Alicja Jarosz jest uważana za dobrą córkę i pilną studentkę. Kiedy w pewien mglisty poranek przepada bez wieści, na jej sąsiadów pada blady strach. Okoliczni mieszkańcy wierzą bowiem, że "gęsta i i nieprzenikniona mgła, ta która mąciła w głowach i wiodła na zatracenie, nie oddawała tego, co uznała za swoje".
Dramatyzmu całej sytuacji dodaje fakt, że to nie pierwszy taki przypadek w okolicy. Zaczynają się poszukiwania, a dwa miesiące później z mgły wyłania się człowiek, który w zakrwawionej dłoni trzyma wisiorek, należący do zaginionej. Niestety, mężczyzna niczego nie pamięta. Wedle lokalnej legendy, wcześniej wspomniana mgła odbiera rozum. Ile w tym prawdy?
Temat zaginięć za każdym razem budzi we mnie ogromne emocje i powoduje ten szczególny rodzaj napięcia i niepewności. Zawsze mnie wtedy zastanawia, kto i jak wiele ma do ukrycia, a wszechobecna, złowroga i mroczna atmosfera, która towarzyszy takim wydarzeniom, niezwykle intryguje. Nie inaczej było w tym przypadku. Fabuła wyciąga po ciebie swoje macki i wciąga niczym bagno, a ty, nim się zorientujesz, dajesz się całkowicie pochłonąć lekturze. Powoli odkrywasz sekrety mieszkańców Sinic, zaczynasz dostrzegać, te rozdawane na prawo i lewo plastikowe uśmiechy i trochę wbrew sobie, stajesz się uczestnikiem tych wszystkich rozmów o niczym. Zaczynasz rozumieć, że im mniejsza społeczność, tym większe kłamstwa. Tu każdy wydaje się mieć sporo za uszami.
Historia owiana legendą. Małomiasteczkowy klimat. Tajemnice okryte wstydem. Kłamstwo, które niszczy i miłość, która zaślepia. Niedające o sobie zapomnieć wyrzuty sumienia i rozpaczliwe szukanie możliwości odkupienia.
Toksyczne relacje, zaburzone więzi, które powodują smutek i przyprawiają o niemal fizyczny ból. Nieprzepracowane traumy i "szlachetne" intencje, chowające pod swą maską, egoizm i okrucieństwo. Teraźniejszość, która ciekawi, wspomnienia z przeszłości, od których uciec nie sposób i które wywołują ciarki na plecach.
Na każdą kolejną książkę Izabeli Janiszewskiej, czekam z ogromną niecierpliwością, wręcz ekscytacją, będąc jednocześnie absolutnie pewną, że Autorka na jej kartach umieści coś bardzo ważnego, a już z całą pewnością odda w ręce czytelnika opowieść, która pod względem emocjonalnym będzie go bardzo dużo kosztować. Ból. Smutek. Niedowierzanie. Przerażenie. Niepewność. Niepokój. Tak oddać emocje, które bez żadnych wątpliwości, odgrywają tu kluczową rolę, to naprawdę trzeba umieć, Autorce przychodzi to bez najmniejszego trudu. To mocna, mroczna i niezwykle przejmująca opowieść, pełna pozorów i manipulacji, w której to, gdzie czai się prawdziwy potwór, nie jest wcale takie oczywiste. Lektura, która dobitnie uświadamia, że "przed prawdą nie ma ucieczki. Musisz spoglądać jej w oczy każdego dnia i decydować, czy pozwolisz, by cię zniszczyła, czy wykorzystasz ją, by stać się mocniejszym".
Wielowątkowa i mocno skomplikowana fabuła nie pozwala na choćby najmniejszą przerwę w czytaniu. Kryminalna zagadka w połączeniu z ważnymi problemami społecznymi, powoduje, że opowiedziana historia staje się absolutnie kompletna, a finał sprawia, że na moment zamieram, by zaraz potem się uśmiechnąć i odetchnąć z ulgą. Jak mylisz? Jak daleko może posunąć się człowiek, w imię tak zwanego "dobra"? Jak wiele zła może czaić się w zakamarkach ludzkiego umysłu?
"Ci, których nakrył mleczny całun, nie wracali już nigdy". Sprawdź koniecznie, jak będzie w tym przypadku.
PRZEPADŁAM! Czego i Wam życzę.