Opowieść na granicy jawy i snu. Pełna mroku i tajemnic, ale przede wszystkim – uczuć. Które zawsze dopominają się o swoje…
Wszystko zaczęło się od wojny. Uciekająca piastunka, las, tajemnicza wiedzmina, która wychowała Sambora jak swoje własne dziecko. A potem przekazała je Księciu, który wkrótce zaakceptował go jako członka społeczeństwa.
Wkrótce do Sambora przyzwyczaili się wszyscy. Dla Księcia stał się wiernym i przydatnym poddanym. Syn Księcia został jego najlepszym przyjacielem i bratem. Lica, córka władcy, obdarzyła go miłością. Wszystko było dobrze.
Dlatego wiadomo było, że musiało się to kiedyś skończyć.
Ta historia to mroczna baśń z czasów, gdy w lasach wciąż prym wiodła stara wiara. Kiedy chrześcijaństwo dopiero się rozrastało, zagarniając nowe ziemie. Ale przede wszystkim to opowieść o różnych obliczach nienawiści, która stale jest nienasycona. To opowieść o wojnie w czasach pokoju. I o tym, o czym najczęściej lubi się słuchać.
O uczuciach.
***
Na początku lektury sądziłam, że ta książka mi się nie spodoba. Początek niesamowicie mi się dłużył, a rozwlekłe opisy natury czy zabawy słowne autora zamiast zaciekawienia wywoływały tylko wywracanie oczami. Bo ileż można było? Nie wiadomo było w sumie, do czego to wszystko miało prowadzić. Niby jakieś postacie były powoli wprowadzane, ale zaraz o nich zapominaliśmy, gdyż autor znów zaczynał swoje refleksje na różne tematy. Już myślałam, że nie przebrnę przez tę książkę. Odrzucała mnie także długość rozdziałów i malutki druk, przez który oczy naprawdę potrafiły się zmęczyć. Zdaję sobie sprawę, że wina tutaj leży zapewne po stronie wydawcy – co nie zmieniało jednak faktu, że było to spore utrudnienie.
Coś jednak nie pozwalało mi rzucić tej książki w kąt. Po pewnym czasie bowiem ten irytujący styl zaczął mi coraz bardziej odpowiadać, bo wzbudzał we mnie różne emocje. Pierwszy raz spotkałam się z tym, żeby komuś w krótkich zdaniach udało się zawrzeć tak dużo przekazu. I to jeszcze takiego, który równocześnie niepokoi umysł czytelnika, każąc mu się zastanawiać. W rzeczywistości, gdzie wszystko musi być szybko zrobione, a z każdej strony atakują nas nowe informacje, najczęściej o bardzo złożonym przekazie – mam wrażenie, że krótkie komunikaty straciły na wartości. A szkoda.
Jeśli chodzi o stronę fabularną, to wzbudza ona wiele emocji, chociaż główny konflikt między bohaterami jest stary jak świat. Ktoś się zakochał, ktoś inny ma złamane serce, a jeszcze ten trzeci ma w pogardzie miłość i chce jedynie władzy. Kogoś nie docenili, ktoś cierpi, ktoś nienawidzi… W książce nie brakuje brutalności, a autor nie boi się zranić swoich postaci. W zasadzie odnoszę wrażenie, że robi to często i z ochotą.
Sceny są opisywane w sposób prosty, ale taki, aby jak najbardziej uderzyć w emocjonalność czytelnika. Całość jednak jest w jakiś sposób oniryczna, a postacie zamiast jako ludzie jawią się bardziej jako pacynki, które swoje wybory podejmują pod wpływem chwili, miotając się między kłamstwem a prawdą. Jest tu także obecny wątek homoseksualny, co nieco mnie zaskoczyło, bo akurat tego najmniej się spodziewałam po tej powieści. Moim zdaniem jednak został on bardzo dobrze poprowadzony, podobnie jak ten dotyczący chrystianizacji.
Największą zaletą jest jednak styl autora, a raczej wspomniana już prostota. Czytanie tej historii wciąga, ale także boli, zaskakuje i zachwyca. I to wszystko jednocześnie! Mnóstwo tutaj krytyki, gorzkich słów, prawd życiowych, ale także chwil radości, zachwytu nad naturą czy ciałem ludzkim. Do dziś zastanawia mnie mianowicie, skąd o tym kobiecym tak wiele nasz pisarz wie… Jednak nie można mu tego odmówić. I chociaż czasem człowieka brało zawstydzenie podczas lektury, bo przecież o współżyciu (a broń Boże napisać „seksie”!) nie mówi się głośno, to jednak ten temat dotyczy nas wszystkich. I autor wcale się z tym nie kryje, dokładnie opisując wszelkie walory ludzkiego ciała i odczucia, które towarzyszą człowiekowi podczas takich czynności.
Ta opowieść jest jak baśń, poetycka i okropna jednocześnie, potrafiąca zaintrygować czytelnika i zmuszając go do zastanowienia się nad wieloma kwestiami, aż w końcu rozbijająca go. Moim zdaniem każdy powinien ją przeczytać, gdyż na każdego wywrze trochę inny wpływ, ale w jednym chyba wszyscy będą się zgadzać – że to historia, obok której nie można przejść obojętnie. Polecam!
Egzemplarz otrzymałam z Klubu Recenzenta portalu @nakanapie.pl