Czaropis recenzja

Książka dla kolekcjonerów pomysłów

Autor: @Beata_ ·3 minuty
2019-12-06
Skomentuj
3 Polubienia
Już dawno nie trafiłam na książkę, której lektura byłaby aż tak męcząca, a bardzo interesujący pomysł został w tak rażącym stopniu przytłoczony mnogością schematów, absolutnie nieprzekonującą kreacją bohaterów i ich nieposkromionym gadulstwem, które autor wykorzystuje, aby objaśnić czytelnikowi zawiłości kolejnych spisków. Przez „Czaropis” brnie się jak przez ruchome piaski, grzęznąc w kolejnych monologach i w efekcie można stracić z oczu to, co najlepsze w tej historii: prajęzyk, przy użyciu którego napisano świat.

Gdyż na początku było Słowo, a zapisane słowo stwarza rzeczywistość. Brzmi tak banalnie prosto... no chyba, że się jest dyslektykiem, który nie tylko ma problemy z poprawną pisownią, ale na dodatek samym dotykiem zniekształca magiczny tekst. Właśnie taki jest problem głównego bohatera, Nikodemusa, ucznia akademii w Starhaven. Nikodemus obawia się, że nigdy nie otrzyma promocji i, nie ma co ukrywać, jest to obawa całkiem realna. Jednak najgorsze dopiero przed nim: wkrótce jego opiekun stanie się pierwszym podejrzanym o morderstwo, a on sam – obiektem pościgu. Już nie wspominając o tym, że przez cały czas jest uznawany albo za przepowiedzianego Zimorodka (zbawcę świata), albo jego całkowite przeciwieństwo – Nawałnika Burzowego (siewcę zniszczenia) – zależy, zwolenników jakiego odczytania Proroctwa zapytać.

Teoretycznie rzecz biorąc, wymienione elementy powinny gwarantować ciekawą lekturę: odpowiednio skomplikowaną fabułę, zaskakujące zwroty akcji i niezłe tempo opowieści. Można domniemywać, że pozornie niezwiązane wątki w zakończeniu zostaną splecione, tajemnice odkryte, odsłaniając przed czytelnikiem jedno zgrabne i dobrze uzasadnione wyjaśnienie. Cóż... przykro mi, niestety nie można na to liczyć. W „Czaropisie” niewiele jest niespodzianek – generalnie schemat goni schemat (za wyjątkiem nielicznych, dość smętnie prezentujących się na tym tle, prób ich ożywienia: na przykład czarodziej z dredami to zdecydowane novum), poczynając od kreacji demonów, których spojrzenie żarzy się złowieszczą czerwienią, a kończąc na fabularnym rozwiązywaniu potencjalnie mrożących krew w żyłach scen, których dramatyzm rozpływa się w obowiązkowym wykładzie czarnego charakteru, szczegółowo opisującym jego motywy postępowania, zawierającym sprawozdanie z działań podjętych w przeszłości i plany na przyszłość.

A teraz czas na słów kilka o tym, co w „Czaropisie” najlepsze: systemie magii. Systemie bardzo ściśle opartym na regułach składających się na strukturę języka, pełnym niuansów gramatycznych, fleksyjnych czy frazeologicznych. Systemie, który wymaga naprawdę rozległej wiedzy i znacznej praktyki. Oraz sprawności mięśni rąk (nie dłoni), gdyż przy ich użyciu, bezpośrednio na skórze, tworzy się całe akapity zaklęć. W powieściowym świecie w użyciu jest kilka magicznych języków, o różnym stopniu złożoności. Jednak na samym początku świata istniał tylko jeden – prajęzyk. Składał się jedynie z czterech run, których opis przedstawiony w powieści kojarzy się automatycznie z czterema zasadami azotowymi: A, G, C, T, o których każdy uczył się na lekcjach biologii. I to właśnie jest element, za który Blake’a Charltona bardzo chwalę – pokazanie głębi pomysłu przez wywołanie skojarzenia, które powieści fantasy nadaje delikatnego posmaku science fiction.

Bardzo wysoko oceniam również scenę, w której Nikodemusowi pomagają, nieświadomie przez niego napisane, konstrukty będące odzwierciedleniem jego strachów z dzieciństwa (przewrotne wykorzystanie klasycznego motywu z opowieści o duchach; przewrotne w tym sensie, że duchy wykazują się silnym poczuciem własności – niejako „zawłaszczają” straszoną osobę i bronią przed innymi zagrożeniami). Moją aprobatę zyskało także przebranie, jakiego użył autor, by do świata fantasy wprowadzić bardzo sprawnie działającą wyszukiwarkę. Gdyby wspomniane koncepty i rozwiązania zostały wsparte inną konstrukcją fabuły, „Czaropis” miałby szansę na wyróżnienie się, trwałe zapisanie w pamięci czytelników; niestety – w obecnym kształcie jest modelowym przykładem na to, że sam pomysł na sposób działania systemu magii, choćby najciekawszy, to za mało by stworzyć atrakcyjną opowieść.

