Kwartet aleksandryjski już od tak dawna widniał na mojej liście do przeczytania, że aż wstyd się przyznać. I choć zaczęłam go poznawać niejako od środka, bo od trzeciej części, zatytułowanej „Mountolive”, to z każdą stroną miałam ochotę na więcej. Lawrence Durrell stworzył opowieść aż duszną od emocji i wrażeń zmysłowych, tym samym muszę stwierdzić, że poznałam kolejnego mistrza słowa.
Durrell jest uważany za jednego z tych twórców, którzy nie otrzymali literackiej nagrody Nobla, choć w pełni na nią zasługiwali ze względu na ogromny wkład w literaturę światową. Nie sposób nie dostrzec wirtuozerii w jego twórczości. Czytanie „Mountolive” jest niesamowitym wrażeniem zmysłowym, bo autor tak umiejętnie dobiera słowa i zdania, że można poczuć na własnej skórze i doświadczyć wszystkimi zmysłami zapachów, dźwięków, muśnięć, smaków i barw egzotycznego jednak miejsca, jakim jest Egipt.
W tej książce nie historia bohaterów jest istotna, ale sposób jej przedstawienia. Tym niemniej warto wiedzieć, że spotkamy się z Davidem Mountolivem, który przebywając w Egipcie nawiązuje bliskie relacje z rodziną Hosnani, a nawet romans z Leilą – matką Naruza i Nassima. Obowiązki służbowe jednak zmuszają go do wyjazdu na długie lata, po których jednak udaje się wrócić jako ambasador. Tymczasem polityczna sytuacja Anglików w Egipcie staje się coraz trudniejsza w związku z narastającymi wpływami arabskimi i koptyjskimi. Rzeczywistość się komplikuje, a rodzące się układy, intrygi, sojusze i antagonizmy dodatkowo zmieniają warunki. Gdy okazuje się, że Nassim staje po drugiej stronie barykady, miłość między Leilą a Mountolivem napotyka na trudności i skrupuły nie do przebycia.
Fabuła zatem nie należy do najlotniejszych. Mimo wszystko doświadczyłam zwrotów akcji, zaskakujących wydarzeń, choć nadal czytałam bez wypieków na twarzy. Autor nie przedstawia swojej relacji w porządku chronologicznym, konteksty poznajemy zwykle później, kiedy wraca do rozmów z przeszłości czy napisanych wcześniej listów. Kiedy zatem weźmiemy pod uwagę, że „Mountolive” jest częścią tetralogii, tworzy nam się mozaika opowieści poznawanej z różnych punktów widzenia i różnych perspektyw.
Warto zwrócić uwagę na twórczość Lawrence’a Durrella ze względu na jego umiejętność operowania słowem – malowania nim obrazów plastycznych i ekscytujących. Stworzył on tu opowieść ociekającą duszną atmosferą gorącego kraju, wynikającą nie tylko z warunków klimatycznych, ale politycznych, społecznych i tak po prostu – międzyludzkich relacji, nacechowanych namiętnościami i ambicjami. Język, jakim została napisana powieść, jest jej najmocniejszą stroną i głównym argumentem, dla którego warto książkę czytać, by poczuć wszystkimi zmysłami opisywaną rzeczywistość.