Klasyka fantasy. Niepowtarzany styl. Wysoki kunszt literacki. Niesamowita zdolność do plastycznych opisów. To wszystko charakteryzuje pióro jednej z najwybitniejszych autorek fantasy Ursuli K. Le Guin. Kilka tygodni temu wszystkie jej książki ze świata Ziemiomorza zostały wydane w jednym, pięknym i potężnym tomisku, które byłoby ozdobą mojej biblioteczki. Niestety, na chwilę obecną muszę szukać pojedynczych książek w bibliotece, która ostatnio bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, prezentując na półce z fantastyką wszystkie tomy przygód Krogulca. Grobowce Atutanu to druga część historii Geda - arcymaga Ziemiomorza, którego przemianę psychiczną mogliśmy obserwować w części pierwszej.
Arha to Pożarta - Jedyna Kapłanka Grobowców Atuanu, służy Bezimiennym, mrocznym bóstwom mającym moc niszczenia, lecz pozbawionych daru tworzenia. Legenda mówi, że Kapłanka odradza się w dzień swojej śmierci - inne Kapłanki i Strażnicy Miejsca wyruszają w poszukiwaniu dziecka, które urodziło się w dzień jej śmierci. Tym razem jest to dziewczynka o imieniu Tenar. Rozpoczyna naukę pod czujnym okiem fanatyczki Kossil, która służy Bogu-Królowi, wywyższonemu, który połączył cztery wyspy w jedno imperium. Gdy już osiągnęła stosowny wiek, by przejąć swoje najważniejsze obowiązki, gdy wdraża się w rytm narzuconego panowania Grobowcami, zdarza się coś czego nawet Bezimienni nie mogli przewidzieć. Najświętsze Miejsce zostaje skalane przez mężczyznę, maga, których Kapłanki nienawidzą od zarania dziejów. Jednak Arha jest piętnastoletnią dziewczyną, która ma swoje rozterki, która nie jest do końca pewna, czy to w co wierzy, jest prawdziwe, czy to co zostało jej narzucone, jest słuszne.
Nie jest to już, jak pierwsza część, opowieść o dojrzewaniu, szukaniu siebie, poznawaniu własnego ja. Autorka skupia się na aspekcie wiary, zadaje retoryczne pytanie, czy to w co wierzysz może zostać zburzone przez świadka innej wiary? Czy jesteś na tyle wierzący/a, a Twoje fundamenty wiary tak silne, że nic ich nie zburzy? Czy pokierujesz się wiarą czy zdrowym rozsądkiem? Pytania trudne i wymagające większej dyskusji. Jednak Le Guin stawia w takiej sytuacji swoją główną bohaterkę. Tak, Ged inaczej Krogulec zostaje zepchany na dalszy tor, on stanowi tutaj impuls, nadający przebieg dalszych wydarzeń. To on jest swoistym malutkim kamyczkiem, który wywoła prawdziwą lawinę.
W poprzedniej części przygód maga działo się dużo – dużo walk, szaleńczych pogoni, potężnych zaklęć, dopiero pod koniec wszystko ucichło, gdy akcja przeniosła się na morze. To był punkt kulminacyjny, który wszystko rozwiąże i pokaże czy główny bohater miał rację. Tutaj dzieje się niewiele. Tenar prowadzi nudne i niewymagające życie Kapłanki. To co zna najlepiej to mroczne czeluścia tuneli i labiryntów Grobowców. Poza tym, o świecie wie tyle, ile usłyszała od starszych Kapłanek. Ale czy to co mówią faktycznie jest prawdą? Pewnego dnia w Grobowcach zjawia się intruz, złodziej, który szuka tylko jednego – drugiej połówki potężnego pierścienia. Arha ukradkiem obserwuje przybysza, którym okazuje się Ged. Jak to wpłynie na dalsze życie Kapłanki? O tym musicie się przekonać sami.
Jak już wspomniałem wcześniej, dzieje się niewiele. Całą fabułę można streścić w kilku zdaniach, nie wysilając się na wzniosłe frazesy. Akcja płynie leniwie przez kolejne dni, nie unosząc się ani trochę, cierpliwie czekając końca. No właśnie.. Książka jest niesamowicie przewidywalna. Od samego początku można wysnuć daleko idące wnioski dotyczące końca akcji. Wszystko się sprawdza wraz z nadejściem maga. Od tej pory fabuła nie zaskoczy nas ani na chwilę, po drodze znajdziemy jakieś nieprzewidywalne posunięcia ze strony Arhy, ale w zasadzie to tyle w temacie. To moje dwa największe zarzuty względem powieści – wolny i nudny rytm akcji i irytująca przewidywalność.
Styl autorki pozostał taki sam. Niezwykle kunsztowny i okraszony pięknymi porównaniami i zgrabnymi epitetami. Klasyka fantasy w najlepszym wydaniu. Jak i w pierwszej części mieliśmy niezwykłą dbałość o każdy opis i szczegół, tak tutaj doświadczamy tego w jeszcze większej formie – każdy ruch, ciemność, mrok, światło, słońce, postać, kamień, brama, pierścień, echo, szept i wiele innych jest opisanych z niezwykłą szlachetnością i dozą homerowskich porównań. Zewsząd otacza nas klasycyzm pisarstwa i dostojeństwo pióra Le Guin. To do czego nas przyzwyczaiła w pierwszej części tutaj uderza w nas ze zdwojoną siłą – jej podejścia do czytelnika i jego wymagań artystycznych mogłoby się uczyć wielu polskich pisarzy fantasy.
Fani autorki będą zachwyceni i zarówno onieśmieleni jej stylem. Jednak przez zbyt wolną akcję i przeszkadzającą przewidywalność całość nie prezentuje się jako arcydzieło literatury. Książkę, która ma ledwo ponad 130 stron czytałem parę dni, podświadomie wiedziałem, że będę lekko znudzony i mam lepsze rzeczy do roboty. Jestem ciut rozczarowany, ale jednocześnie mam nadzieję, że kolejne części przygód Geda będą ciekawsze, bo do tych na pewno wrócę.