Co prawda to nie skończyłam jeszcze czytać całej książki, bo to jest jakby rodzaj kalendarza, w którym dzień po dniu przewracamy jedną kartkę i poznajemy słowa przeznaczone właśnie na ten konkretny dzień. To jest taka specyficzna książka, z której czytamy tylko jedną stronę dziennie. Może to nieco dziwne, lecz to jest już moje drugie spotkanie z ta publikacją i przyznam, że nawet wciągnęłam się trochę w to cykliczne czytanie fragmentów Ewangelii.
Wiem, że już od wielu lat jest wydawana ta seria, lecz przez kilka lat kupowałam ją swojej mamie, bo bardzo jej się podobało takie codzienne poznawanie nowej Ewangelii. Teraz, niejako w spadku (mama zmarła w tym roku) ja zamierzam kontynuować tę tradycję. Nie jestem do końca wierną fanką takich publikacji, lecz w czasie wielu pobytów w szpitalu, pomyślałam sobie - czemu nie, może warto poczytać coś zupełnie innego. I jakoś tak się wciągnęłam. Przecież słowa te nie zaszkodzą a nawet więcej, mogą wpłynąć na mnie kojąco, odstresowująco i pozwolą na wyciszenie. W czasie lektury mogę znaleźć czas na refleksję na swoim życiem..., może coś się zmieni na lepsze...
To czytanie "Ewangelii 2024" to jakby mały rytuał, codziennie, zazwyczaj po śniadaniu, zabieram się do tej książeczki i dzień po dniu, małymi kroczkami przemierzam przez fragmenty Ewangelii, ładując się jakby dodatkowym ładunkiem napędzającym na cały dzień.
"Ewangelii nie czyta się jednak tak, jak czyta się gazetę. Nie słucha się jej tak, jak słucha się radia. "
Ta książka to doskonała propozycja nie tylko dla tych osób, które nie mogą lub może nie chcą słuchać Ewangelii w kościele, lecz także dla wszystkich chcących sobie utrwalić czytane fragmenty na mszy. A jednocześnie można lepiej poznać całą Ewangelię w rok, dzień po dniu.
Na początku jest modlitwa wprowadzająca oraz wprowadzenie zawierające wskazówki w jaki sposób korzystać z tego nietuzinkowego kalendarza.
Na końcu książki jest zbiór modlitw, rozważania Drogi krzyżowej, Gorzkich Żali, Różańca oraz kilka litanii i koronek.
W książce znajdziemy również tak jak w każdym kalendarzu, przypomnienia o imieninach, lecz z tą różnicą, że tylko osób świętych lub błogosławionych oraz o uroczystościach i świętach kościelnych.
Wiem, że pozycja ta zyskała sobie przez te kilkanaście lat spore grono stałych czytelników. Myślę, że i ja do nich teraz dołączę.
Ja ponownie korzystam z wydania kieszonkowego i w sumie to nawet lepiej, że mam małą książeczkę, bo ten poręczny format mogę zabrać ze sobą wszędzie i może stać się dla mnie codzienną dawką motywacji, wsparcia oraz inspiracji do działania.