„Najwspanialszym podstępem diabła jest przekonanie nas, że wcale nie istnieje.”
To miała być zwyczajna obława na dealerów narkotykowych. Tymczasem francuska policja natrafia na handlarzy ludzką skórą. Najbliższy trop prowadzi do kryjówki satanisty, a tam… kolejne martwe ciało. Wkrótce dochodzi do eskalacji zbrodni: ktoś straszy śmiertelnie starsze osoby, dokonuje rzezi niewinnych ludzi w miejscach publicznych i… porywa ludzi, odzierając ich żywcem ze skóry. Policja prowadzi śledztwo na szeroką skalę, lecz tylko porucznik Ludivine Vancker dostrzega to, czego nikt nie zauważa. Wszyscy głowią się nad zasadniczym pytaniem: kim jest manipulator mistrzowsko władający słabymi umysłami?
„Kiedy człowiek nie rozumie decyzji Boga, zdarza mu się przejść od miłości do nienawiści i właśnie wówczas pojawia się demon, by sączyć jad w duszę zagubionego człowieka. Ci, którzy wierzą w Boga i oczekują, że na wszystko da się uzyskać odpowiedź, są najsłabsi, ponieważ łatwo zmieniają ubóstwienie w pretensje. Religia to nie kula, którą możemy się podpierać, ale wewnętrzny zapał. Demon często żeruje na tym nieporozumieniu.”
Pana Chattam bardzo dobrze znam z innych powieści, które również przypadły mi do serca. Mroczny klimat, zawrotna akcja i sprawcy, którzy przyprawiają o zawrót głowy swoimi chorymi wizjami. „Cierpliwość Diabła” kupiłam już dawno temu, więc wstyd mi, że dopiero teraz zabrałam się za tę fantastyczną powieść.
Motyw opętania i satanistyczne wizje nadchodzącego świata są dość mocno zarysowane w powieści. Do tego dochodzą sprawnie przygotowane ataki na niewinnych ludzi w miejscach publicznych oraz na śledczych; nie można się nudzić.
Powieść jest makabryczna, jedna z najbardziej krwawych, jakich czytałam; byłam zmuszona robić sobie krótkie przerwy, bo moja wyobraźnia nie pozwalała mi normalnie funkcjonować. Miałam wrażenie, że strony przesiąkły krwią, zaś zapach siarki jest tak wyraźny, iż nie mogłam zaczerpnąć tchu. Co ciekawe, poruszane są też motywy moralne i duchowe, zaś pytanie o istnienie samego Boga, było tak często zadawane, jakbym miała do czynienie z książką o teologii.
Pomimo tych drobnych rozterek, całość bardzo mi się podobała. Mocna, odrażająca i zaskakująca. Jak ostatnia kretynka dałam się nabrać i wbiłam sobie do głowy nazwisko sprawcy; dałam się wywieźć w pole. A na sam koniec pytanie, kiełkujące w mojej głowie: jak wielu ich jest? Bo to, że jest to „Legion, a jest ich wielu” nikt nie powinien mieć wątpliwości. Polecam!
„Mordował nas, żeby zadowolić diabła. Żeby Lucyfer zgodził się przyznać mu miejsce u swego boku. Wciąż to powtarzał. Chciał zadać ból Bogu. Chciał przysporzyć mu cierpienia. Po to nas zabijał. I żeby udowodnić diabłu, że jest godzien znaleźć się przy nim. Wie pani jak brzmiały jego ostatnie słowa?
(…) Powiedział: ‘Szatanie, my daliśmy ci wszystko, więc okaż nam wdzięczność, uczyń nas archaniołami przed twym powrotem na ziemię.’”