Podsumowując, uważam, że wydawca wyrządził autorowi niedźwiedzią przysługę, przyjmując „Czaropis” do druku na tym etapie pracy nad tekstem, gdyż książka zdecydowanie zyskałaby na porządnie wykonanej pracy redakcyjnej. I nie mam tu na myśli jedynie użycia nożyczek, ale i eliminację błędów w rodzaju zmiany na przestrzeni kilkudziesięciu stron kraju pochodzenia rodziców Nikodemusa. Niestety, poza świetnym pomysłem na „mechanikę” czarów i opisy różnych języków magicznych, książka nie oferuje niczego. Ba, przeciwnie – jest napisana nienajlepszym językiem, miejscami zupełnie nieadekwatnym do opisywanych zdarzeń (cios z bekhendu podczas walki na miecze) i pełna malkontenckiego smęcenia użalającego się nad własnym losem głównego bohatera. Ale – wbrew pozorom – warto się pomęczyć przy lekturze, by poznać pomysły, do których została doklejona fabuła powieści.

Recenzja ukazała się 2012-05-25 na portalu katedra.nast.pl 

Moja ocena:

× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Czaropis
Czaropis
Blake Charlton
7.2/10
Cykl: Czaropis, tom 1
Seria: Seria "Nowej Fantastyki"

Młody adept sztuki czarodziejskiej przypadkiem dostaje się w środek intrygi, której skutkiem może być magiczna apokalipsa! Nikodemus Weal od dłuższego czasu pobiera nauki w szacownej akademii sztuk ma...

Komentarze
Czaropis
Czaropis
Blake Charlton
7.2/10
Cykl: Czaropis, tom 1
Seria: Seria "Nowej Fantastyki"
Młody adept sztuki czarodziejskiej przypadkiem dostaje się w środek intrygi, której skutkiem może być magiczna apokalipsa! Nikodemus Weal od dłuższego czasu pobiera nauki w szacownej akademii sztuk ma...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Blake Charlton zabiera nas w świat magii. Magii nietypowej, bo bez różdżek, za to pełnej językoznawczych odmian czarów, tworzonych dzięki runom na ciele maga. Główny bohater „Czaropisu” to Nikodemus, ...

@edith @edith

Nikodemus mieszka w świecie, w którym istnieje magia. Jest ona magią języków, słowa kreują rzeczywistość i rządzą światem magii. Nikodemus jest praktykantem na uniwersytecie magii. Praktykantem mimo ...

@enga @enga

Pozostałe recenzje @Beata_

Pharmacon. Tom 1
O leku, który zmieni świat

Od roku żyjemy w świecie, w którym wiadomości medyczne trafiają na czołówki gazet i nie ma praktycznie tygodnia bez nowych doniesień. Jednak w większości skupiają się n...

Recenzja książki Pharmacon. Tom 1
Kłopoty w Hamdirholm
Współczesność wkracza do Hamdirholm

Czy nigdy w Waszym życiu nie zdarzyło się, że kontrola nad wydarzeniami wymyka Wam się z rąk? Że zaplanowany, spokojny dzień zupełnie znienacka i nie wiadomo, z jakiej p...

Recenzja książki Kłopoty w Hamdirholm

Nowe recenzje

Znak i Omen
„Jutro o wschodzie słońca już mnie tutaj nie bę...
@withwords_a...:

Marah Woolf to autorka kilkunastu książek. Miałam okazją poznać się z nią przy pierwszym tomie Iskry bogów — Nie Kochaj...

Recenzja książki Znak i Omen
Mister Hockey
Niegrzeczna bibliotekarka
@Moonshine:

„Mister Hockey” to książka od Lia Riley. Pierwszy raz miałam do czynienia z tą autorką, do tej pory jedynie słyszałam o...

Recenzja książki Mister Hockey
Kołatanie
"Kołatanie"
@tatiaszaale...:

“To nie słowa, to gesty mają znaczenie”. Schyłek dwudziestego wieku, niewielka wioska w województwie łódzkim. To tutaj...

Recenzja książki Kołatanie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl