Piotr Sauer to były policjant z Wrocławia, który od pięciu lat mieszka w Zurychu i zajmuje się ochroną w firmie ubezpieczeniowej. Niestety nudne wykresy i prezentacje nie są dla niego, dlatego mimo obietnicy złożonej żonie postanawia pomóc Jackowi Harfordowi.
Harford to Anglik, kóry po tym jak został oskarżony i osądzony przez opinię publiczną jako morderca swojej młodej kochanki, wyjeżdża do Zurychu i wraz z bratem zakłada firmę. Teraz po piętnastu latach od wydarzeń w Wielkiej Brytani, bez śladu znika jego wieloletnia partnerka, Isabelle Muri. A wszyscy zdają się wierzyć, że Jack ponownie zamordował.
"Kraina złotych kłamstw" to powieść licząca ponad 600 stron, gdzie akcja toczy się w sposób niespieszny. Powoli wraz z Sauerem i jego asystentką Mią przedzieramy się przez gąszcz zeznań świadków i osób z najbliższego otoczenia zarówno Isabelle jak i Jacka. Zaskakująco wielu z nich nie jest zbyt chętnych do współpracy i szczerości.
Obok dobrej zagadki kryminalnej mamy świetną kreację bohaterów i to nie tylko tych pierwszoplanowych. Poznajemy więc przeszłość Piotra i przyczyny dla których wyemigrował, ale też niełatwe relacje Mii z matką oraz wydarzenia, które mocno wpłynęły na jej osobowość. Do tego dochodzi cała plejada postaci drugo- i trzecioplanowych, które są wyraziste i mocno mieszają w śledztwie (nawet jeśli nieświadomie).
Autorka świetnie skonstruowała tajemnicę zniknięcia Isabelle. Podsuwa czytelnikowi kolejne tropy, pozwala typować sprawcę, by po chwili pokazać mu, że całkowicie się myli, bo nowe poszlaki wskazują na coś zupełnie innego.
Za oddzielnego bohatera książki można uznać Szwajcarię i miasto Zurych, gdzie toczy się akcja i gdzie od kilku lat mieszka autorka. Lokalizacja wydarzeń przedstawiona jest ze starannością i precyzją, dzięki czemu można łatwo wyobrazić sobie, że samemu wędruje się ulicami miasta.
Jak wspomniałam powieść toczy się w sposób niezbyt dynamiczny, poznajemy kolejne detale śledztwa naszych bohaterów, ale pod koniec akcja wyraźnie przyspiesza i takie zwiększenie napięcia sprawia, że z książką nie sposób się rozstać. Mimo, sporej objętości (nie przepadam osobiście za takimi grubaskami) książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem, i nawet nie wiem kiedy a już zakończyłam swoją przygodę z bohaterami.
"Kraina złotych kłamstw" to powieść, która po raz kolejny uświadomiła mi, że jednak wolę klasyczne kryminały niż thrillery. A ta książka napisana jest po mistrzowsku. W tym miejscu warto zaznaczyć, że to debiut literacki pani Anny Górnej, który już jest kryminałem na wysokim poziomie i aż strach pomyśleć, co jeszcze wymyśli autorka przy swoich kolejnych dziełach (a już zapowiedziała następne przygody Sauera).
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.