„Królestwo Nikczemnych” to książka autorstwa Kerri Maniscalco wydana przez Wydawnictwo You&YA, Muza.
Emilia i Vittoria są siostrami, czarownicami, wywodzącymi się ze starego rodu rodzin należących do grona prawdziwych Cór Ksieżyca. Ich aktualne życie kręci się wokół kulinarnych przygód – pomagają one babci i rodzicom w prowadzeniu „restauracyjki”. Dziewczyny są jednak uświadamiane przez babcię – Nonnę Marię, że istnieją Nikczemni, że ich pochodzenie i magia, którą dysponują, mogą ściągnąć na nie niebezpieczeństwo.
Dziewczyny noszą ochronne amulety – jeden ze złota, drugi ze srebra. Wiedzą, że nie mogą ich nigdy ściągać, ani zbliżać do siebie. Jednak, gdy miały 8 lat zrobiły coś nieodpowiedzialnego, przez co Emilia od tego momentu jest w stanie dostrzegać migotliwą poświatę innych ludzi. Czy tym samym zwróciły jeszcze bardziej uwagę Nikczemnych na siebie?
Nikczemni to Malvagi, siedmioro książąt Piekieł. Członkowie rodu di Carlo powinni lękać się tylko czterech spośród nich. Są to: książę Gniewu, Chciwości, Zazdrości i Pychy. Nonna przestrzega dziewczyny, że: „Pierwszy pragnie posiąść waszą krew. Drugi skraść wasze serce. Trzeci – duszę. A czwarty wasze życie”. Siostry nie biorą historii babci aż tak bardzo na poważnie. Co innego im w głowach, zresztą Malvagi w ogóle kojarzą im się z wytworem wyobraźni, postrachem dla dzieci, dawno zapomnianą obawą, przegnaną przez La Prima Strega.
W książce bardzo podobała mi się kreacja głównych bohaterów. Siostry – Emilia i Vittoria – wyróżniały się, każda miała inny temperament. Tak samo od początku polubiłam Nonnę – mogłam wyobrazić sobie jej postać jako nawet swoją babcię, przekazującą wiedzę, wierzenia, ciągle pełną obaw i zmartwień, ale chcącą jak najlepiej dla wnuczek. Również podobało mi się to, jak zostali przedstawieni Nikczemni w formie bardziej wierzeniowej – jako demoniczni książęta, nawiedzający świat nocą w poszukiwaniu dusz. Dusze te porywają i zanoszą swojemu władcy. Ich głód nie zna umiaru. Nie spoczną, dopóki nie przegna ich świt. To wszystko brzmi tak mrocznie, fantastycznie, Tolkienowo.
Jeszcze dodajmy do tego podział piekła na dwory związane z grzechami, kojarzące się w kręgami piekła, a otrzymamy coś naprawdę świetnego! Cała otoczka rodu, z którego wywodzą się dziewczyny, jest zaś, moim zdaniem, utrzymana w klimacie Coco.
Tak samo plusem książki jest to, że początek jest ciekawy, a wykreowany świat należycie przedstawiony, bo podstawowe kwestie porusza Nonna, gdy dziewczynki mają osiem lat, więc język jest zrozumiały i pojęcia. Później, dokładnie dziesięć lat później, wszystko rusza pełną parą. Nie ma czasu na nudę i brak akcji.
W książce pojawia się motyw zabójstw w mieście, a także motyw zemsty. Bo tak się składa, że Vittoria bardzo szybko umiera (to nie spojler, jest na okładce!), a jej zrozpaczona siostra postanawia dopaść mordercę. Czy Emilii uda się wymierzyć sprawiedliwość? Czy będzie musiała posłużyć się czarną magią, zakazaną magią? Do tego dochodzi jeszcze fakt, że Emilia na swojej drodze „spotyka” jednego z Nikczemnych – Pana Gniewu, który, o dziwo, uważa, że jest po jej stronie i chce rozwiązać zagadkę morderstw. Czy wierzenia odnośnie Nikczemnych nie mówiły o wszystkim?
Moim zdaniem, książka jest napisana w bardzo fajnym klimacie. Wszystkie słowa, których znaczenia nie rozumiemy, są zaraz wytłumaczone lub jesteśmy w stanie zrozumieć je z kontekstu. Książka od początku wprowadza nas w rodzinny, kulinarny klimat, zapowiadając świetną lekturę. Później otrzymujemy mrok, upiorne miejsca, wątek śledztwa. I na szczęście to wynagradza fakt, że Emilia niekiedy podejmowała bardzo irracjonalne decyzje.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu You&YA, Muza.