[RECENZJA ZAWIERA SPOILERY DO PIERWSZEGO TOMU]
Od pierwszego tomu tego przeuroczego komiksu upodobałam sobie jednego z bohaterów bardziej, mianowicie Skarpetkę. Może to kobieca solidarność, może to podobne myśli. Niemniej jednak sięgając po drugi tom, nie spodziewałam się, że będzie on poświęcony w znacznej mierze właśnie jej, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.
Pierwsza część przygód smutnych duchów zakończyła się pomysłem na założenie klubu i pozostawieniem przez SD plakatu informującego, że takich ludzi jest więcej. Niespodziewanie dla bohatera, ktoś zdecydował się do niego napisać, odpowiadając tym samym na zachętę z pozostawionej ulotki. Skarpetka natomiast zupełnie inaczej się z tym czuje. Mimo, że dzień wcześniej była niesamowicie wdzięczna za możliwość poznania nowego przyjaciela, już teraz zdaje się nieco zmęczona jego obecnością. Doprowadzenie pomysłu z klubem dla innych samotnych osobników do realizacji ty bardziej wywołuje u niej niezbyt pozytywne odczucia. Bo co jeżeli ona sama odsunie się na dalszy plan, bo SD znajdzie lepszego przyjaciela?
Przemyślenia Skarpetki są mi bardzo bliskie. Niemal przez całą tę książeczkę miałam wrażenie, że czytam w sumie o sobie, bo w takich samych sytuacjach miewam bardzo podobne refleksje. Tak jak ja, pewnie wiele czytelników mogłoby się postawić na miejscu naszej duszkowej bohaterki. Tak jak w pierwszym tomie, mamy tutaj skupienie uwagi na zdrowiu psychicznym i po raz kolejny bardzo podkreślana jest jego waga w naszym życiu. Ta część była trochę moim klubem, bo pokazała mi, że nie jestem z tymi wszystkimi myślami sama i przede wszystkim, że normalnym jest takowe mieć. Widziałam sporo opinii, że w drugim tomie SD nieco się zmienia i czytelnicy już aż tak pozytywnie nie podchodzą do tej serii. Z mojej strony powiem tak - owszem, ten duszek się zmienia, ale jestem w stanie sama stwierdzić dlaczego tak jest. Jego postać pokazuje też, że nasze myśli, także te dręczące, nie są jednostajne. Dla mnie SD w tych książkach jest dosłownie uosobieniem powiedzenia "Po burzy wschodzi słońce".
Uwielbiam te powieści graficzne i będę je z czystym sumieniem polecać dalej. Ciepło jakie pozostawiają mi na serduszku sprawia, że pewnie nie raz jeszcze do nich wrócę.