Łups! recenzja

Łups!

Autor: @Canela ·3 minuty
2010-03-22
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Łups! – Taki dźwięk prawdopodobnie wydało ciało krasnoluda, kiedy padało bez życia na ziemię. Popełniono morderstwo, w dodatku nie byle jakie, bo polityczne. Relacje pomiędzy krasnoludami a trollami od zawsze były napięte, a zabójstwo krasnoluda jeszcze bardziej pogorszyło te stosunki. Ankh-Morpork stoi na krawędzi wojny domowej i powstrzymać ją może jedynie rozwiązanie sprawy zabójstwa… a prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku, czyli – w tym wypadku – w okolicach Pseudopolis Yard, w rękach komendanta Vimesa, który zajmie się tą sprawą niezwłocznie; jak tylko odpowie na jedno, niesamowicie ważne pytanie: gdzie jest moja krówka?

Cykl opisujący historię straży miejskiej Ankh-Morpork liczy sobie już siedem tomów i jest najczęstszym tematem książek ze Świata Dysku. Moja największą obawą było to, czy Terry Pratchett zdoła zachować świeżość i humor powieści, pomimo utartego schematy powieści. Głównym trzonem jest zawsze mroczna tajemnica, która niechybnie położy kres miastu, jeśli ktoś jej natychmiast nie rozwiąże… I mimo, iż w „Łups!” Ankh znów staje w obliczu wojny, tym razem jest inaczej niż zwykle.

Jedyną znaczącą i wartą odnotowania zmianą, jeśli chodzi o wątki poboczne, jest komendant Vimes (dla przyjaciół „Pan Vimes”), który ma teraz Priorytety. I to takie przez duże „P”. I choć nadal jest komendantem, jest przede wszystkim mężem i ojcem. Pomimo, że nadal pracuje przez całą dobę, zapewnienie bezpieczeństwa swojej rodzinie przedkłada przed obowiązki policjanta. W końcu sprawiedliwość nie ucieknie, jeśli odłoży się ją na chwilę na półkę, a zamiast tego weźmie do ręki książeczkę do czytania.

W samej Straży źle się dzieje, napięcia między frakcjami trolli i krasnoludówdają się odczuć bardzo wyraźnie, a jakby tego było mało – do straży zostaje przyjęta wampirzyca, w dodatku całkiem ładna i zainteresowana kapitanem Marchewą… Sierżant Angua będzie miała znacznie większy problem, niż tylko uciążliwe owłosienie. Jednak jeśli chodzi o wątki personalne bohaterów „Łups!” wiele w nich nie zmienia. Pratchett skupia się bardziej na rozbudowaniu historycznego tła dla Ankh, niż popychaniu do przodu losów bohaterów, czy rozwijaniu i udoskonalaniu samego miasta.

