Przypadkowo wpadł mi tytuł "Boli tylko, gdy się śmieję... Listy i rozmowy" a skoro dotyczył korespondencji poetki, Ewy Lipskiej a na dodatek jeszcze ze Stanisławem Lemem, więc nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności aby ją poczytać. Nie spodziewałam się, że tak mnie to wciągnie, chciałam przeczytać może tak z jeden list na początek, lecz nie dało się tak. Jak zaczęłam, to musiałam skończyć bez odkładania na potem. Pisanie listów jest również prawdziwą sztuką, teraz już mało kto potrafiłby napisać dłuższy list. Wszyscy tylko wymieniają między sobą krótkie SMS-y i maile, w których jest dużo skrótów, obrazków i symboli, więc trudno by im było cokolwiek innego stworzyć.
Dzisiaj takich listów nie piszemy. Wysyłamy e-mailowe komunikaty, które lądują potem w elektronicznym koszu.
Lem i Lipska byli przyjaciółmi, chociaż dzieliła ich różnica wieku oraz poglądów, lecz mieli wspólnych znajomych, przyjaciół, obracali się w tych samych kręgach. Gdy Stanisław Lem zaczął poważnie chorować, przeprowadził się z Niemiec do Austrii, i właśnie ten okres wymiany listów mamy w tej książce.
Z Wiednia, w którym zamieszkali państwo Lemowie wraz z synem Tomaszem oraz psem Protonem, Stanisław Lem prowadził korespondencję.
W listach wymieniają między sobą wiadomości, Ewa pisze mu o Krakowie i Polsce a Stanisław opowiada o swoim życiu za granicą i o tym jakby chętnie znów chciał być u siebie. Nie podoba mu się tutaj i uważa, że przebywanie w Wiedniu go nie stymuluje intelektualnie, że robi mu się pusto w głowie.
Potem spojrzałem z niesmakiem w okno: brudny śmietnik, ponuro, jesiennie, nawet zima już od nas wyemigrowała i przyjęła obywatelstwo niemieckie.
Stanisław Lem dzieli się z Ewą Lipską swoim cierpieniem, nie zawsze ma ochotę i dość sił na pisanie, ale chce to zrobić i opowiada o przebytych operacjach i samopoczuciu. Przy tej okazji pisze również o polityce, ale dzieli się także ploteczkami i swoją opinią o światku literackim z lat osiemdziesiątych, lecz również wspomina dzieje naszych wieszczów, na których twórczość ma swoje zdanie. Listy te są bardzo błyskotliwie napisane, niby tak od niechcenia, ale wgłębiając się w nie można dostrzec zawartej w nich sporej dawki ironii, humoru oraz dystansu do siebie oraz świata i polityki. Wysnuwa się z nich rysunek dużego szacunku dla siebie oraz wielkiej przyjaźni. Jest to prawdziwa uczta intelektualna, którą się pochłania jednym tchem.
Jak wspominasz Wiedeń?
Nie najlepiej. Właściwie z jednego stołu operacyjnego właziłem na drugi... Miałem rozmaite operacje. Wycięli mi rozmaite organy. To nie było wesołe.
Lem dzieli się z Lipską wiadomościami na temat swojej twórczości, pisze książkę, lecz teraz przychodzi mu to bardzo ciężko, nie poddaje się jednak, zdając sobie sprawę z tego, że jest coraz starszy i słabszy, więc nie może tego odwlekać w czasie.
Skończyłem, walcząc dzielnie z przypadłościami somy, powieść, którą zabrał dziś mój agent do powielania i wysyłania tu i tam. Tytułu jak zwykle nie mam, alić lepsza książka bez tytułu niż na odwrót.
Jednak mimo ciężkiej choroby i słabości, humor go nie opuszcza, gdy Ewa Lipska pyta o jego psa Protona, on odpowiada wierszem:
Chętnie bym jeszcze, z inszych schodząc planet, / Opisał życie naszego jamnika, / Ten ostrowłosy, niskonogi dzianet / Na wszystko, co mu się podoba, sika, / I żadna siła nie wstrzyma Protona, / Póki pod biurkiem kupki nie wykona. / Wierszu, starocią pachnieć mi zaczynasz, / Więc wsadzę tutaj jako nowość jaszczyk, Bo austriacki RADCA weterynarz / Przeciw nosówce już mu zrobił zastrzyk. Widząc atoli moich rymów nędze, / Przechodzę w prozę, czym dalszych oszczędzę.
Druga część listów wymieniana jest między Ewą Lipską a synem Stanisława Lema, Tomaszem, który wyjechał na studia do Stanów Zjednoczonych. Młodszy Lem nie tylko pisał listy, ale również dołączał do nich swoje rysunki, które również można uznać za pewnego rodzaju ciekawostkę z poczuciem humoru.
Myślę, że listy i rozmowy Stanisława Lema, jego syna Tomasza i Ewy Lipskiej powinien przeczytać każdy, kto żył w latach osiemdziesiątych, aby je sobie nieco przypomnieć i porównać doznania swoje z tymi opisanymi w korespondencji, lecz również młodszych czytelników powinno to zaciekawić, aby przekonali się jak ważna i interesująca może być rozmowa, nie tylko telefoniczna, lecz poprzez wymianę listów z nie krótkich form używanych obecnie.
Czytając tę książkę odniosłam wrażenie, że jednak my nie doceniamy swoich rodzimych twórców, mało kto pewnie słyszał o Ewie Lipskiej i jej poezji, natomiast Stanisław Lem, mający umysł wręcz genialny, również nie jest u nas wciąż doceniany. Niby wszyscy wiedzą kim był i co pisał, ale bardzo mało osób zna i czyta jego twórczość. Co prawda w wymianie listów możemy odczuć już wpływ wieku na przemyślenia Stanisława Lema, może nam się nawet wydawać, że to co pisze o współczesnej literaturze to opinie zrzędliwego staruszka, ale przecież każdy może mieć swoje zdanie na temat rodzaju ulubionej i nielubianej a może nawet nieznanej literatury. Nie jestem może wielką fanką Stanisława Lema, lecz teraz po przeczytaniu tej książki zupełnie inaczej patrzę na jego twórczość. Co do Ewy Lipskiej, to mogę tylko napisać, że jej wiersze są bardzo piękne, wprost cudne.
Na końcu książki są umieszczone jeszcze rozmowy, mini wywiady przeprowadzone przez Ewę Lipską, która zadaje pytania Stanisławowi Lemowi. Tematem tych rozmów są różne dziedziny życia, nie tylko literatura, w której oboje dobrze się odnajdują, ale również na przykład motoryzacja, która była była wielką pasją Lema. Nawet ja, nie za bardzo znająca się na motoryzacji znalazłam dość ciekawych informacji w tym temacie.
Dla mnie ta książka, to jakby powrót do dawnych lat, refleksja na upływającym czasem, ciepłem korespondencji z przyjaciółmi...
Z pewnością będę wracała do tej pozycji, gdyż niektóre wypowiedzi są po prostu genialnie proste i mądre zarazem
Polecam wszystkim.