Wit Szostak ciągle mnie zadziwia swoim talentem literackim, wszechstronnością, niezwykłą pomysłowością i ... poczuciem humoru.
Szczęśliwy Kraków, który ma tak wybitnego pisarza. To właśnie, to miasto, a właściwie Republika Krakowska i jej bohater narodowy - Józafat Dumanowski jest główną postacią drugiej części Trylogii Krakowskiej - "Dumanowski".
Jest rok 1918. Nadszedł trudny czas dla mieszkańców miasta. Po długim ponad stuletnim życiu odszedł do cyt.: "krainy umarłych" uwielbiany przywódca. Miasto pogrążyło się w żałobie. Płacze po Józafacie naród, płączą po nim generałowie, wierzyciele i dłużnicy, a także świtezianki. Ale o tym, kim są świtezianki, dopiero na końcu recenzji.
Ta powieść, to historia życia bohatera narodowego Republiki Krakowskiej, ale to nie jest zwykła opowieść. To alternatywna historia, nas Polaków, opowiedziana momentami z humorem, dająca jednak do myślenia. Książka, w której Wit Szostak odważnie rozprawia się z naszymi mitami narodowymi.
Jednym z bohaterów jest Juliusz Słowacki, który cierpi katusze, nie mogąc pisać poezji, za to spełnia się w roli światowego i utalentowanego bankiera, dzięki czemu zostaje ministrem skarbu w Republice Krakowskiej.
Podobnie jest z inną postacią powieści - Adamem Mickiewiczem, który również nie jest w stanie tworzyć poezji i na starość zostaje księdzem.
Zaś sam Józafat Dumanowski, to jest dopiero bohater. Muszę przyznać, że Wit Szostak wykazał się niezwykłą kreatywnością w stworzeniu tej postaci.
Dumanowski ma ciekawe pomysły, aby uczynić z Krakowa znane miasto. O ile idea, aby był on stolicą nauki i sztuki jest zrozumiała, o tyle pomysł, aby stał się europejską stolicą miłości jest cokolwiek osobliwy.
Opowieść, jak Dumanowski planuje powstanie domów miłości indyjskiej, rosyjskiej i abisyńskiej (w rzeczywistości domów publicznych), w których kobiety z tamtych krajów oferowałyby swoje usługi wzbudza uśmiech u czytelnika.
Uważny czytelnik dostrzeże jeszcze jeden ciekawy zabieg autora. Mianowicie, niektóre postacie mają imiona i lekko zmienione nazwiska znanych Krakowian.
Wit Chodnikiewicz, sekretarz Dumanowskiego, imię - jak pseudonim autora - Wita Szostaka, bo Wit Szostak, to pseudonim literacki.
Inna postać Jan Kanty Federowicz. Wszak Kraków ma znanego kompozytora piosenek oraz muzyki filmowej i teatralnej, który współpracował z Piwnicą pod Baranami - Jana Kantego Pawluśkiewicza, a także Jerzego Fedorowicza - znanego krakowskiego aktora, reżysera i senatora.
Trochę przeglądamy się w tej powieści, jak w krzywym zwierciadle. Czytelnik uśmiecha się czytając niektóre przygody Dumanowskiego, ale to nie jest pusty śmiech. Każda taka historia daje do myślenia.
Wit Szostak ma odwagę zrzucić z piedestału naszych narodowych poetów:
cyt.: " Wreszcie Litwin zapytał:
- To co, ruszamy na świtezianki?
- Na co? - odezwali się zgodnie Dumanowski i Chodnikiewicz.
- Na świtezianki! - odparł Mickiewicz, a widząc zdziwienie na twarzach kompanów, dodał - czyżby do tego miasta jeszcze nie dotarły?
W nagłym błysku olśnienia pojęli dwaj przyjaciele, czego od nich oczekuje Adam Mickiewicz i poprowadzili go na podkrakowski Kleparz, gdzie przy ulicy Świętego Filipa znajdowały się najzacniejsze w okolicy domy uciech. Tam spędzili resztę dnia, wieczór i noc, po czym zmęczeni, w porze bladego przedświtu udali się do własnych mieszkań.
Przyjaciele odprowadzili swego gościa pod bramę kamienicy, w której wynajmował skromne mieszkanko, po czym ruszyli dalej.
- Świtezianki... - zamyślił się Józafat Dumanowski. - Zawsze to ładniej brzmi niż kurwy.
- Co poeta, to poeta - dodał Chodnikiewicz. - Jednak."
Ciekawa to opowieść, warta poznania i jak pisze na końcu autor cyt.: "Wszystkie opisane tu wydarzenia miały miejsce w rzeczywistości, choć nie wszystkie zostały dobrze zapamiętane i prawdziwie opisane; co w gruncie rzeczy nie ma najmniejszego znaczenia."