Za każdym razem, kiedy czytam książki poruszające temat II wojny światowej i obozów koncentracyjnych czuję żal nieporównywalny z niczym innym. Z niedowierzaniem powtarzam sobie: to się wydarzyło naprawdę... I wciąż jedno pytanie pobrzmiewa w mojej głowie: dlaczego? Nie wiem, czy kiedykolwiek ktoś znajdzie na nie odpowiedź... Jedni chcieliby bardzo głęboko zakopać tę wstydliwą kartę historii, drudzy starają się wyryć ją w pamięci innych na zawsze... Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, kto w tym przypadku ma rację? Nie wolno nam zapomnieć, bo chyba tylko to, może powstrzymać nas przed popełnieniem kolejnego strasznego błędu. Idealnym narzędziem do tego, by nam przypominać, jest literatura. Mam wrażenie, że chyba nie do końca zdajemy sobie wszyscy sprawę, jak wielką odpowiedzialność dźwiga na swoich barkach każdy pisarz, który porusza temat II wojny światowej i obozów koncentracyjnych w swojej książce. Warto byłoby zapytać Martę Byczkowską-Nowak autorkę „Którędy na wolność? Historia pierwszej dziewczyny, która uciekła z Auschwitz” czy decydując się na ten temat czuła, że podejmuje się bardzo ważnej misji i nie wolno jej popełnić ani jednego błędu.
Ta powieść jest inspirowana prawdziwą historią Janiny Nowak, której jako pierwszej kobiecie, udało się uciec z KL Auschwitz. Konsekwencją jej ucieczki było utworzenie pierwszej kompanii karnej dla kobiet. A ona sama targana poczuciem winy musiała dźwigać brzemię swojej decyzji już do końca życia. Choć mamy tu do czynienia z fikcją literacką, to pojawia się też wiele prawdziwych postaci i wydarzeń historycznych. Autorka przedstawiła przerażające realia życia w obozie na postawie relacji byłych więźniów i dostępnych źródeł historycznych.
Nie mogę uwierzyć, że to debiut Marty Byczkowskiej – Nowak, a z drugiej strony może właśnie dlatego jest w jej prozie wyczuwalny powiew świeżości. Najbardziej ujęło mnie to, że udało jej się uniknąć patosu. Ani razu nie przekroczyła tej cienkiej granicy. Opowiedziała historię Janiny i innych bezimiennych bohaterów głosem współczującym, a jednocześnie z bezwzględnością. Czasem uderzała w mroczne i okrutne tony ukazując ogrom zła, a innym razem oświetlała słowem resztki dobroci, która wciąż się tliła. Marta Byczkowska - Nowak pokazała ogromną dojrzałość i wrażliwość w sposobie kreowania rzeczywistości obozowej. Udało jej się nie tylko opowiedzieć historie ofiar, ale w pewien sposób dotknąć bolesnej prawdy.
Zaznaczyłam sobie wiele fragmentów, ale jeden zrobił na mnie szczególne wrażenie. Sami przeczytajcie. „Są gdzieś przecież zwyczajni niemieccy chłopcy, uśmiechający się do oglądanego przez szklaną kulkę świata, i małe niemieckie dziewczęta z kokardami jak motyle, co wieczór siadające do kolacji z sympatyczną mamą i ojcem, który nie miał nigdy w ręku karabinu, prawda? Janka myśli, że oni muszą gdzieś być. Bardzo, bardzo daleko, za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za tysiącem drutów kolczastych – są. Choć uwierzyć w to równie trudno jak w żyjące w głębokich pieczarach smoki, spowite gęstą zasłoną dymu i tajemnicy – są.”
„Którędy na wolność? Historia pierwszej dziewczyny, która uciekła z Auschwitz” to książka, której nie można zaklasyfikować do kategorii: jedna z wielu, bo jest po prostu wyjątkowa. Przeczytałam ją jednym tchem i nawet nie potrafię wyrazić słowami ogromu emocji, jakie mi towarzyszyły. Chciałabym, żeby jak najwięcej osób przeczytało tę pozycję, bo naprawdę na to zasługuje. Marta Byczkowska-Nowak dorzuciłą ważną cegiełkę do pomnika ku pamięci ofiar II wojny światowej...
Dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz do recenzji!