Żadnych bogów, żadnych panów recenzja

NA POHYBEL

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Rudolfina ·4 minuty
2022-06-20
8 komentarzy
32 Polubienia
Zastanawiałam się długo, jak zachęcić was do przeczytania tej książki. Szantaż? Nie mam asów w rękawie. Groźba? No przecież nie wyciągnę colta zza pasa i nie skieruję go w moich kochanych czytelników. Łagodna perswazja? Spróbujmy, może zadziała.

Książkę Grzegorza Dziedzica przeczytać trzeba, z kilku powodów. Najważniejszy dla mnie, bardzo egoistyczny, to ten, że mocno polubiłam świat przedstawiony przez autora i bardzo chciałabym się w nim zanurzyć jeszcze raz. Ale jeśli nawet przyznana tej powieści Nagroda Wielkiego Kalibru 2022 nie pomoże w zwiększeniu sprzedaży, to wydawnictwo może się nie zdecydować na publikację kolejnego tomu. W końcu - to biznes, a nie działalność charytatywna.

Po przygodzie z książką „Czerwone jezioro”, nagrodzoną w konkursie Agory, która okazała się cienka, jak czternasta emerytura z ZUSu przy dwucyfrowej inflacji, do nagrody w kolejnym konkursie podchodziłam z uprzedzeniem. Niesłusznie. Książka Grzegorza Dziedzica zauroczyła mnie już pierwszymi zdaniami. Mogło być lepiej, ale do tego jeszcze dojdę.

Dziedzic pisze tak doskonałym językiem i posługuje się tak wyrafinowanym stylem, że aż szkoda, że to tylko „zwykły” kryminał. Taka dbałość o formę - to się praktycznie nie zdarza w dzisiejszych powieściach kryminalnych. Rzadko też trafiają się tak barwne i dopracowane psychologicznie postaci. Jak wam się, na przykład, podoba ksiądz alkoholik, który zrzuca habit, zostaje socjalistą i dopiero wtedy zaczyna wierzyć w Boga? Albo sierżant policji kryminalnej, wywodzący się z dołów społecznych, który jeszcze nie tak dawno był hersztem gangu i wciąż ma skłonności do rozwiązywania problemów mafijnymi metodami? Ja wymiękłam. Dodam jeszcze, że akcja dzieje się w polskich dzielnicach Chicago, w 1918 roku, a realia oddane są tak pieczołowicie, że czytając tę książkę ma się wrażenie podróży w czasie.

Pamiętam, że podobne odczucia miałam czytając wiele lat temu debiut Marka Krajewskiego „Śmierć w Breslau”. Tylko wtedy ta świetna, oryginalna, napisana doskonałym stylem książka natychmiast została zauważona i od niej zaczęła się burzliwa kariera autora. A kto dziś zauważy Grzegorza Dziedzica? Blogerzy, którzy rozpoczynają „recenzje” od słów: „dziś przychodzę do was z…”? Czy oni dostrzegą różnicę między stylem Dziedzica, a stylem gimnazjalisty, obowiązującym wśród producentów dzisiejszych bestsellerów? Czy autor ma szanse wypłynąć na szersze wody, skoro aby tam dotrzeć, trzeba najpierw przedostać się przez morze chłamu?

Dlaczego czarno to widzę? Na uroczystości wręczenia Nagrody Wielkiego Kalibru autor wspomniał, że książkę tę odrzuciło 50 wydawnictw (słownie: pięćdziesiąt!). Pięćdziesięciu osobom (których z trudem nie obdarzę epitetem, który ciśnie mi się na usta) albo nie chciało się tej książki przeczytać, albo przeczytali, ale uznali, że niej nie zarobią. No pewnie, przecież o wiele łatwiej wydawać Mrozów. No żeby ich pokręciło!

„Żadnych bogów, żadnych panów” nie jest typowym kryminałem, ponieważ nie chodzi w niej o rozwiązanie zagadki „kto zabił”, ale raczej - dlaczego. Kiedy dowiadujemy się kto stoi za morderstwami, pozostaje już tylko oczekiwanie na ujawnienie motywu zbrodni i ciekawość, jak potoczą się losy bohaterów. i jaką w tej rozgrywce pełnili rolę. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze, ponieważ tak wiele się dzieje na drugim planie, że czytelnik nie ma czasu na nudę.

