Dzieci z niecierpliwością oczekiwały powrotu ojca; obiecał im bowiem wybrane przez nich wcześniej zabawki, co było ich małą tradycją i osłodą czasu spędzonego bez niego. Tym razem jednak pan Earnshaw, właściciel majątku Wuthering Heights miał dla swoich pociech zupełnie inny podarek... małego, cygańskiego chłopca, którego spotkał pośród uliczek Liverpool'u. Nie mogąc odnaleźć jego rodziców, postanowił zabrać zabiedzone stworzonko ze sobą. Od tej pory jego dzieci mają traktować przybłędę jak brata, co nie wszystkim odpowiada.
Mała Cathy mimo początkowej niechęci szybko przekonuje się do Cyganiątka, nazwanego Heathcliff'em; między tą dwójką rodzi się nierozerwalna więź, która może zaprowadzić ich prosto do Piekła...
Dziwnie pisze się recenzję książki, którą prawdopodobnie zna jakieś 80% świata. Jeżeli nawet nie wersję literacką, to pewnie film. Dla mnie jest to niezaprzeczalny must read nie tylko jako klasykę, ale i twórczość sióstr Bronte. Nie od dziś krążą bowiem plotki, iż to wcale nie Emily jest autorką Wichrowych Wzgórz, a jej siostra Charlotte. Ale to temat na zupełnie inną dyskusję.
Jak zrecenzować książkę, którą czytało się co najmniej cztery razy?
Mam wrażenie, że Wichrowe Wzgórza za każdym razem skłaniają mnie do refleksji na zupełnie inny temat. Przy moim pierwszym i drugim podejściu do lektury skupiłam się głównie na wątku fantastycznym, czyli znaną nam obecnością duchów/ widziadeł. Temat do tej pory przeze mnie jednoznacznie nierozstrzygnięty- pokutujące dusze a może zwyczajne zamiłowanie ludzi do ubierania smutnych wydarzeń w barwy nadprzyrodzoności? Pamiętajcie, że mamy przełom XVIII i XIX wieku. Wtedy nawet historie o duchach smakowały jakoś tak... intensywniej. Kilka lat temu po raz kolejny sięgnęłam po tę książkę, a wówczas już moja uwaga skupiła się na relacji między Cathy a Heathcliff'em. Pamiętam jeszcze swoje święte oburzenie na postawę dziewczyny wobec niego, na jej despotyczny charakter i egoistyczne podejście do życia. Teraz, po kolejnych kilku latach przerwy od Wichrowych Wzgórz moje myśli podczas lektury płynęły w jeszcze innym kierunku.
Swoją drogą to jest dopiero ciekawe (i dobre!) jak jedna książka może podarować czytelnikowi zupełnie różne odczucia, refleksje po kilkuletniej przerwie od lektury. Ciekawa jestem, czy mam tak tylko z tą konkretną pozycją, czy rzecz podobnie miałaby się z każdą inną.
Tym razem moją uwagę przyciągnął Heathcliff. Cygańskie, osierocone i wyrwane ze znanego mu, biednego świata dziecko, przez całe dzieciństwo w rodzinie Earnshaw'ów nie miał lekko. Poszturchiwany, wyśmiewany, a z drugiej strony ulubieniec seniora rodu i małej Catherine. Prawdziwa gehenna rozpoczęła się jednak dopiero po śmierci pana Earnshaw'a, gdy do głosu doszedł dziedzic rodu, Hindley. To on był najzaciekliwszym wrogiem przybłędy.
Jestem ciekawa, czy Heathcliff urodził się zły, czy nabył owych "umiejętności" w trakcie swojego nielekkiego życia?
To fakt, że jeżeli ktoś ma w sobie choć ociupinkę mściwości, to wykorzysta ją do cna przeciwko swojemu wrogowi. Zniszczy wszystko, o co ta osoba dbała przez całe swoje życie. Heathcliff należy do osób bardzo pamiętliwych, a zemsta w jego wykonaniu jest straszna. Krzywdzi nawet tych, którzy mieli pośredni związek z jego katem. Nie cofnie się przed niczym. Nie ma dla niego czegoś takiego jak sentyment, zrozumienie, współczucie, wybaczenie. Jest tylko on i kotłujący się pod jego skórą ogień. Zastanawiam się, czy tą wszechogarniającą chęcią zemsty sam sobie nie zrobił największej krzywdy- wiadomo, że nie każdemu powinno się wybaczać, aczkolwiek złe emocje mężczyzny pociągnęły za sobą o wiele więcej niewinnych ofiar. Co z kolei nie przyniosło mu wymarzonej ulgi. Na ile również udział w zniszczeniu pozostałych drobinek dobroci w Heathcliff'ie miała sama Catherine? Ta Cathy, która kochała przybłędę i nie umiała bez niego żyć, a jednocześnie każdą swoją decyzją strącała go do bram piekielnych?
Myślę, że w Wichrowych Wzgórzach każdy z Was znajdzie coś dla siebie- tematów do rozmyślań nie brakuje. Najważniejsze, by nie skupiać się wyłącznie na wątku miłosnym, lecz spojrzeć wgłąb historii.
Książkę znajdziecie u wydawnictwa MG :)