Mroczny Rewers recenzja

W ostatnim czasie z wielką chęcią sięgam po thrillery. Stworzyłam nawet swoją własną definicję idealnego „przedstawiciela” tego gatunku. Poprzeczka jest postawiona dość wysoko. Czas poddać moim kryteriom książkę „Ostatni rewers” Piotra Andera.

Cała akcja zaczyna się od śmierci młodego maklera. Jest to śmierć dość specyficzna, bo nie dość, że nikt jej nie widział, to jeszcze ofiara nie ma na ciele żadnych śladów. Detektyw Hank Zaborski odkrywa kolejne tajemnice zmarłego, które mnożą się z każdą kolejną stroną i nie da się ich połączyć w żaden logiczny sposób.

Na pierwszy plan wysuwa się przepiękny (!!) język autora. Jest bardzo specyficzny, różni się od innych. Jako filolog muszę docenić te na swój sposób urokliwe, a już z pewnością artystyczne, porównania: trup - "gładki niczym jedwabne majtki". Styl, który po prostu przyjemnie się czyta. Przygotowanie merytoryczne i świadomość, że autor wie o czym pisze. Pomysł na fabułę też zdecydowanie wychodzi na plus, choć oczekiwałam trochę większej dawki emocji.

Na minus niestety wychodzi ilość bohaterów, która moim zdaniem jest zbyt duża. Część z nich pojawia się tylko po to żeby umrzeć. Rozumiem zamysł autora, że zapewne chciał przez to pokazać, że odchodzimy z tego świata i nic się nie zmienia. Po prostu nie ma nas. Mimo to uważam, że gdyby zmniejszyć ilość postaci, książka nic by nie straciła, a nawet zyskała.

Nie do końca podoba mi się też ten klimat rodem z horroru. Ja po prostu nienawidzę horrorów i nie gustuję w fantastyce, ale myślę, że fani będą zadowoleni. Tu naprawdę widać kunszt gatunku. Chociaż z tym gatunkiem to też fajna sprawa, bo niby thriller, niby kryminał, a tak naprawdę trudno jednoznacznie wskazać przynależność gatunkową tej książki.

Muszę przyznać, że to bardzo udany debiut autora i kto wie, może kiedyś sięgnę po kolejną jego książkę. A tę polecam wszystkim miłośnikom dobrych wrażeń podczas lektury!

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Dziękuję.