Pod względem tematycznym (porachunki gangsterskie i relacje międzyludzkie) książka Dziedzica przypomina trochę „Ojca chrzestnego”, ale na szczęście jest o wiele lepiej napisana, bo od nieskomplikowanego (to grzeczny eufemizm) stylu Puzo czasami zęby bolą. Wielbiciele serialu „Peaky Blinders” również znajdą w tej powieści sporo analogii.

Co można by było zrobić inaczej albo nawet lepiej? Grzegorz Dziedzic chciał chyba rozpocząć swą książkę podobnie jak Reymont „Ziemię obiecaną” – od portretu wielkiego, przemysłowego miasta. Prawie by mu się udało uzyskać podobny efekt, gdyby szybciej przeszedł do zasadniczej narracji. W zbyt długim wstępie mamy bowiem postać, której oczami widzimy Chicago. Sprawia ona mylne wrażenie głównego bohatera, a tymczasem człowiek ten nie pojawi się więcej ani razu. Opisy miejsca akcji budujące klimat, dużo lepiej zagrałyby później, kiedy czytelnik będzie już na tyle mocno wciągnięty w opowieść, że wybaczy autorowi bardziej ambitne wstawki.

Autor trochę też przesadził z liczbą trupów na końcu. To nie jest tak, że im więcej śmierci, tym lepiej. Każde, kolejne, niepotrzebnie odebrane życie sprawia, że czytelnik coraz bardziej na śmierć obojętnieje, a przecież nie o to chodzi.

Jako zdeklarowany czytelnik kolejnego tomu byłabym również wdzięczna, gdyby autor trochę bardziej popracował w nim nad dramaturgią. Siłą rzeczy, przy drugim podejściu nie będę już tak bardzo zachwycać się stylem i klimatem, bo przyjmę za pewnik, że to w powieści znajdę, na pewno jednak będę mieć większe wymagania co do zręcznie skonstruowanej zagadki i dynamicznej fabuły.

Pożyjemy, zobaczymy. Tak czy inaczej – ja na następny tom Chicagowskiej Trylogii czekam z utęsknieniem. A wy? Może przynajmniej kupcie tę książkę. Na pohybel tym @#$%& wydawcom, którzy nie chcieli na niej zarobić.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2022-06-20
× 32 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Żadnych bogów, żadnych panów
2 wydania
Żadnych bogów, żadnych panów
Grzegorz Dziedzic
7.9/10
Cykl: Trylogia chicagowska, tom 1

Nie do wiary, że to debiut! Peaky Blinders w polonijnej wersji. Zupełnie nowa przestrzeń w polskim kryminale retro, mroczna i krwista niczym rzeźnia przemysłowa. Marcin Wroński Chicago, rok 1918...

