„Kiedy czasem coś się nie układa, zawsze myślisz, że gdzieś na świecie istnieją ludzie, którzy mają gorzej. A teraz sama jestem w takiej sytuacji, że nie bardzo jest jakieś "GORZEJ". Nie mam się, do czego odwołać. Sama nie mam się jak pocieszyć. (……) A jeśli na miłość matki składa się właśnie ta trwoga".
Czasami zdarza się, że w moje ręce trafia książka, przez którą trudno mi przebrnąć. Różne są tego powody, forma literacka, narracja, albo treść. „ Apteka marzeń „ sprawiła mi trudności w czytaniu, właśnie z powodu treści , ale nie dlatego, że jest źle napisana i zawiera banalną historię a wręcz przeciwnie. Autorce udało się stworzyć coś pięknego i przejmującego. Powieść jest wspaniałym przesłaniem, które trafiło prosto w moje serce, rozbiła na kawałeczki moją duszę, każdą cząstką ciała przeżywałam rozpacz matki ratującej swoje dziecko ze wszystkich sił. Pewnie, dlatego tak długo czytałam tę książkę, bo musiałam ją odkładać, aby przemyśleć, przeanalizować i czasem popłakać. W tej historii widziałam siebie. Wiele myśli Magdy, przeniesione na kartki powieści były odzwierciedleniem moich własnych. Socha włożyła w tę historię całe swoje serce. Wszystko jest napisane przekonująco, z niebywałą dokładnością a jednocześnie z ogromną autentycznością, bowiem historia ta wydarzyła się naprawdę. Powieść toczy się dwutorowo z perspektywy matki chorej na Neuroblastomę, Oli i Karoliny nastolatki zaatakowanej przez chłoniaka. Dwie bohaterki, które połączyła choroba i oddział onkologiczny. O ile Ola istnieje naprawdę, postać Karoliny jest fikcyjna, ale jak twierdzi autorka, łączy w sobie doświadczenia wielu nastolatek. Na mnie akurat większe wrażenie wywarła opowieść napisana z punktu widzenia Magdy, matki Oli, gdyż autorka posłużyła się podczas pisania między innymi jej pamiętnikiem i wydaje mi się dzięki temu jest bardziej autentyczna, druga część natomiast pisana z perspektywy Karoliny jest trochę mniej przekonująca, ale sama idea pomocy chorym dzieciom, gdy samemu się walczy z nowotworem wspaniała i wzruszająca. Jest to książka, którą śmiało mogę na półce postawić obok „ Bez mojej zgody „ Jodi Picoult, gdyż wywołała we mnie tyle samo emocji, a może nawet więcej. Podobnie po za kończeniu lektury siedziałam długo w zadumie, zastanawiając się, analizując, dlaczego tak straszna choroba dotyka także dzieci.
Powieści tego rodzaju powodują zmianę spojrzenia na świat, każą się zatrzymać, chociaż na chwilę i zastanowić się nad tym, co w życiu jest najważniejsze. Uczą, aby na śmierć patrzeć z pokorą, bo nikt nie jest objęty ochroną, ale uczą także radości, że trzeba się cieszyć każdą chwilą jaka jest nam dana – „ cieszmy się z małych rzeczy, bo w nich wzór na szczęście zapisany jest „ ( Sylwia Grzeszczak).
Trudno czyta się tego typu książki, ale ja ich nie unikam, chociaż spotkałam się też z taką opinią – „ a ja to nie lubię czytać o nieszczęściach i chorobach, bo to mnie przytłacza, wolę lekkie i optymistyczne książki „. W niczym nie pomoże chowanie głowy w piasek i udawanie, że jeżeli nie będę o tym, mówić i myśleć to nie będzie mnie to dotyczyć. Nikt z nas nie wie, kiedy i jak, bo szczęścia i zdrowia nie otrzymaliśmy dożywotnio. Człowiek tak bardzo pragnie uniknąć trudnych doświadczeń, jak choroba i śmierć, ale wystrzeganie się rozważań na ten temat nie zmieni jednak faktu, że każdy, kto się urodzi, umrzeć musi i nie ważne czy to osoba starsza czy też dziecko. Największą tragedią jednak jest śmierć dziecka , kiedy rodzice muszą się zmierzyć z bólem po jego stracie, gdyż cierpienie, jakie odczuwają jest dużo głębsze i dużo silniejsze niż cierpienie po jakiejkolwiek innej stracie.
„ Apteka marzeń „ to mimo wszystko, nie jest książka o umieraniu, ale o sile, jaką każdy z nas ma zwłaszcza, kiedy przyjdzie zmierzyć się z chorobą najbliższej osoby i nie ważne czy to jest rak, czy też jakieś inne draństwo. Powieść uczy empatii wobec chorych i pokory wobec śmierci, mówi o tym, że nie powinniśmy unikać osób chorych, bo należy pamiętać, że bardzo szybko możemy zamienić i się rolami.
Na zawsze w mojej pamięci zostaną czerwone baloniki oraz Drużyna Szpiku.
Polecam ! Kolejny raz stwierdzam, że na rodzimym rynku wydawniczym działa naprawdę wielu zdolnych pisarzy. Moim zdaniem "Aptekę marzeń" powinien przeczytać każdy.
„ Świat dzieli się na ludzi zdrowych i chorych. Zdrowi mogą chorym pomóc, chorzy nauczyć zdrowych empatii. System wzajemnych połączeń zawsze się sprawdza. „