Odrzucony przez ojca, okaleczony przez nauczyciela, z wyjątkowym głosem wyciskającym łzy nawet z oczu cesarzowej. O kim mowa? O Mojżeszu Froben, niezwykłym soliście, który nigdy nie miał wpływu na własne życie, a którego los doświadczał przez sporą jego część.
Mojżesz narodził się jako efekt gwałtu, duchownego na głuchoniemej kobiecie zamieszkującej dzwonnicę. Zarówno ona jak i jej dziecko byli społecznymi wyrzutkami, nie tolerowanymi przez mieszkańców okolicznej wioski. Chłopiec jednak nie narzekał, gdyż otrzymał od matce niesamowity dar: słuch absolutny. Mojżesz delektował się szumem strumienia, powiewem wiatru a nawet biciem serca własnej rodzicielki. Jego dzieciństwo trwało jednak bardzo krótko, gdyż okrutny i pełen nienawiści do świata ksiądz postanowił pozbyć się bękarta i wrzucił go do rzeki. Przypadek tylko sprawił, że w tym samym czasie nieopodal rzeki przebywało dwoje mnichów, z których jeden postanowił uratować chłopca, niczym Mojżesza, który przypłynął z prądem rzecznym. Mikołaj, gdyż tak miał duchowny na imię, wziął dziecko pod swoją opiekę i zabrał go do opactwa, gdzie odkryto kolejny talent młodzieńca: zapierający dech w piersiach głos.
Mojżeszowi nie jest jednak dane prowadzić beztroskie życie. Okrucieństwo, zazdrość i zakazana miłość to tylko kilka z elementów, które nieodłącznie mu towarzyszą. Czy uda mu się kiedykolwiek zaznać spokoju?
Wrażenia i rekomendacje
Richard Harvell urodził się w USA, gdzie studiował literaturę angielską. Obecnie mieszka z rodziną w Szwajcarii. "Dzwony" to jego debiut literacki, który z jednej strony mnie poruszył, a z drugiej lekko zniesmaczył. Czytając powieść Harvella wielokrotnie dałam się ponieść tej niesamowitej atmosferze XVIII wieku, muzyki i tragizmu, jednak było w niej wiele elementów, które pozostawiły we mnie uczucie niezadowolenia, a nawet zgorszenia. Uprzedzam was szczerze, że nie jest to książka która nastraja optymistycznie, jednak jest to na pewno historia, która na długo pozostanie w pamięci, gdyż odciska w niej swe niesamowite piętno.
Rozpoczynając od kreacji bohaterów: Mojżesz miał zdecydowanie w życiu pecha. Dziecko gwałtu, które nigdy nie nauczyło się walczyć o swój spokój i niezależność. Nigdy nie miał marzeń, ani nie umiał się przeciwstawić. Jego pasywna postawa trochę mnie od niego odrzucała zwłaszcza w momentach, gdzie przebywał sam na sam ze swoimi rówieśnikami w opactwie, czy też ze swoim nauczycielem śpiewu. Nie mogę mu jednak odebrać wrodzonej romantyczności w opisywaniu wszystkiego co doświadczał poprzez swój wyjątkowy słuch. Ogromnie pokochałam natomiast jego opiekuna mnicha Mikołaja, który miał przez całą powieść serce na dłoni. Jest to energiczny, uczuciowy i pełen zapału do działania mężczyzna, który moim zdaniem wybrał złą drogę życia, decydując się na duchowieństwo. Był on jedną z nielicznych osób, która zaopiekowała się biednym chłopcem. Znienawidziłam natomiast kierownika chóru Ulricha, który wykazywał zapędy pedofilskie (tak to jeden z tych zniesmaczających mnie elementów).
Cała historia jest przepełniona emocjami Mojżesza, gdyż przyjmuje ona formę zapisków głównego bohatera, które pozostawił swemu synowi. Jako całkiem przyjemne potraktowałabym w niej odniesienie do mitologii, a dokładniej do mitu o Orfeuszu i Eurydyce, na którym to opiera się głównie druga połowa książki. Jak już wspomniałam opisy zapierają dech w piersiach i pozwalają niesamowicie mocno wczuć się w przeżycia chłopca, a później mężczyzny. Jest ich jednak bardzo dużo, dlatego akcja trochę się ciągnie. Wydarzeń jest sporo, jednak przez małą ilość dialogów, są one rozciągnięte do granic możliwości. Przy czytaniu trzeba więc wykazać się cierpliwością.
"Dzwony" to historia pełna cierpienia i poniżenia, która mimo wszystko daje nadzieję na miłość. Muzyka, która rozbrzmiewa z kart tej powieści, jest czymś wręcz metafizycznym i pozostającym w pamięci na długi okres czasu. Mam nadzieję, że i wy skusicie się aby poznać życie tego biednego chłopca z anielskim głosem.