Sytuacja najgorzej się ma w mieście - krasnoludy nie przechadzają się ulicami machając wesoło toporem i podśpiewując piosenki o złocie. Nie chodzą do barów, aby upijać się do nieprzytomności śpiewając piosenki o złocie. One konspirują, a w całej książce nie pada słowo „złoto” – nie trzeba być kapitanem Marchewą, aby domyślić się, że coś jest nie w porządku. Trolle w tej części jakby ucichły. Zaszyły się w ciemnych zakamarkach Anhk-Morpork czekając na ruch ze strony krasnoludów i pomimo ciepłej temperatury próbują zachować chłodny rozsądek. Ich spokój i opanowanie zapowiada najgorszą burzę tego wieku.
Spojrzenie na trolle i krasnoludy z innej perspektywy to główny wątek w „Łupsie!” Nie próbują już tolerować się nawzajem, aby wspólnie tworzyć „lepsze jutro”. Tym razem chodzi im o coś ważnego, chodzi o Historię, Tradycję i ich Przekonania. „Łups!” obnaża głupotę nietolerancji i wojen na tle rasowym, czy religijnym. Pratchett budując A-M przedstawił czytelnikowi idealistyczną wizję świata. Miasto – mimo, że brudne, pełne przestępców i żebraków – jest uporządkowane, a żyjący w nim obywatele są szczęśliwi, że mogą być jego częścią. Nawet zło i niesprawiedliwość trzyma się tu wytyczonych reguł gry. Tym razem tą utopijną wizją świata zachwiał wcale nie rasizm, jak mogłoby się wydawać na początku, ale tradycja. Krasnoludy od zawsze biły się z trollami, ale nie przeszkadzało im to wspólnie pracować, mieszkać, czy się upijać. Egzystując wspólnie w mieście, z dala od swoich korzeni, musiały się nauczyć tolerancji. Problem pojawił się, kiedy w krasnoludach odezwała się Tradycja, nakazująca im mieszkać pod ziemią, zdecydowanie nie afiszować się ze swoją kobiecością i walczyć o swoją historię, najlepiej z niegodnymi stąpać po ziemi trollami. „Łups!” pokazuje jak z radosnych krasnoludów, których życie obraca się wokół złota i alkoholu, zamieniają się w konserwatywnych fanatyków, którzy gotowi są umrzeć i zabić za nieswoje przekonania, w które nawet nie do końca wierzą. Ponieważ tak zachowałby się każdy prawdziwy krasnolud, a przecież nie wolno zapomnieć o swoich korzeniach mimo iż mieszka się w Ankh-Morpork, pracuje w budce ze szczurami, a pokój dzieli z rodziną trollii. Tylko, czy warto umierać za historię?

Wydanie niczym nie różni się od pozostałych z serii Świata Dysku, Prószyński i Ska jak zwykle stanęła na wysokości zadania: w książce jest niewiele literówek, czyta się ją bardzo wygodnie, bo można rozkładać i zginać we wszystkie strony bez obawy, że się rozklei.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2009-05-22
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Łups!
7 wydań
Łups!
Terry Pratchett
8.1/10
Cykl: Świat Dysku, tom 34

Dolina Koom ? to właśnie tam trolle złapały w zasadzkę krasnoludów, a krasnoludy złapały w zasadzkę trolle. To było daleko stąd. To było dawno temu. Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork znowu zo...

Komentarze
Łups!
7 wydań
Łups!
Terry Pratchett
8.1/10
Cykl: Świat Dysku, tom 34
Dolina Koom ? to właśnie tam trolle złapały w zasadzkę krasnoludów, a krasnoludy złapały w zasadzkę trolle. To było daleko stąd. To było dawno temu. Sam Vimes ze Straży Miejskiej Ankh-Morpork znowu zo...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Sam Vimes, komendant Straży Miejskiej w Ankh-Morpork, nie ma łatwego życia i chyba wolałby cofnąć się do czasów, gdy wraz z Fredem Colonem, Nobbym Nobbsem i rekrutem Marchewą patrolowali ulice, do cz...

@Beata_ @Beata_

Pozostałe recenzje @Canela

Jakiś potwór tu nadchodzi
Jakiś potwór tu nadchodzi

Ray Bradbury znany jest szerokiej publice głównie dzięki ekranizacji jego głośnej powieści 451 stopni Fahrenheita. Utwór Jakiś potwór tu nadchodzi został napisany w 1962 ...

Recenzja książki Jakiś potwór tu nadchodzi
Labirynt odbić
Labirynt odbić

Kilka miesięcy temu MAG wydał wcale nie taką nową powieść Siergieja Łukjanienko Labirynt odbić. O tym, że książka nie jest produktem pierwszej świeżości, świadczy już kil...

Recenzja książki Labirynt odbić

Nowe recenzje

Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka
Sytri
Po takim zakończeniu chętnie przeczytałabym więcej
@distracted_...:

Późna jesień zdecydowanie sprzyja czytaniu książek paranormalnych. Dziś o książce, która nie jest romansem a erotykiem ...

Recenzja książki Sytri