Komentarze
@Vernau
@Vernau · ponad 2 lata temu
Świetna recenzja 😊 Właśnie zaczęłam czytać. Pierwsze, co mnie uderzyło, to bardzo dobry warsztat pisarski, jak na debiut. No, ale autor pracował jako dziennikarz. Mam nadzieję, że druga część, też będzie świetna. Jest taka forma reklamy, która się nazywa marketing szeptany, Mam nadzieję, że sami czytelnicy zrobią temu autorowi świetną reklamę, a tamte 50 wydawnictw może się ugryźć, bo przegapiło dobrą książkę.
× 6
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Oj, nie wiem. To jest książka dla koneserów. Rynek bardzo się zmienił w ostatnich latach. Teraz ludzie wolą czytać mrozopodobnych grafomanów. A jak książki nie ma w Empiku, to się nie sprzedaje. Obym się myliła.
× 2
@almos
@almos · ponad 2 lata temu
Zachęcająca recenzja! Książkę umieszczam na liście 'do przeczytania'
× 6
@Airain
@Airain · ponad 2 lata temu
Przekonałaś. Dorzucam do hałdy "do przeczytania". :)
× 4
@Lorian
@Lorian · ponad 2 lata temu
Zachęconam :) Na pewno przeczytam.
× 4
@almos
@almos · ponad 2 lata temu
I jeszcze, bardzo źle to świadczy o naszym rynku wydawniczym i czytelniczym, że książkę Dziedzica odrzuciło 50 wydawców. Widzę z tego, że wydawcy boją się ryzyka wydawania debiutantów, a przecież taki Mróz czy Bonda zawsze pójdzie. Z drugiej strony czytelnicy są jak legendarny inżynier Mamoń: lubią tylko te książki i autorów, których już znają, nawet jeśli produkują grafomanię...
× 3
@Airain
@Airain · ponad 2 lata temu
A po co ryzykować, jak można wydać enty romans mafijny z gołą klatą na okładce? Się sprzeda i będzie cacy.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Powiedziałabym, że ta sytuacja kompromituje wręcz nasz świat wydawniczy. Ale kogo to zawstydzi, skoro nie wstydzą się wydawać grafomanii?
× 3
@Vernau
@Vernau · ponad 2 lata temu
@Rudolfina
Nie jestem do końca taka pewna. Mam wrażenie, że wysoka jakość zawsze się obroni.
Poza tym internet ma moc. Więc, my sami czytelnicy, możemy zrobić dobrą reklamę tej książce.
Jak ktoś ma swoje konta na fb, to może powrzucać informacje o świetnym debiucie Grzegorza Dziedzica 😊
Możemy zrobić eksperyment i sprawdzić jaką moc ma Kanapowa społeczność 😊
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Optymistka 🙃
Od lat próbuję promować dobre książki i efekt jest … taki sobie. Ale, oczywiście, nadal będę to robić😃
× 3
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Kurde, miałam zamówić ostatnio... I zapomniałam.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
No to przypomniałam 😇
× 4
@Betsy59
@Betsy59 · ponad 2 lata temu
Ja już mam na liście. Czekam tylko, aż e-book trochę stanieje, to kupię!
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Jest na Legimi.
× 1
@Betsy59
@Betsy59 · ponad 2 lata temu
Nie jestem na Lengimi, bo nie chcę wykupywać abonamentu.
× 1
Żadnych bogów, żadnych panów
2 wydania
Żadnych bogów, żadnych panów
Grzegorz Dziedzic
7.9/10
Cykl: Trylogia chicagowska, tom 1
Nie do wiary, że to debiut! Peaky Blinders w polonijnej wersji. Zupełnie nowa przestrzeń w polskim kryminale retro, mroczna i krwista niczym rzeźnia przemysłowa. Marcin Wroński Chicago, rok 1918...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Akcja książki Dziedzica dzieje się w kręgach emigracji polskiej w Chicago w 1918 r. Rzecz jest reklamowana jako kryminał, dla mnie to bardziej powieść obyczajowo-gangsterska. Może największą jej wart...

@almos @almos

Grzegorz Dziedzic "Żadnych bogów, żadnych panów", Ależ to była opowieść ! Mocna, a w dodatku poprowadzona z dużą inteligencją! I chociaż zwykle nie gustuję w historiach, które posiadają tak duże nat...

@toptangram @toptangram

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Łyżeczka
„PRZECZYTAJ, ZANIM ZABIJESZ SWOJĄ MATKĘ” *

Długo broniłam się przed tą książką. Izabela Szylko ani razu nie zawiodła mojego zaufania, więc nie miałam obaw, że powieść będzie słaba. Obawiałam się tematu. Nie lubię...

Recenzja książki Łyżeczka
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tygodnie temu, a na największym portalu czytelniczym ...

Recenzja książki Blady świt

Nowe recenzje

Zimowa Księga Ludmiły
Zimowe wspomnienia
@maciejek7:

"Zawsze fascynowało mnie, jak jedna osoba albo jedno na pozór nieistotne wydarzenie potrafi sprawić, że nasze życie skr...

Recenzja książki Zimowa Księga Ludmiły
Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
Jak stworzyć idealny romans historyczno-bridger...
@wilisowskaa...:

Książka „Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni” jest językowo współczesna, pomimo akcji dziejącej się w 1816 roku. Je...

Recenzja książki Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni
Bliska sobie
Niby nic, a jednak
@phd.joanna:

Po pierwsze, w tej książce autorka jest zdecydowanie dojrzalsza w słowie niż w swojej poprzedniej Zaopiekowanej mamie. ...

Recenzja książki Bliska sobie