Aktoreczka recenzja

Młody żołnierz szukający sprawiedliwości za oceanem i wchodząca gwiazda kina, które u swych stóp ma już cały czas. Z pozoru dwie różne osoby, dwa zupełnie odmienne światy, ale łączy ich pewna tajemnica. Sekret, który każdy z nich odbiera zupełnie inaczej. Dla niego to przysłowiowa kropka nad i, by na zawsze zamknąć pewien etap w życiu. Dla niej najokrutniejsza tajemnica, która nigdy nie powinna ujrzeć światła dziennego. Czy da się znaleźć sensowne rozwiązanie i na zawsze odzyskać spokój?

Tym razem Barbara Wysoczańska przenosi czytelnika do Nowego Jorku. Do świata marzeń, snów i blichtru. Czyni to w tak plastyczny sposób, że niemal od pierwszej strony możemy poczuć magię tamtych lat. Doświadczyć i zaznajomić się z mentalnością powojennej Ameryki, a przede wszystkim za pomocą słów zasmakować sławy i wielkiego świata. Kolejny raz przekonuje się, że autorka, to prawdziwa kreatorka postaci. Czy to Konrad, czy Lauren, a nawet Helena (która jest moją ulubioną postacią) jest absolutnie fenomenalna. Tak naprawdę żadna postać nie łączy się z drugą, bo każdy na swój sposób jest inny, ale każdy z nich wnosi do pozycji niesamowitą magię i kolor.

Uwielbiam jak autorką łączy fikcję z rzeczywistością. Robi to w bardzo subtelny sposób, a jednocześnie pozwala czytelnikowi przenieść się do innej rzeczywistości. Nie przekoloryzuje i nie przeinacza faktów, ale czyni z nich niezwykle barwną opowieść. Czytając kolejne strony, nie czułam jak w zaczarowanym świecie, gdzie wszystko jest zmyślone, ale mogłam cofnąć się do czasów znanych mi tylko z czarno-białych filmów tamtego okresu.

"Aktoreczka" to wielowymiarowa słodko-gorzka opowieść o pogodzeniu się z własnym losem i skupieniu się na tym, co jest tu i teraz. Zamknięcia pewnego bolesnego etapu i rozpoczęcia nowego, lepszego życia. Choć każdy z bohaterów jest na innym etapie w życiu, to każdy z nich stara się odpowiedzieć na pytanie, co jest dla niego ważne.

Po przeczytaniu ostatniego tak ważnego zdania mam ochotę włączyć film z Marlonem Brando i zjeść... ptysia z pobliskiej cukierenki. A to wszystko za sprawą "Aktoreczki".