„Kochaj najlepiej, jak potrafisz” to poradnik, który został stworzony z myślą o osobach, mających problemy ze stworzeniem trwałych lub w ogóle jakichkolwiek relacji/związków. W książce poruszana zostaje m.in. problematyka wygasania uczuć, lęku przez porzuceniem, braku stabilności.
Nie jestem zwolenniczką poradników, jednak i tak ciągle sięgam po kolejne łudząc się, że w końcu natrafię na taki, który faktycznie pomoże mi coś zmienić, udoskonalić. „Kochaj najlepiej, jak potrafisz” jest kolejną książką z tej kategorii, która mnie rozczarowała i zniechęciła do sięgania po jakiekolwiek poradniki. Co tym razem zawiodło?
Z faktami się nie polemizuje, za to z formą ich przekazania już tak. Wszystkie informacje, jakie Stefanie Stahl zawarła w tej książce są prawdziwe i to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Jednak sposób zakomunikowania owych faktów czytelnikowi kompletnie do mnie nie przemówił. W moim odczuciu wiele zagadnień potraktowano w zbyt ogólnikowy sposób, autorka często używała pustych frazesów, które nie niosły ze sobą żadnej wiedzy, a jedynie powielały to, co już powszechnie wiadomo. Terapeutka zaledwie zdołała musnąć dany temat, po czym po chwili zahaczała o drugi, powracała na moment do pierwszego, przechodziła do trzeciego i tak w kółko. Brzmi chaotycznie? No i niestety, takie właśnie jest.
Psycholożka wielokrotnie wraca do kwestii, które już opisała bądź odwołuje się do rozdziału, gdzie rzekomo dokonuje szerszej analizy danego zjawiska. Problem polega na tym, że kiedy już docieramy do wskazanego przez nią odnośnika – trudno znaleźć to rozwinięcie, bo nadal jest ono potraktowane po macoszemu.
Nie wiem czemu miała służyć ta książka, co miała komu uzmysłowić, bo osobiście nie dowiedziałam się niczego, czego już bym do tej pory nie wiedziała, a moja wiedza z omawianego zakresu jest dość przeciętna. W zasadzie naukę płynącą z tej książki można by podsumować w jednym zdaniu – nie ma związków idealnych, a za nasze klęski emocjonalne winę ponosi nieszczęśliwe dzieciństwo i negatywne doświadczenia z tego okresu. Dla mnie to jednak stanowczo za mało.