Mówi się, że czytanie książek jest jak podróż w najróżniejsze miejsca, bez konieczności wychodzenia z domu. Coś w tym jest! Żadnych kosztów, planów i niepotrzebnych nerwów - wystarczy znaleźć sobie przyjemny kącik i otworzyć powieść. Co więcej, nie ma absolutnie jakichkolwiek ograniczeń, jeśli chodzi o cel podróży. Możemy znaleźć się w świecie, który nie ma kompletnie nic wspólnego z naszym, ma w sobie całe pokłady magii, i który jest po prostu lepszym miejscem. Chcemy zobaczyć smoki, elfy i wiedźmy? Nie ma problemu, wystarczy dobrać odpowiedni utwór. Wiecie, gdzie ja w ostatnich dniach spędzałam wolny czas? W Nowym Jorku wraz z Clary, Simonem, Jacem i resztą bohaterów „Miasta popiołów”. Czy podobała mi się ta przygoda? Niesamowicie!
Clary Fray pragnie, by jej życie znów stało się normalne. Odkąd dowiedziała się o swoim prawdziwym pochodzeniu i ukrytych zdolnościach, postrzega świat pod innym kątem. Widzi ukrytych wcześniej pod niewidzialną powłoką mieszkańców Podziemnego Świata - faerie, wróżki, wilkołaki i wampiry, a także sama musi podołać wyzwaniu, jakim jest zajęcie Nocnego Łowcy. Co więcej, jej matka ciągle jest w śpiączce, a uczucie, które żywi do Jace'a okazuje się być niewłaściwym. To nie koniec jej rozterek - po raz kolejny musi wykazać się wielką odwagą i determinacją w walce z Valentinem, który poluje na kolejny z Darów Anioła. Jak Clary poradzi sobie z natłokiem myśli i mieszaniną uczuć, kiedy wokół wszystko rozwija się w tak zastraszającym tempie?
Byłam straszliwie podekscytowana, sięgając po drugi tom Darów Anioła. Pokochałam serię już po pierwszej części, także poznawanie dalszych losów bohaterów było dla mnie samą przyjemnością. Przyznam, że miałam dość spore oczekiwania, bo „Miasto kości” jest napisane na naprawdę wysokim poziomie i sądziłam, że nie da się stworzyć kontynuacji lepszej lub chociaż równej pierwszemu tomowi. Jednak Cassandra Clare bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! Nie zauważyłam żadnych pogorszeń w stylu, czy typowych zapychaczy stron, jedynie coraz lepsze pomysły na fabułę. „Miasto popiołów” to książka pełna akcji, napięcia i tajemnic. Nurtujące pytania i wątpliwości, które pojawiły się po lekturze „Miasta kości” zostały prawie w pełni rozwiane, lecz na ich miejsce wstąpiły kolejne, przez które czytelnik zarywa noce i kontempluje, jak z tego wybrnąć. Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest natychmiastowe zdobycie kolejnej części.
Cassandra Clare ma niebywałą wyobraźnię! Zarówno świat, bohaterowie, jak i same wątki są świetnie zbudowane i umiejętnie ze sobą powiązane. W „Mieście popiołów” dzieje się mnóstwo rzeczy! Postać Simona zdecydowanie nabiera więcej barw i wysuwa się na pierwszy plan, ujmując miejsca Jace'owi, nad czym ja osobiście ubolewam. Mocny charakter ironicznego Nocnego Łowcy w tym tomie zostaje nieco przytłumiony i ukazany od innej strony. Relacje między Clary, a Jacem i Simonem również ulegają zmianie. Pod względem uczuć i spraw sercowych najchętniej pozostałabym przy układzie z „Miasta kości”, ale znowuż pod względem fabuły i rozpiętości akcji, więcej i ciekawiej dzieje się w „Mieście popiołów”.
Podsumowując, „Miasto popiołów” to godna kontynuacja „Miasta kości”. Napisana lekko i z humorem, świetnie sprawdza się jako mniej wymagająca lektura. Każdemu spodoba się podróż do świata pełnego fantastycznych stworzeń i cudownych bohaterów. Książki Cassandry Clare mają to do siebie, że są pełne magii, absorbującej fabuły i rozbrajających dialogów, dlatego porwą niemal każdego czytelnika.