Nie od dziś wiadomo, że niektórzy ludzie potrafią posiadać niezmierzoną ilość oblicz i przedstawiają je otoczeniu w zależności od wymaganej sytuacji w pracy, wśród przyjaciół czy na rodzinnych spotkaniach. Jednak maski najczęściej spadają, gdy jest się sam z najbliższymi w domu, pośród ciszy czterech ścian, które potrafią zachować tajemnicę na temat zachowania, prowadzonych rozmów, przemocy słownej bądź psychicznej…
Patrycja jest kobietą sukcesu. Zdeterminowana przez wydarzenia z dzieciństwa pnie się po szczeblach kariery, by móc całkowicie odciąć się od rodziny. W końcu awansuje i przenosi się do nowo otwartej fili banku, którą ma zarządzać. Jest bardzo zadowolona, bo udaje jej się również zakupić dom w spokojnej okolicy po bardzo okazyjnej cenie. Najważniejszy jednak dla niej był fakt, że Wrocław od rodzinnego Mielna leży bardzo, bardzo daleko. Dla kobiety liczy się tylko kariera i nie za bardzo poważa towarzystwo innych ludzi. Pewnej nocy wydaje jej się, że słyszy kroki na strychu, a po dokładniejszych oględzinach całego domu przez przypadek odnajduje pamiętnik poprzedniej właścicielki. Czytając go czuje jakby dostała pięścią w brzuch. Powracają wspomnienia z dzieciństwa i traumy z tym związane.
Czytając z ciekawości opinię innych czytelników, byłam szczerze zdumiona, że spodziewali się thrillera lub kryminału. Może zmylił ich tytuł i opis wydawcy, że dom skrywał mroczną tajemnicę. Kroki na strychu to zdecydowanie powieść obyczajowa traktująca o życiu 3 nieznajomych kobiet, których losy oplotły się wkoło jednego miejsca. A co do mrocznej tajemnicy, czyż przemoc domowa nie jest najgorszą rzeczą, która może kogoś spotkać we własnym domu? Czy nie jest to ponura i wstydliwa dla wielu tajemnica?
Książka wciągnęła mnie od pierwszych rozdziałów, ale i denerwowała. Główna bohaterka Patrycja to taki antypatyczny człowiek, że od samego początku jej nie polubiłam. Typ bezczelny, samolubny, egoistyczny, narcystyczny i nieumiejący odpoczywać. To, co później działo się wokół jej osoby, nie sprawiło, że zmieniłam zdanie, nawet jej specjalnie nie żałowałam. Z kolejnych kart książki dowiedziałam się jakie paskudne miała dzieciństwo i z jakimi problemami mierzyła się już jako dorosła osoba, ale nawet ta wiedza nie zdołała pokonać mojej awersji.
Kroki na strychu to wciągająca powieść obyczajowa z mroczną tajemnicą w tle. Marcie Malinowskiej udało się wykreować bohaterów, którzy wzbudzają różne emocje od złości poprzez niechęć, na współczuciu kończąc. Autorka porusza w niej również ważną społeczną kwestię, która jest i niestety będzie aktualna, czyli związki, w których mężczyzna znęca się fizycznie lub psychicznie nad żoną. Dla otoczenia tworzy przyjemną i wiarygodną fasadę miłego mężczyzny i zgranego, dobranego małżeństwa, a kobiety są zbyt zniewolone i zastraszone, by opowiedzieć światu, jak wygląda prawda i poszukać pomocy. Często też wstydzą się o nią poprosić, bo to może oznaczać, że są słabe i nie mają kontroli nad swoim życiem.
Powieść czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem, a jednocześnie zmusza nas do chwili refleksji.
Recenzja powstała przy współpracy z redakcją Sztukater.pl