Książka dla ciekawych świata, dla tych, którzy nigdy nie słyszeli o Auroville. Ja wcześniej nie słyszałam, choć Indie fascynowały mnie od zawsze i wydawało mi się, że naczytałam się o nich niemało.
Eksperyment z miastem - utopią, który zaczął się kilkadziesiąt lat temu i trwa do dziś. Auroville - miejsce, o którym mawia się: Miasto Uniwersalne, Miasto Przyszłości powstało zgodnie z zamysłem pomysłodawczyni i założycielki Mirry Alfassy (znanej powszechnie jako Matka), która twierdziła, że „…powinno być takie miejsce na ziemi, którego żaden naród nie może nazwać swoim…”. Dziś zamieszkuje je wspólnota złożona z ponad 2000 mieszkańców z kilkudziesięciu krajów, między innymi Polacy.
Czy po kilkudziesięciu latach funkcjonowania można powiedzieć, że eksperyment się powiódł? Czy Auroville to bardziej: „sekta, miejsce,stan umysłu”? Czemu powstało? Dla kogo? Co pozostało z utopijnych idei? Jak żyje się tam ludziom? Czemu jedni uciekają, a inni wracają? Gdzie przebiega granica między tym co potrzebuję, a tym, czego chcę? Co to znaczy być nowym gatunkiem człowieka?
Poznałam całkiem nowy, nieznany kawałek świata i chwała autorce za to. Mimo iż książka zaspokoiła mój głód poznawczy, sposób pisania mnie nie urzekł. Przyjęłam do wiadomości, że takie intrygujące miejsce istnieje, ale nie czułam, jakbym podróżowała razem z autorką, nie czułam upału, nie byłam zmęczona pracą, nie chodziłam zadrzewionymi alejami, nie medytowałam razem z nią w Matrimandirze, bo ona się tam po prostu nudziła. Nie poczułam przede wszystkim ducha miasta i sympatii do jego mieszkańców, bo moim zdaniem autorka też ich nie polubiła. Przeładowanie informacjami z przeszłości spowodowało, że z trudem dobrnęłam do końca. Przeszkadzała mi też nuta sarkazmu, którą dało się wyraźnie odczuć. A może to jednak wina sposobu czytania? Nagranie audiobooka też wiele pozostawia do życzenia, dobrze byłoby usunąć chociaż odchrząkiwanie lektorki (2:34:38), czy powtórzenia (np. 4:27:43).
Dla mnie temat świetny, wykonanie takie sobie. Autorka pisze w zakończeniu „ Ta książka jest jak Auroville. Miała być jakaś, a wyszła zupełnie inna”. Może szkoda, może plan był lepszy.
Temat tak mnie zaintrygował, że wyszperałam wywiad z Pawłem Kowalczykiem - polskim wolontariuszem w Auroville (
www.freedomnews.pl/eko-osady/auroville), a potem jego książkę „ Czerwone drogi Auroville ”. O Mieście Spełnionych Marzeń - Mieście Jutrzence Paweł Kowalczyk pisze zupełnie inaczej.