uczestnic...

@alien125 @alien125

Pozostałe recenzje @MichalL

Karbala. Raport z obrony City Hall
Służba porywa, odciąga, eksploatuje i porzuca.

Misje zagraniczne to nie tylko te w wykonaniu polskich jednostek specjalnych. Coraz częściej do publicznej informacji dopuszczone zostają relacje z misji, w których brał...

Recenzja książki Karbala. Raport z obrony City Hall
Świrownia
KONIEC GRY. Wszyscy zginęli

Opuszczony i zrujnowany budynek szpitala psychiatrycznego. Nieprzychylne dla tego miejsca legendy. Opowieści przekazywane półszeptem a każdy, który ośmielił się je przyt...

Recenzja książki Świrownia

Nowe recenzje

Spotkasz mnie nad jeziorem
Plaster z miłości i łez
@podrugiejst...:

Wierzycie w bratniość dusz i przeznaczenie? W książce "spotkasz mnie nad jeziorem" ten motyw jest świetnie rozwinięty, ...

Recenzja książki Spotkasz mnie nad jeziorem
Słomianie
Słomian i brak wyznawców
@guzemilia2:

Q: zdarza wam się przeczytać książkę, o której totalnie nie wiecie, co później napisać/ powiedzieć? Reklama - wydaw...

Recenzja książki Słomianie
Opactwo Northanger
Kiedy naiwność jest cnotą
@Estera:

"Opactwo Northanger" czytałam ostatnio w liceum i pamiętam tylko tyle, że denerwowała mnie główna bohaterka. Jak się ok...

Recenzja książki Opactwo Northanger
© 2007 - 2024 nakanapie.pl