Szalony eksperyment recenzja

Początek powieści obiecujący. Opisy bardzo realistyczne, niewyidealizowane, które bardzo mi się podobały np. włosy przylepiające się do świeżej szminki czy, jakże denerwujące, zaplątane słuchawki. Powrót do rodzinnej wsi, obrazy niczym z serialu „Rancho”, łącznie z zachowaniem i mentalnością mieszkańców. Znajome klimaty i problemy. Wybrzmiała tutaj również relacja z rodzicami. Postacie bardzo realne, bez idealizowania.

Bohaterowie powieści to młoda dziewczyna, Diana, absolwentka przyszłościowego kierunku inżynierii medycznej na Politechnice Rzeszowskiej oraz przyjaciele: Daniel, Kamil i Błażej, z których każdy ma inne podejście do życia, kobiet i pracy. Młodzi ludzie chcący się szybko dorobić, a w tle Network Marketing. W pewnym momencie swego życia spotykają się i nic nie jest już takie samo.

Młodzi ludzie zostają uwikłani w aferę z bardzo niebezpieczną substancją jaką jest prion, wywołujący groźne nieuleczalne choroby. W powieści następuje taki rozwój akcji, że musiałam sprawdzić, czy prion to coś realnego, czy też mamy do czynienia z opowieścią scence fiction. Okazało się, że jak najbardziej, priony istnieją i są to białkowe cząsteczki zakaźne zmieniające kod DNA. Tak zostały też opisane przez szalonego naukowca Paula, który w powieści dąży do panowania nad społeczeństwami.

Nieoczekiwane zwroty akcji, zakazane substancje, groźby, szantaż, porwanie i dylematy młodych bohaterów to zalety tej powieści.

Opisane uzależnienie od kosmetyków, bardzo podobne do uzależnienia od jedzenia fast foodów. Dodatkowy składnik zmodyfikowanych kremów działa tak jak przyprawy, ale jest o wiele groźniejszy, ponieważ wywołuje nieoczekiwane reakcje u ludzi, łącznie z wyjątkowo nieopanowaną agresją.

Natalia Płatosz-Kisiel wykorzystuje wiedzę na temat prionów i chorób, które wywołują. Ta wiedza pozwala na opisanie zachowania ludzi i różnych reakcji, kiedy niebezpieczny czynnik dostaje się do ich organizmu. Autorka nieźle sobie poradziła z tematem, chociaż wprowadziła totalny chaos i powtarzalność sytuacji w związku z pandemią wywołaną przez priony, co stawało się nieco meczące.

Jak na debiut literacki, jest nieźle. Podobały mi się nawet opisy przyrody naturalnie wplecione w akcję. Brakowało równowagi w przechodzeniu od szczegółu do ogółu, ale można to dopracować.